Mrok sprzyja złu
Reklama
Kradzież miała miejsce 12 stycznia br. Złodzieje wykorzystali szarówkę pochmurnego, zimowego wieczoru. Okoliczni mieszkańcy dopiero następnego dnia spostrzegli, że kapliczka stoi pusta. „Poczuliśmy się, jakby nie tyle ktoś ukradł nam coś cennego, ale jakby zmarł ktoś bliski” - wspomina jedna z pań, mieszkająca blisko kapliczki. O zdarzeniu od razu został poinformowany proboszcz parafii ks. kan. Janusz Rakoczy, a za jego pośrednictwem policja w Siewierzu. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce, zrobili wywiad środowiskowy, zdjęcia i na tym sprawa się zatrzymała. Na miejsce św. Mikołaja parafianie z Mierzecic włożyli nawet figurę Matki Bożej. „Po ochłonięciu skojarzyłem, że 12 stycznia byłem w Mierzęcicach na ulicy Wolności, przy której znajduje się kapliczka, z wizytą kolędową. Przypominam sobie nawet dwóch młodych ludzi kręcących się po ulicy i trzeciego, który jechał za nimi samochodem. Ale przecież każdy może chodzić po ulicach. Pamiętam jeszcze, że zdziwił mnie trzask bagażnika i pisk opon. Komuś musiało się bardzo śpieszyć. Ale pośpiech nie jest przestępstwem. Dopiero na drugi dzień okazało się, że mogli to być złodzieje” - wspomina ks. Janusz Rakoczy. Kradzież świątka wstrząsnęła mieszkańcami Mierzęcic. Zwłaszcza że przy kaplicy odbywa się doroczne nabożeństwo poświęcenia pól, w maju wierni gromadzą się na nabożeństwo majowe. A sama figura jest zabytkowa, pochodzi najprawdopodobniej z XIX w. Żalu nie kryła także członkini Rady Parafialnej Zofia Nabrdalik, której rodzina od trzech pokoleń opiekuje się kapliczką. Ale cóż było robić.
Czasem i telewizja pomoże
Sprawa nabrała nowego obrotu w lutym br. Telewizja publiczna, a także nadawcy prywatni wyemitowali program o rozbiciu gangu kradnącego dzieła sztuki. Autorzy programu pokazali nawet niektóre skradzione rzeźby. Wśród nich była figura św. Mikołaja z Mierzęcic. Parafianie od razu postanowili odzyskać rzeźbę Biskupa z Miry. Wrócono na drogę urzędową. Zwrócono się do policji w Siewierzu, by wszczęła od nowa postępowanie w sprawie kradzieży. Na szczęście dla sprawy zachowało się zdjęcie figury. Na tej podstawie policjanci z Siewierza porozumieli się ze swoimi kolegami z Krakowa, gdzie toczyła się główna rozprawa. Procedury prawne trwały kilka miesięcy. W tym czasie pani Zofia otrzymała dokładny wykaz skradzionych rzeczy. Okazało się, że łupem złodziei padło ok. 30 figur przedstawiających świętych, kilkadziesiąt rzeźb aniołów, ozdobne kolumny, świeczniki, elementy ozdobne, obrazy i inne. Skradzione przedmioty były już spakowane w samochodzie ciężarowym i miały zostać wywiezione za granicę. Na szczęście policjanci udaremnili nielegalną próbę sprzedaży skradzionych eksponatów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podróż do Wadowic i Krakowa
Na początku października Zofia Nabrdalik została wezwana do Sądu Rejonowego w Wadowicach, gdzie toczyła się rozprawa przeciwko złodziejom przedmiotów kultu religijnego. Po ogłoszeniu wyroku poszkodowani reprezentujący parafię - Zofia Nabrdalik ze swoim mężem Jerzym i wikariuszem ks. Tomaszem Kryczko - udali się do Krakowa w celu identyfikacji i odebrania skradzionego przedmiotu. Tam w obecności komisarza Leszka Koźlaka, specjalisty z Wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, potwierdzono własność parafii i odebrano figurę. Jak się okazało, gang działał na terenie województw małopolskiego i śląskiego. Jak do tej pory odnaleziono kilkudziesięciu poszkodowanych.
Jak dobrze, że wrócił
Obecnie figura Biskupa z Miry jest w renowacji. Na swoje miejsce trafi najprawdopodobniej 6 grudnia. „Teraz już nie będzie tak łatwo ukraść naszego świętego. Po pierwsze będziemy bardziej czujni, a po drugie w kaplicy pojawią się kraty” - zapewnia Zofia Nabrdalik.