kryzysów, jakie nas dotykają, najbardziej bulwersuje i boli kryzys władzy. Prawdopodobnie dlatego, że zła władza odbija się bezpośrednio na życiu wszystkich rządzonych. Polski kryzys władzy
polega na tym - mówiąc najogólniej - że ci, którzy władzę mają, nadużywają jej. Mówiąc inaczej. Wykorzystują dla szeroko rozumianych własnych celów. Gdy tak się dzieje, czujemy się wywiedzeni
w pole, głośno krzyczymy, że nadużyto naszego zaufania, że myśleliśmy, iż będzie inaczej, bo przecież zapowiedzi i składana przy okazji obejmowania stanowiska przysięga były inne.
I co nam zostaje? Czekać do kolejnych wyborów. Prawdziwa, ale marna pociecha.
Wiemy, jak powinno być. Istotą władzy, pochodzącej z demokratycznego nadania, z woli ludzi, jest jej służebny charakter. Jej celem jest powiększanie dobra wspólnego. Mówiąc najkrócej:
Władza powinna być służbą.
Nie przypadkiem o władzy piszę w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Przecież to Jezus jako pierwszy powiedział głośno o tych
ideałach. Mówił głośno, budząc zdziwienie, że nie przyszedł, aby mu służono, ale żeby służyć. Te słowa, w tym akurat dniu wypada zadedykować naszym władzom: tym najwyższym i tym
ze szczebla lokalnego. A my pozostańmy w wierze, że nie będą niedoścignionym nigdy ideałem i tylko pobożnym życzeniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu