radzę spisać rzeczy, za które jest wdzięczny, nawet drobiazgi, takie jak zieleń trawy czy miła wymiana zdań z sąsiadem w windzie. To pozwala zdać sobie sprawę z własnego bogactwa” - mówi Jim Carrey w „USA Today”. Złapałam się na tym, że częściej jestem wdzięczna ludziom za jakieś nieistotne grzeczności, niż Bogu za wielkie sprawy.
Że od Pana Boga jakby mi się należało, choć trudno ustalić dlaczego.
Bo jestem?
I to taka (taki) wspaniała (ły)?
Myślę, że Adwent powinien stać się także czasem wdzięczności Bogu.
Za Boże Narodzenie, to oczywistość. Ale i za śmiech dziecka, za te jedyne, niepowtarzalne oczy, za poranny zapach kawy, za to, że gdy pada śnieg miasto wygląda jak świąteczna pocztówka z czasów dzieciństwa, za to, że mamy, dla kogo żyć i znajdujemy siły, by codziennie dźwigać ku drugim obolałe serca i sumienia.
Bogu dziękować za cud, którym jest każde istnienie. I za te małe, malutkie, czasem niemal niedostrzegalne cuda-cudeńka zdarzające się niemal nieustannie. Dziękować, nim zabłyśnie pierwsza gwiazda...
Pomóż w rozwoju naszego portalu