Niedawno wyczytałem gdzieś historię, którą chciałbym opowiedzieć. Otóż w czasie wojny w jednym z domów dziecka prowadzonym przez siostry zakonne zaczęło brakować żywności.
Siostry z dnia na dzień niepokoiły się coraz bardziej, bo dzieci była spora gromadka, a zapasy kurczyły się szybko. Pewnego dnia przyszła do przełożonej jedna z sióstr
mająca w zgromadzeniu opinię osoby, która, jakby tu powiedzieć... buja w obłokach. Doradziła siostrze przełożonej, by położyć przy figurce św. Józefa zwykły kartofel. Może opiekun
Świętej Rodziny domyśli się i ześle jakąś pomoc? Przełożoną nieco zirytował tak niecodzienny pomysł i nie potraktowała go poważnie. Trochę na odczepnego powiedziała: „Jak siostra
chce, to niech sobie siostra położy ten kartofel, ale teraz proszę mi nie przeszkadzać”. Za kilka dni zjawił się w domu dziecka żołnierz niemiecki, który chciał widzieć się
z siostrą przełożoną. Gdy ta wyszła do furty, powiedział: „Służę tu niedaleko w koszarach. Właśnie mój dowódca kazał mi wyrzucić na śmietnik całą furmankę zgniłych kartofli,
ale jest tam jeszcze całkiem sporo zdrowych ziemniaków. Może by je siostry jakoś przebrały. Zostanie dużo dobrych kartofli do jedzenia”. Z nieopisaną radością siostra przełożona przyjęła
tę propozycję. Siostry oddzieliły zgniłe ziemniaki od tych całkiem zdrowych, których uzbierało się prawie pół furmanki. Następnego dnia przełożona zawołała do siebie tę siostrę od wstawiennictwa u św.
Józefa. Zapytała ją: „Czy siostra położyła wtedy przy figurce ten kartofel? -Tak - powiedziała. - To proszę mi go tu zaraz przynieść - stanowczo poleciła przełożona. Już
za chwilę leżał przed nią zwykły kartofel, który jednak w połowie był zgniły, a w połowie zdrowy. - Dlaczego nie położyła siostra całego zdrowego ziemniaka
tylko taki na wpół zgniły? - padło pytanie. Zmieszana zakonnica odpowiedziała zupełnie szczerze: - A bo całkiem zdrowego to mi było szkoda.
Czemu opowiadam tę historię? Otóż Bóg czyni cuda w naszym życiu na tyle, na ile Mu pozwalamy, ile dajemy Mu rzetelnych i nieskróconych kwadransów naszych modlitw. Czy słyszeliśmy
o tym, by ktoś zaufał Bogu i Jego Ewangelii i teraz tego żałował? A może planując kolejne zamierzenia w naszym życiu, warto postanowić, by tak ewangelicznie
pójść dalej bez zbyt ciężkiego trzosa i zbytecznej torby? Jezus nie powiedział nam: nie troszczcie się o sprawy doczesne. On powiedział: zbytnio się nie troszczcie. Może więc warto
dołączyć do grona Bożych szaleńców, którzy wśród możnych tego świata nie robią kariery, nie posiadają wielkich majątków, ale w rzeczywistości są jak najbardziej realnymi właścicielami mórz,
gór, lasów, muzyki, uśmiechu i serc prawdziwych przyjaciół. Mają w duszy pokój.
Pomóż w rozwoju naszego portalu