O świętość życia wołają dramaty ludzi żyjących tuż obok nas. Często dramat cierpienia lub nędzy dotyka osób nam bliskich. Taka niesprawiedliwość losu, której biernymi świadkami stajemy się mimowolnie,
wywołuje sprzeciw w naszych sumieniach. Pozbawieni wiary w siebie i głębokiej ufności w Boga jesteśmy bezradni wobec zła, które zatacza coraz szersze kręgi.
Ile razy każdy z nas zadaje sobie pytanie o to, jak powinien postąpić? I lękając się uczynić cokolwiek, ulegamy pokusie bezczynności. A jednak, pragnienie świętości
powinno uskrzydlać naszą wyobraźnię, aby móc wyrwać się z niewoli niemożności.
- Jezus pragnie naszej aktywności - mówi Bronisława Momot. On nigdy nie pozostał obojętny wobec ludzkich potrzeb. Z czułością i ogromnym przejęciem szedł wszędzie
tam, gdzie go potrzebowano. I my mamy iść wszędzie tam, gdzie są ludzie potrzebujący naszej pomocy. Nie powinniśmy się lękać o to, w jaki sposób pomagać, bo sam Duch Święty
podpowie nam, co mamy czynić. Ja doświadczyłam wielokrotnie tego, że Bóg nie pozostawia nas samych w trudnościach. W naszej gminie Józefów już nie ma rażących przykładów ubóstwa
i nędzy, jakie jeszcze kilka lat temu można było spotkać. Takie zmiany mogły się dokonać tylko dzięki dobroci wielu ludzkich serc. Konieczny jest jednak ktoś - kontynuuje pani Bronisława
- kto umie zapalić innych do czynienia dobra.
To prawda. Nie jesteśmy przyzwyczajeni, aby czynić dobro. Zbyt często oglądamy się na innych. Świętość, która powinna być siłą napędową naszych poczynań, musi wyrastać ponad przeciętność. Stąd pokuszę
się o stwierdzenie, że chrześcijanin musi być nieprzeciętny.
- W naszym miasteczku - opowiada pani Bronisława - było wiele osób, które potrzebowały pomocy. Ta pomoc jednak nie nadchodziła od instytucji, które były w tym
celu powołane. Urzędnicy zbyt często oglądają świat zza swych biurek i nie widzą rzeczywistych ludzkich potrzeb. Wiele razy ja albo moi wspaniali przyjaciele ze stowarzyszenia oraz
bezimienni wolontariusze, musieliśmy sami borykać się z bezdusznością przepisów i obojętnością urzędów, aby uzyskać skuteczną pomoc dla naszych podopiecznych. Trudno wprost sobie
wyobrazić, jak bardzo jest ważne, aby nie urazić godności ludzi upokorzonych już przez los. Osoby, którym niesiemy pomoc, stają się w pewnym sensie członkami naszych rodzin, stąd wzrasta zaufanie
i przyjaźń między nami.
- Radością i nadzieją napawa fakt - jak podkreśla pani Bronisława - że coraz częściej działalność charytatywna spotyka się ze zrozumieniem ze strony
władz naszego miasteczka. Pan burmistrz interesuje się problemami najuboższych i pomaga nam rozwiązywać problemy osób znajdujących się w największej potrzebie. Ogromną rolę w niesieniu
nadziei ludziom ubogim odgrywa Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. Myślę jednak, że jest nas ciągle za mało, aby sprostać potrzebom ludzi powierzonych naszej trosce. Stąd modlę się codziennie
o wielu odważnych ludzi, którzy znajdą swe szczęście w bezinteresownym czynieniu dobra.
Niedoskonały świat, w którym żyjemy, potrzebuje ludzi rozpalonych pragnieniem doskonałej miłości, potrzebuje świętych, aby takie słowa jak: przyjaźń, miłosierdzie, dobroć... zachowały swoją
treść. Jezus potrzebuje także twoich rąk, twego serca, twojej świętości, aby przemienić ten świat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu