Anna - studentka dziennikarstwa: Czasami jest mi bardzo ciężko, wydaje mi się, że tracę wiarę, a mimo to tkwi we mnie jakaś myśl, uczucie czy przekonanie - sama nie wiem
jak to określić - które nakazuje mi wierzyć w Boga. Ta wiara dodaje mi sił w codzienności i w ogóle nadaje sens mojemu istnieniu. Jeżeli upadam, to wiem
również, że Bóg mnie nie opuści i pomoże mi powstać. Myślę, że każdy człowiek ma w swoim życiu przynajmniej jeden taki moment, w którym bardzo mocno odczuwa obecność Boga
i uświadamia sobie, że to wszystko, co nas otacza pochodzi właśnie od Niego. Cała rzecz polega na tym, aby dać Bogu szansę.
Wydrukowane w kolejnych numerach wypowiedzi rzucają nieco światła na poruszany przeze mnie temat. Myślę, że w oparciu o nie, a także na podstawie codziennych
obserwacji można wyciągnąć pewne wnioski. Z całą pewnością należy stwierdzić, że na progu XXI w. mamy do czynienia z dwoma obliczami młodzieży. Z jednej strony jesteśmy
obserwatorami takich spotkań jak: Światowe Dni Młodzieży, Europejskie Spotkania Młodych Taizé, Lednica, Przystanek Jezus, a z drugiej zauważyć możemy relatywizm moralny i mniejszą
frekwencję w kościołach. Młodzi kochają Papieża, słuchają Jego nauk i bezkrytycznie je przyjmują, ale w życiu często nie uwzględniają tego, co usłyszeli w kościele
i kierują się swoim własnym światopoglądem. Często dominuje myślenie, że bez Boga można się po prostu obejść. Dlatego też młodym ludziom nie przeszkadza w większości to, że z jednej
strony wyznają wiarę, a z drugiej żyją jak chcą. Obserwuje się więc dużą niespójność postaw. W większości młodzież deklaruje się jako wierząca, czemu nie towarzyszą konkretne
postawy moralne. Nie ma ścisłego związku między wyznawaną wiarą a życiem. Powiększa się także grupa młodzieży obojętnej i niezdecydowanej religijnie. Nie można jednak twierdzić,
że współczesna młodzież walczy z religią. Często uznaje ją raczej za część tradycji lub „religię świąteczną”, potrzebną na niedziele lub w chwilach wyjątkowych.
Należy również zauważyć, że dzisiejsza młodzież w porównaniu ze swymi rówieśnikami sprzed 10 czy 20 lat ma dużo większe możliwości kontaktu z liberalnym Zachodem,
a przez Internet z całym światem. Coraz mniejszy wpływ na przekazywanie wartości, także religijnych ma niestety rodzina. Inaczej było w społeczeństwie tradycyjnym, którego
ślady odnajdujemy w dużej mierze na wsi, gdzie istnieje kontrola społecznych zachowań. Wzrasta natomiast coraz bardziej wpływ na ludzi młodych grup rówieśniczych, różnych organizacji młodzieżowych,
a w niektórych środowiskach także szkoły.
Optymistyczne jest jednak to, że bardzo duża grupa młodych ludzi odpowiedzialnie i dojrzale przeżywa swoją wiarę, a przede wszystkim odnajduje w niej sens swojego
życia. To oni są nadzieją Kościoła i głosicielami Dobrej Nowiny w swoich środowiskach.
Myślę, że dotykając tematu wiary, warto też odpowiedzieć sobie na kilka pytań z nią związanych. Te odpowiedzi potrzebne są bowiem nie tylko ludziom młodym.
Czym jest wiara? Wiara jest najpierw łaską, jest podarunkiem otrzymanym od Boga. Nikt nie może przyjść do Mnie - mówi Chrystus - jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (por.
J 6, 44). Łaska ta pomaga nam spotkać, poznać i pokochać Jezusa Chrystusa, uznać za prawdę to, czego On nauczał. Z łaską tą człowiek musi jednak stale współpracować.
Wiara nie jest bowiem jak sztuczny kwiat, który włożony do flakonu, zawsze będzie wyglądał tak samo. Z wiarą jest raczej podobnie, jak z żywą rośliną. Aby nie zwiędła, ale pięknie
rozwijała się i rosła, trzeba o nią dbać, trzeba ją nieustannie pielęgnować. Jeżeli wiara się zmniejsza, to przyczyną tego jest zawsze zwrot na siebie i odmówienie zaangażowania
się. Trzeba również pamiętać o tym, że to nie my ustalamy prawdy i zasady wiary. Myślę, że bardzo jasno wyrażają to słowa św. Augustyna: „Wiara to nie suknia, którą można przerobić
lub wymienić; to nie towar, w którym można przebierać”.
Co wiara daje człowiekowi? Jan Paweł II w książce Przekroczyć próg nadziei, odpowiadając na podobnie postawione przez włoskiego dziennikarza Vittoria Messoriego pytanie, napisał m.
in.: „Istotny pożytek wiary polega przede wszystkim na tym, iż człowiek realizuje przez nią dobro swojej rozumnej natury. Realizuje je, dając odpowiedź Bogu, a odpowiedź ta jest powinnością”
(Lublin 1995, s. 151). Wiara więc wyzwala w człowieku odruchy dobra i miłosierdzia. Bardzo podobają mi się także słowa Michela Quoista: „Zmysły dają ci wzrok ciała, umysł
daje ci wzrok rozumu, wiara daje ci wzrok Chrystusa. Wierzyć to zawsze spotykać Chrystusa, żeby przejmować Jego sposób patrzenia” (Modlitwa i czyn, W-wa 1985, s. 329). Szczęśliwy
jest więc ten, kto naprawdę wierzy! Co pomaga w rozwoju wiary? Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle prosta.
Wiara dojrzewa coraz bardziej u tego, kto troszczy się o swoje życie duchowe, a więc modli się, przyjmuje sakramenty, karmi się Słowem Bożym. Z pomocą przychodzą
nam również wspólnoty i ruchy religijne. W naszej archidiecezji na szczególną uwagę zasługuje mało znana, ale coraz prężniej działająca Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Jakuba. Służy
ona Kościołowi, wszystkim wspólnotom i ruchom katolickim przez formowanie członków tych wspólnot oraz przygotowanie ich do czynnego i praktycznego podjęcia misji ewangelizacyjnej.
Szkoła ta daje wiele możliwości rozwoju i ożywienia duszpasterstwa młodzieżowego w parafiach. Rekolekcje czy też kursy ewangelizacyjne prowadzone przez jej członków mogą stać się
dobrym podłożem do dalszej pracy formacyjnej wśród młodzieży.
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18, 8). Każdy z nas może mieć w tym swój udział. Módlmy się często słowami: Panie, przymnóż nam wiary!
(por. Łk 17, 5).
Pomóż w rozwoju naszego portalu