Przygotowania do peregrynacji Obrazu rozpoczęły się w diecezji już parę miesięcy temu, a w naszej parafii na początku września. Jako jeden z pierwszych do przygotowań
przystąpił pan Józef Staruń, który pracowicie, wraz z chórem ćwiczył pieśni o Miłosierdziu Bożym. W związku z tym wydrukowaliśmy niewielki śpiewniczek, który
pomógł nam wszystkim włączyć się w modlitwę poprzez śpiew.
Przygotowaniu duchowemu do spotkania z Jezusem Miłosiernym dopomógł ks. Krzysztof Kisielewicz przez rekolekcje prowadzone tuż przed wizytą. Jednocześnie przygotowywaliśmy się fizycznie
do tych odwiedzin. Powstał specjalnie wykonany i udekorowany podest, na którym stanął Obraz. Tutaj nieocenione okazały się zdolności panów pracujących na budowie kościoła oraz pani Kazimiery
Tkacz. W dniu rozpoczęcia peregrynacji w naszej parafii udekorowaliśmy kościół, jego obejście i ulicę 3 Maja. Szkoda tylko, że znalazło się tak niewiele rodzin pragnących
przywitać Pana Jezusa przez dekorację domów, okien.
W niedzielę 28 października o godz. 18.00 nadszedł długo oczekiwany moment, kiedy wraz z procesją wyszliśmy z kościoła do granicy parafii, aby tam przywitać Obraz
Jezusa Miłosiernego. Jakież było zdziwienie wielu z nas, kiedy zobaczyliśmy, że procesję prowadzą tzw. harleyowcy - miłośnicy szybkich i głośnych motocykli. Stworzyli oni niepowtarzalną
atmosferę tej procesji, a wielu z nas ze wzruszeniem przyjęło fakt, że byli wśród nich także prawosławni. W procesji uczestniczyli również księża, ministranci,
siostry zakonne, schola, harcerze, dzieci i dorośli nie tylko z naszej parafii. Zmrok i widoczne światła niesionych przez nas lampek podkreślały jeszcze doniosłość tej
chwili. Przeniesienie Obrazu i Msza św. odprawiona przez ks. infułata Eugeniusza Borowskiego zakończyły uroczystości powitania.
Później, aż do Mszy św. za zmarłych odprawianej o północy, grupami adorowaliśmy Pana Jezusa, zanosząc wspólne i swoje własne modlitwy, podziękowania, prośby. Msza
św. w środku nocy dla wielu z nas, a szczególnie dla dzieci, była wyzwaniem, bo przecież następnego dnia musieliśmy iść do pracy, szkoły. Wielu jednak podjęło ten trud
i modliło się o Miłosierdzie Boże dla naszych bliskich zmarłych. Znamienną chwilą podczas tej Mszy św. było zapalenie zniczy i zaniesienie ich na groby zmarłych, by im
przekazać radosną wieść, że Bóg będzie dla nich miłosierny.
Poniedziałkowe uroczystości rozpoczęła Msza św., a później Obraz został przewieziony do Aresztu Śledczego znajdującego się na terenie naszej parafii. Nie spodziewaliśmy się, że aż tylu
tam osadzonych wyrazi chęć modlitwy, pojednania i spotkania z Panem Jezusem Miłosiernym. Przybyło ich ponad stu, a około trzydziestu przystąpiło do sakramentu pojednania.
Była to ciężka praca dla księży, ale jakże satysfakcjonująca i dająca nadzieję na działanie zbawczej mocy Miłosierdzia Bożego. Znacznie gorzej dopisały dzieci, których na ich popołudniowej
Mszy św. było niewiele. Jest to nieustanny apel do rodziców w naszej parafii o troskę religijnego wychowania potomstwa. W południe z Jezusem Miłosiernym spotkali
się chorzy.
Pożegnaniem wizerunku Jezusa Miłosiernego była wieczorna Msza św. sprawowana przez ordynariusza naszej diecezji bp. Antoniego Dydycza, który specjalnie przybył na tę uroczystość. Po nabożeństwie Obraz
pożegnali parafianie, dzieci i młodzież. I znów przy dźwięku silników motocykli i w asyście wielu samochodów odprowadziliśmy i przekazaliśmy Obraz
parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Narwi. Tam, w imieniu nas wszystkich Obraz pożegnał piszący te słowa ks. proboszcz Zygmunt Bronicki.
Wszyscy uczestniczący w tych uroczystościach przeżyli niezwykłe chwile, czując obecność Jezusa Miłosiernego. Usłyszeliśmy wiele nauk, kazań, które pozwoliły nam przyjąć do serca i głębiej
zrozumieć tajemnicę Miłosierdzia Bożego. Warto też pamiętać, jak traktować słowo „miłosierdzie” w odniesieniu do człowieka. Słyszeliśmy o tym niejednokrotnie podczas
rekolekcji i nauk, a ks. Jan Twardowski pisze: „... Miłosierny to ten, kto naśladuje Boga. Dostrzega grzechy, słabości ludzkie, potrafi zapomnieć o sobie i pamięta
o tych, którzy cierpią, potrzebują rozgrzeszenia. Niemiłosierny widzi tylko swoje ubóstwo i nędzę. Dla miłosiernego ważniejszy jest drugi człowiek z jego ubóstwem i nędzą”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu