Tydzień od 5 do 11 października jest Tygodniem Miłosierdzia. W tym czasie zwraca się naszą uwagę w stronę uczynków miłosiernych i działań, bo w dzisiejszym
zapędzonym i nielitościwym świecie brakuje czasu na zatrzymanie się, pochylenie, refleksję. Czy dzisiaj samarytanin zatrzymałby się przy rannym i poturbowanym podróżnym?
Telewizja uczy nas pośpiechu i bezwzględności. Emituje programy, w których agresja, brutalna siła i cyniczne wykorzystywanie słabszych są nagradzane, w których
zdobycie za wszelką cenę sukcesu przedstawiane jest jako czyn chwalebny i godny naśladowania. Pędzący do kariery, do nagród, do sławy odtrącają wyciągnięte ręce proszących o pomoc.
Bezwzględni, nielitościwi, niemiłosierni - kiedyś te słowa budziły grozę, a dziś są wytyczną w drodze do osiągania korzyści. Zgubił się gdzieś drugi człowiek, a dla
Boga wypychanego z życia brakuje miejsca.
Tydzień Miłosierdzia. Słowo „miłosierdzie” kojarzy się nam ze słowami „miłość” i „serce”. Czym jest więc ta miłość i serce?
„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7) - mówił Jezus w Kazaniu na Górze. Czy miłosierdzie więc to grosz dawany proszącemu lub wrzucany
do puszki? Czy to stare, niepotrzebne ubrania zapychające szafę, wkładane do mieszczących się obok śmietników pojemników Polskiego Czerwonego Krzyża? Czy miłosierdzie to wyprzedaż używanej garderoby,
sprzętów i gadżetów wielkich gwiazd? Czy miłosierdzie to czułe słówka i słodkie uśmiechy starających się o poparcie polityków wyciągających nie ze swoich, ale
z naszych kieszeni fundusze na dobre nawet cele?
Ile przy okazji tak zwanych miłosiernych czynów rośnie sław, ile robi się dla siebie, chcąc wykreować piękny wizerunek, wykorzystując przy tym będących w nędzy, chorych i potrzebujących
pomocy?
„Pokazywanie gwiazd spacerujących między głodującymi jest obrzydliwym symbolem podziału. Zupełnie jakbyśmy mówili: Hej! Godzimy się na taki stan rzeczy. Musimy tylko wyciągnąć od czasu do czasu
pomocną dłoń i znowu możemy spać spokojnie. To zwykłe omamianie ludzi. Pospolite kłamstwo” - napisała Helen Fielding w książce pt. Potęga sławy.
Miłosierny Samarytanin nie przejechał obok, nie rzucił obojętnie złotych monet rannemu. Zatrzymał się, pochylił, opatrzył, zadbał o przyszłe dni. I choć miejsce posługi czyniącego
miłosierdzie Samarytanina jest znane, to imienia jego nie znamy. Nie wiemy, kim był. Jawi się nam jako mglista, bez wieku nawet postać o dobrych oczach, łagodnych dłoniach i dodającym
otuchy uśmiechu. Pochyla się nad potrzebującymi wsparcia i opieki, a czasem i nad nami...
„Kiedy więc dajesz jałmużnę - mówi Jezus - nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam:
ci otrzymali już swoją nagrodę.
Kiedy ty zaś dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”
(Mt 6, 2-4).
Pomóż w rozwoju naszego portalu