„Zanim złożyłem z siebie krwawą ofiarę na krzyżu dokonałem jej mistycznie w Wieczerniku, a teraz dokonuję w każdej Mszy św.. Patrz na Mnie podczas tej Drogi Krzyżowej poprzez Eucharystię…” - to słowa, które rozpoczynały wyjątkowe nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które w Wielki Piątek miało miejsce w parafii pw. św. Michała Archanioła w Blachowni.
Nabożeństwo połączone było z inscenizacją 14 stacji Chrystusowej Męki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tematem rozważań była Eucharystia. Czytane teksty zwracały uwagę, że Msza św. to ta sama ofiara, którą Chrystus przed wiekami złożył krzyżu. Ofiara ta jest ponawiana nieustannie i będzie aż do końca czasów - z miłości do każdego człowieka. Niestety wielu ludzi dziś jest obojętnych, tak jak było i wtedy, podczas Jego krzyżowej Męki.
- Żywy udział w Eucharystii uświadamia nam, że Miłość wymaga krzyża, ofiarowania siebie dla drugiego człowieka, ale też daje nam siłę i odwagę do podejmowania trudnej miłości - miłości miłosiernej, bo wymagającej ofiary - brzmiały wypowiadane słowa.
W przygotowanie niezwykłej inscenizacji obrazującej drogę na Kalwarię, ukrzyżowanie i śmierć Jezusa, zaangażowali się członkowie Domowego Kościoła istniejącego przy parafii, oprawę muzyczną stanowił śpiew scholii Gloriamen, natomiast nad całością czuwała siostra Klara - nazaretanka.
Reklama
Na zakończenie wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej ks. Tomasz Turczyn, prefekt parafii, zwrócił uwagę, że „to wielka zdolność duchowa, jeśli umiemy w Eucharystii dostrzegać nie tylko znaki zewnętrzne, o których rozważaliśmy w czasie Tajemnicy Wielkiego Czwartku, ale także umiemy sercem i duszą dostrzegać to, co się dzieje w niej naprawdę, że Jezus Chrystus umiera po raz wtóry za każdego z nas”. - To wielka zdolność umieć na Eucharystię patrzeć tak jak Aniołowie - powiedział ks. Turczyn.
- Przez to Misterium chodzi o to byśmy uświadomili sobie, że Msza św. to nie tylko pamiątka naszego Odkupienia, ale wciąż ponawiana Ofiara. Przeżywając 14 stacji Chrystusowej Męki i adorując jednocześnie Jego Uwielbione Ciało, może łatwiej zrozumiemy, a przede wszystkim sercem pojmiemy, jak bardzo zostaliśmy przez Boga ukochani, odkupieni i uświęceni - dzieliła się z nami s. Klara i dodała, że „wielkopiątkowe, inscenizowane Drogi Krzyżowe w parafii św. Michała Archanioła w Blachowni mają już 10 lat”.
-Nie zawsze udawało się je dobrze przygotować, najtrudniej jest znaleźć chętnych, nie tyle do poszczególnych ról, ile ofiarnych, którzy potrafią poświęcić cenny czas. Na szczęście wśród naszych parafian można takich ludzi znaleźć. Zawsze można liczyć na Wspólnotę Domowego Kościoła, która funkcjonuje przy parafii, na starszych lektorów, na dziewczęta wywodzące się ze scholii parafialnej „Gloriamen” i zaprzyjaźnionych z tymi wspólnotami - kontynuowała siostra i dodała, że „osoby zaangażowane w przedstawienie same starają się o niektóre stroje i elementy dekoracji, kupują, pożyczają, pomagają sobie wzajemnie”. - Często na próbach czujemy się jak pierwsi chrześcijanie żywo zatroskani o wspólne potrzeby i zjednoczeni Jedyną Osobą Jezusa Chrystusa - podsumowała s. Klara.
Reklama
Również sami aktorzy podzielili się uczuciami, które towarzyszą im podczas prób i wielkopiątkowego Misterium:
- Już po raz kolejny biorę udział w tej inscenizacji i to jest taka siła, która wzmacnia człowieka - dzielił się z nami Roman Ostalski, który wcielił się w rolę żołnierza. - Jest to dla mnie taki szczególny okres gdzie mam potrzebę jakby wyładowania swojej ekspresji i wszystkiego, co nagromadziło się choćby szczególnie przez ten Wielki Post. To generalnie bardzo ważny w moim życiu czas i chyba dla każdego chrześcijanina, dlatego ogrywanie scen z Ukrzyżowania Pana Jezusa w jakiś sposób mnie przemienia i przemienia moje życie - powiedział Roman Ostalski.
- W tym roku gram Anioła, przyznam, że na początku było ciężko wczuć się w tę rolę, ale teraz coraz mocniej się wczuwam. Grając, staram się przeżywać całą Drogę Krzyżową i staram się robić to dla Chrystusa, bo bardzo go kocham - podkreśliła Wiktoria Rakus, najmłodsza uczestniczka przedstawienia.
Reklama
Natomiast Agata Kosińska powiedziała, że udział w Misterium jest dla niej bardzo ważny z punktu widzenia wiary. - W przedstawieniu jestem Aniołem, który adoruje, poi, posila winem Chrystusa, wzmacnia Jego siły, na koniec zbiera odkupieńczą krew Pana Jezusa do kielicha, która później, przez wiele tysięcy lat będzie ofiarowywana za nasze grzechy i dla naszego zbawienia. Staram się wczuć w tę role jak najlepiej. Staram się widzieć wszystko oczyma duszy, aby uwielbić Chrystusa, myślę, że jest to taka też wdzięczność dla Niego, za to, co dla nas uczynił - dzieliła się pani Agata.
- Udział w tej Drodze Krzyżowej jest to na pewno bardzo głębokie przeżycie. Biorę udział pierwszy raz i nie spodziewałem się, że tak przeżywa się bliskość tej drogi. W ogóle jest inna uwaga człowieka, bardziej jest się skupionym, słuchającym - jest to takie jak gdyby współuczestniczenie - zwrócił uwagę Jan Ćwikła, który grał rolę żołnierza.
Natomiast Jan Kulasiewicz (Nikodem) powiedział, że kiedy bierze się udział w inscenizacji Drogi Krzyżowej, to nie odczuwa tego aż tak bardzo, jak wtedy, kiedy jest się widzem. - W ubiegłym roku z powodów rodzinnych nie brałem bezpośredniego udziału w Misterium, ale oglądałem i naprawdę przeżyłem to jeszcze dużo głębiej. W przedstawieniach biorę udział od samego początku, to już dziesięć lat. Wynika to przede wszystkim z wiary, z chęci zaangażowania w życie parafii i Kościoła - mówił Jan Kulasiewicz.
Reklama
- Również ja, kiedy biorę udział w inscenizacji, to tak nie przeżywam tego, bo skupiam się na tym, co mam robić, ale kiedy słucham tekstów, które są głoszone w tym czasie, to dociera do mnie bardzo głęboko, co wtedy tam się działo i jak można dobrze przezywać to Misterium. Cała Droga Krzyżowa i Męka Pana Jezusa to wielkie poświęcenie i staram się zauważyć, że Pan Jezus to wszystko zrobił dla mnie. Patrzę pod tym kątem i dostrzegam tę wielka Miłość ze strony Boga do człowieka, dla mnie szczególnie - powiedział Zbigniew Sołtysiak.
Marcin Sołtysiak, który wcielił się w rolę Jezusa także kolejny raz brał udział w wielkopostnym przedstawieniu. - Jest to taki magnes przeżycia drogi, którą przeszedł Pan Jezus, żeby nas zbawić. Poprzez uczestnictwo w tej Drodze Krzyżowej i Jego Męce, można bardziej odczuć, jaki to był ciężar dla Niego, ile On dla nas ludzi poświęcił, z czym się musiał zmierzyć, jakie zło pokonał żeby zwyciężyło dobro - zwrócił uwagę Marcin Sołtysiak.
- Człowiek jest w swoim życiu zagoniony i zapomina o pewnych sprawach, dlatego taka chwila refleksji, która następuje podczas prób jest bardzo owocna, jest to pokazanie także swojej wiary. Będąc świadkiem tych chwil, które przeżywał Pan Jezus i Matka Boża sami niejako wczuwamy się w ich ból, cierpienie - dzielił się z nami Janusz Długosz i dodał, że „to też pewien rodzaj wysiłku dla nas, którzy mamy swoje obowiązki w życiu”. - Musimy poświęcić swój czas, ale to nie jest czas stracony, gdyż przez te owoce uczestnictwa w próbach i swoje zaangażowanie dostajemy łaski w swoim życiu później. Odbieramy to wszystko z nawiązką - podkreślił Janusz Długosz.
Tekst i zdjęcia: Jowita Kostrzewska