25 lipca
Od rana pada, a więc nic nie wyjdzie z naszych dzisiejszych planów na górską wędrówkę. Ale są też plusy takiej pogody - więcej czasu na lekturę Biblii i przygotowanie
się do Eucharystii, którą celebrujemy codziennie, jak również na przygotowanie się do wieczornego biblijnego kręgu. Nie nudzi nam się wcale, gdyż Karuś wziął do rąk gitarę, a Kinia śpiewa.
Jej pięknego głosu mógłbym słuchać nieustannie.
Postacią dnia dzisiejszego jest Apostoł Tomasz. Różnie go określano. Najbardziej znaną historią z życia tego człowieka jest jego reakcja na opowiadanie Apostołów o Zmartwychwstałym,
którego obecności doświadczyli w wieczór pierwszego dnia tygodnia, i to, co wydarzyło się po ośmiu dniach, kiedy Tomasz spotkał Zmartwychwstałego już osobiście. Jest to też jeden
z częstych motywów biblijnych, inspirujący malarzy, poetów, artystów (wystarczy wspomnieć choćby znany powszechnie obraz Caravaggia).
Wydaje mi się, że mówienie o Tomaszu jako o niewiernym, jest niesłuszne. Tomasz po Zmartwychwstaniu Jezusa miał wątpliwości, trudności w wierze, był niedowierzającym.
Być niewiernym, nie wierzyć, a mieć trudności w wierze, to dwie różne sprawy. Biblia mówi o trudnościach człowieka w wierze. Człowiek nie zawsze rozumie to,
czego oczekuje od niego Bóg. Tak było w życiu starotestamentowych proroków Izajasza i Jeremiasza. Koniecznym do zauważenia jest to, jak oni reagowali w przypadku, kiedy
nie rozumieli woli Jahwe. Mówili o tym nie komu innemu tylko Bogu, którego woli nie do końca rozumieli, przeciwko któremu też się buntowali. Na taką charakterystyczną postawę człowieka zwraca
uwagę kard. Martini. Proponuje on, aby w chwilach trudności w wierze modlić się Księgą Lamentacji. Przecież te skargi, będące wyrazem wadzenia się z Bogiem znalazły się
w kanonie Biblii, zostały uznane za natchnione. Słowo człowieka wadzącego się z Bogiem, stało się Słowem Bożym. Jak czytamy we wstępie do tej księgi w wydaniu
Biblii Tysiąclecia, Autor biblijny na podstawie własnego doświadczenia wylewa uczucia żalu, skarży się, ale jednocześnie czyni to z przebłyskiem nadziei na przyszłość. Biblijny Autor ma pewność,
że Bóg uratuje człowieka.
Po południu przestaje padać deszcz. Góry parują, podziwiamy kolejną, inną ich odsłonę. Jesteśmy nimi zauroczeni na dobre. Każdy rodzaj pogody odsłania kolejny rodzaj piękna Bieszczad. W obozowisku
cisza, każdy zaszył się w zacisznym kącie, aby poczytać. Marcin nad brzegiem Sanu w skupieniu czyta Biblię, Gosia również, nawet nie zauważą przelatującej nieopodal czapli.
Lektura Pisma Świętego to nieodłączny czynnik naszych bieszczadzkich obozów, bo przecież rację ma św. Hieronim, że „nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Ten sam
Doktor Kościoła, w liście do swojego ucznia Nepocjana, pisał: „Niech wschodzące słońce zastanie cię przy czytaniu Biblii, a wieczorem niech zmęczona głowa opadnie na święte
stronice”. Z tym pierwszym gorzej, tego drugiego doświadczyłem już nie raz.
Krąg biblijny rozpoczyna Marta, odczytując na głos ewangeliczną historię o Tomaszu i Zmartwychwstałym. Długo będziemy rozmawiać i o Tomaszu i o naszych
wątpliwościach w wierze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu