„Naszą duchowością jest połączenie duchowości ignacjańskiej z duchowością charyzmatyczną” - tak mówią członkowie zespołu, który przemierza nasz kraj dając liczne koncerty i prowadząc rekolekcje. W Tomaszowie Bolesławieckim oraz w Szczytnicy przez trzy dni wierni licznie wypełniali świątynie. Przyciągało ich głoszone Słowo i dawka pozytywnej muzyki.
Rekolekcje zakończyła Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie, której przewodniczył jezuita odpowiedzialnym za zespół, o. Remigiusz Recław. W kazaniu podkreślił, że na każdej Mszy modlimy się o nasze zdrowie, zarówno to fizyczne, jak i duchowe, więc wyjątkowość tego nabożeństwa polega na naszym nastawieniu, bo przychodzimy tu z dodatkową wiarą, że zostaniemy uleczeni z naszych trosk. Jezuita podawał wiele przykładów uzdrowień, jakie miał okazję obserwować podczas licznych spotkań z ludźmi. Często były to uzdrowienia duchowe, jak rozwiązane kryzys małżeńskie, nawrócenia. O. Remigiusz mówił o zaufaniu Bogu, jako niezbędnym warunku uzdrowień. Po Mszy św. proboszcz ks. Andrzej Łuczyński błogosławił wiernych Najświętszym Sakramentem, a zespół wraz z obecnymi siostrami Magdalenkami od Pokuty z Lubania, zaprezentował kilka piosenek, dziękując tym za wspólne trzydniowe doświadczanie Boga.
Jednak z obecnych osób podzieliła się z nami swoim świadectwem: W niedzielę, po wspaniałym uwielbieniu i koncercie zespołu ksiądz Remigiusz powiedział, żeby jutro na Mszę Świętą przyprowadzić małżeństwa, które przeżywają kryzys. Pomyślałam o dobrej koleżance, której mąż oznajmił, że już jej nie kocha i chce od niej odejść. Próby rozwiązania konfliktu nie dawały rezultatów, jej mąż chciał ułożyć sobie życie z kimś innym, nawet kogoś już poznał. Doszło do tego, że moja znajoma wyprowadziła się z dzieckiem do swojej rodziny, aby mieć czas na przemyślenia. Rodzina i przyjaciele podjęli za nich modlitwę, i to dzięki jej mocy, zerwał znajomość z drugą kobietą. Chwała Panu! Po tygodniu wróciła z powrotem do domu, ale niestety, ich rozmowy kończyły się ciągłymi kłótniami. Miałam wątpliwości czy zapraszać ją na Mszę o uzdrowienie. Daleko mieszka, ma małe dziecko. Teraz wiem, że to „zły” nie chciał, żeby coś dobrego się wydarzyło. Na drugi dzień dostałam telefon z zapytaniem jak dokładnie ma dojechać do Tomaszowa Bolesławieckiego. Przyjechała ze swoją teściową i dzieckiem! Mąż nie mógł, bo był w pracy, ale Pan Bóg działał. Całą Mszę przepłakała. Gdy wróciła do domu, mąż przemówił ludzkim głosem, przestali się kłócić. Było tak jak kiedyś, jakby dopiero się poznali. Pan Bóg uzdrowił ich relacje, zabrał wszystkie zranienia. Pewnie jeszcze dużo pracy przed nimi, ale z Panem Bogiem na pewno im się uda. Na Mszy św. o uzdrowienie wydarzyło się dużo wspaniałych rzeczy. Jezus był tam, uzdrawiał, dotykał nas swoją miłością, wlewał w nasze serca przebaczenie, uzdrawiał z chorób. W drodze otrzymałam wiadomość: dziękuję! Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy powierzyć Mu swoje życie, a On się tym zajmie! Ty tylko ufaj! Dziękuję Bogu za ten wspaniały czas, za uratowanie małżeństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu