„A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” - dziwiła się św. Elżbieta, ujrzawszy Maryję spieszącą do niej w odwiedziny. Czy i my zdążyliśmy, zechcieliśmy
się zadziwić faktem, że Maryja, Matka naszego Zbawiciela i nasza Matka, odwiedza nas? Elżbieta była kobietą świętą, krewną Maryi, a my? Kim my jesteśmy dla Maryi? Jezus, Jej Syn,
rzekł umierając na krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój”. I jest Ona dla każdego z nas, bez względu na wiek, status społeczny i pochodzenie, naszą Matką. Jest
też Matką Boga, ale zniża się do nas, przychodzi do nas, wędrując przez parafie w kopii Cudownego Obrazu Jasnogórskiego. Ona wykonuje zatem zalecenie testamentowe Swojego Syna. A my?
Przecież z krzyża padło też zdanie: „Oto Matka twoja”. Tak, oczywiście wiemy, że mamy Matkę w niebie, że „nigdy nie słyszano, aby ktoś, kto się do Niej uciekał,
został opuszczony”, że Ona zawsze jest i trwa przy nas. A my? Czy my trwamy przy Niej?
W czasie Nawiedzenia z pewnością tak. Przecież czekaliśmy na Nią, przygotowywaliśmy się na Jej przybycie przez długie miesiące poprzez nowennę, rekolekcje, spowiedź świętą. W ostatnich
dniach dekorowaliśmy nasze drogi, domy, kościoły (parafialny w Jasienicy Rosielnej i filialny w Woli Jasienickiej). W końcu doczekaliśmy się! Wielka chwila,
ogromna radość, wzruszenie... Oto nasza Matka jest wśród nas! I pozostanie przez całą dobę. Aż dobę, a może tylko dobę? Tak, wiemy że Ona jest przez cały czas przy nas, że to Nawiedzenie
to tylko wizualny Jej symbol. Ale podczas Jej obecności wszystko wydaje się łatwiejsze, piękniejsze. Myśli same ulatują do Boga, problemy zdają się same rozwiązywać, nasza pobożność jest ogromna i bardzo
autentyczna. Jesteśmy skupieni, rozmodleni, rozśpiewani, zapatrzyliśmy się w Jej Matczyną Twarz, tak piękną, choć tak bardzo smutną... Czy zastanawialiśmy się choć przez chwilę w czasie
tych godzin czuwania u Jej stóp, dlaczego Ona jest taka smutna? Dlaczego tak łatwo wzruszamy się na Jej widok? Dlaczego chcieliśmy, by jeszcze z nami została? Przecież Ona jest zawsze
z nami, to my odchodzimy od Niej, od Jej Syna. Ona jest wierna do końca. To my jesteśmy niewierni, nie potrafimy dotrzymywać obietnic, trwać w swoich postanowieniach... Złożyliśmy
tak wiele darów duchowych, tak licznie uczestniczyliśmy w Mszach św. podczas Nawiedzenia, nie szczędziliśmy godzin nocnych trwając na czuwaniu, tłumnie witaliśmy i żegnaliśmy Cudowny
Obraz. Jak długo wytrwamy w tym podniosłym, wzruszającym nastroju? Jak długo będą „nosić nas anioły” - wedle słów naszego proboszcza ks. Władysława Kordasa, by ominąć, nie
podeptać kwiatów ułożonych w literę „M” na cześć Maryi? A może pokój w naszych sercach i domach skończył się wraz z opuszczeniem przez
Matkę Bożą naszej przepięknej, wiekowej już świątyni? Może do kościoła przychodziliśmy z ciekawości, żeby zobaczyć jak wygląda i co będzie mówił bp Stefan Moskwa, ilu księży rodaków
i wikariuszy będzie odprawiało Maryjną Pasterkę o północy, a na czuwanie poszliśmy, żeby sąsiedzi nas nie wytykali palcami?
Wierzę, że głęboko przeżyliśmy spotkanie z Matką - Panią Jasnogórską, że nasze skupienie było autentyczne, a dojrzała postawa chrześcijańska, którą według Księdza Proboszcza
prezentowaliśmy uczestnicząc licznie we wszystkich nabożeństwach i angażując się w różne przedsięwzięcia związane z Peregrynacją, była szczera i mogąca
służyć za przykład innym parafiom. Robiliśmy to przecież dla naszej kochanej Matki, która jest naszym Drogowskazem do Pana. Ona wskazuje nam właściwą drogę poprzez swoją pokorną postawę, przez
Swoje „Fiat” - „Niech mi się stanie”. Czy i my nie powinniśmy czynić podobnie? I jeszcze Kana Galilejska, Jej zatroskana postawa i słowa:
„Uczyńcie wszystko, cokolwiek Syn mój wam powie!”. Czyńmy więc to, co nam mówi Jej Syn, bo czy którakolwiek matka źle życzy swemu dziecku, prowadzi je świadomie na manowce?
Kroczmy zatem za Maryją uzbrojeni w pokorę i ufność. Wszak Ona przyszła do nas, by nas pocieszyć, by na nas popatrzeć, by zachować nasz obraz, obraz każdego z nas
w Swojej źrenicy - by nas słuchać i w końcu, by nas przytulić tak, jak tuli Jezusa. Dziękujmy Jej za te wspaniałe chwile Nawiedzenia i trwajmy
przy Niej zawsze tak, jak trwaliśmy 9 i 10 października br.
Pomóż w rozwoju naszego portalu