Podobnie jak w poprzednich latach odpustowe uroczystości rozpoczęły się I Nieszporami ku czci św. Wojciecha w katedrze gnieźnieńskiej. Nabożeństwu przewodniczył abp senior Józef Kowalczyk, a homilię wygłosił biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak. Wskazując na krzyż Światowych Dni Młodzieży, który towarzyszy uczestnikom odpustowych obchodów, biskup przypomniał słowa modlitwy Jezusa na Kalwarii: Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.
„To modlitwa za mnie i za ciebie. Modlitwa, która od tamtego momentu brzmi nieustannie w Kościele. To modlitwa za tych, którzy Go przybijali i z powodu, których Go przybijali, to modlitwa za nas” – mówił bp Dajczak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przyznał również, że dla współczesnego człowieka przebaczanie bywa trudne.
„My ludzie, którzy musimy wygrywać, z pokolenia, które ceni sukcesy, liderów, tych czytelnych i widocznych, nie akceptujemy porażek, nie umiemy przebaczać” – podkreślił powtarzając dalej za papieżem Benedyktem XVI, że ludzkość zapomniała dziś o łasce przebaczenia.
„To jeden z najdramatyczniejszych stanów ducha naszego pokolenia” – stwierdził, dodając, że trzeba nam dzisiaj jeszcze raz dotknąć tego momentu, w którym zostaliśmy wszczepieni w Chrystusa, stać się prawdziwymi świadkami wiary.
Reklama
Jak mówił, o wartości takiego świadectwa przekonuje się od wielu lat na polach Woodstocku, gdzie nie obwiązuje żadna struktura, a funkcje nie mają znaczenia. Przyjeżdżający tam ludzie potrafią jednak doskonale rozpoznać uczniów Jezusa. A uczniem Jezusa jest nie ten, który potrafi bezbłędnie powtórzyć wszystkie formuły, ale ten, kto upada i kto nieustannie na nowo podejmuje próby powstania, kto się potyka i zawsze wstaje i kto nigdy nie rezygnuje. „Takie uczniostwo jest dostępne dla każdego z nas” – dodał.
W czasie nabożeństwa śpiewał Chór Prymasowski pod dyrekcją ks. kan. Dariusza Sobczaka. Zgodnie z wieloletnią tradycją Prymas Polski abp. Wojciech Polak poświęcił też płaszcze dla 12 nowych członków Towarzystwa św. Wojciecha, które krzewi kult męczennika w archidiecezji gnieźnieńskiej i diecezji bydgoskiej.
Po nieszporach z katedry gnieźnieńskiej przez bramę miłosierdzia wyruszyła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha i innych polskich świętych i błogosławionych m.in. bł. Radzyma Gaudentego, pierwszego arcybiskupa gnieźnieńskiego i św. Jana Pawła II, którego relikwie znajdują się w katedrze gnieźnieńskiej. Niesiono w niej również przybyłe dziś do Gniezna symbole Światowych Dni Młodzieży.
Za srebrnym relikwiarzem podążali przybyli na uroczystości biskupi, kanonicy Kapituły Prymasowskiej, gnieźnieńscy kapłani, siostry zakonne, alumni gnieźnieńskiego seminarium duchownego, młodzież, przedstawiciele władz i różnych grup zawodowych, mundurowi, reprezentanci organizacji i stowarzyszeń kościelnych oraz mieszkańcy Gniezna.
Reklama
Przy biciu dzwonu św. Wojciech uczestnicy procesji przeszli na Wzgórze Zbarskie, do kościoła św. Michała Archanioła, gdzie wedle tradycji miał zatrzymać się orszak wiozący ciało męczennika wykupione z rąk Prusów przez Bolesława Chrobrego. Jutro rano srebrna trumna z relikwiami męczennika przeniesiona zostanie na plac u stóp katedry, gdzie sprawowana będzie suma odpustowa pod przewodnictwem i z homilią metropolity poznańskiego abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego KEP.
Święty Wojciech – patron jednego i niepodzielonego Kościoła, patron Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna urodził się w 956 roku w czeskich Libicach. Był szóstym dzieckiem książęcej pary Sławnika i Strzyżysławy. Od dziecka przeznaczony do stanu duchownego w wieku 27 lat został mianowany biskupem Pragi. Do swojej biskupiej stolicy wszedł boso. W posłudze był gorliwy i bezkompromisowy. Nie troszczył się o siebie, większą część dóbr biskupich przeznaczał na ubogich, zaopatrując ich potrzeby, odwiedzając ich i pilnie słuchając. Odwiedzał też więzienia, a przede wszystkim targi niewolników. Praga leżała na szlaku ze wschodu na zachód i stąd dostarczano niewolników do krajów mahometańskich. Święty Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?” Scenę tę przedstawia jedna z kwater Drzwi Gnieźnieńskich.
Wojciech nawoływał też usilnie do przemiany życia i porzucenia złych obyczajów zarówno możnych, jak i duchowieństwo. Niezrozumiany i skonfliktowany z nimi wyjechał wraz ze swoim bratem przyrodnim Radzymem do Rzymu. Tam razem z nim wstąpił do klasztoru benedyktynów na Awentynie, posługując wśród braci zakonnych jako najmniejszy z nich. Po nakazanym przez papieża powrocie do Pragi i ponownym konflikcie z diecezjanami zdecydował się na wyjazd na misje.
W drodze na północ do pogańskiego plemienia Prusów Wojciech gościł w Gnieźnie u księcia Bolesława Chrobrego, a następnie w Gdańsku, gdzie nauczał i chrzcił. Towarzyszył mu Radzym Gaudenty i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język plemienia Prusów i mógł służyć za tłumacza. Prusowie nie chcieli nawrócenia. Rankiem 23 kwietnia 997 roku po Mszy św. odprawionej przez Wojciecha Prusowie otoczyli misjonarzy zabijając biskupa ciosami włóczni. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat. Te wydarzenia również ukazane zostały na Drzwiach Gnieźnieńskich.
Radzyma i Boguszę po pewnym czasie wypuszczono, aby przekazali Bolesławowi Chrobremu propozycję wykupienia ciała męczennika. Według tradycji książę uczynił to za tyle złota, ile ono ważyło, a następnie złożył je w Gnieźnie, w kościele zbudowanym na Wzgórzu Lecha. Dwa lata później, w 999 roku papież Sylwester II wyniósł Wojciecha na ołtarze, a w roku następnym do Gniezna pielgrzymował cesarz niemiecki Otton III, który ogłosił papieską decyzję o erygowaniu pierwszej polskiej archidiecezji i metropolii ze stolicą w Gnieźnie. Według Galla Anonima Otton miał wówczas włożyć cesarski diadem na głowę polskiego władcy, co miało zapowiadać jego koronację. Faktycznie doszło do niej ćwierć wieku później, w 1025 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Bolesława Chrobrego. Po nim w Gnieźnie koronowało się jeszcze czterech władców: syn Bolesława Mieszko II (również w 1025 roku), Bolesław Śmiały (1076), Przemysł II (1296) i Wacław II (1300).