Sędziwy kapłan zmarł w niedzielę, 6 marca, w 105. roku życia i 79. roku kapłaństwa. Przez ostatnie 23 lata, jako emeryt pomagał w pracy duszpasterskiej w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu. – Pierwszy raz spotkałem się z księdzem kanonikiem we wrześniu 1992 r. Poszukiwałem wśród księży emerytów wsparcia. Ks. Franciszka zaprosiliśmy najpierw na jedną niedzielę. Od tamtej pory regularnie, już nie tylko w niedzielę, ale i w tygodniu oraz przede wszystkim w wakacje był z nami - mówił wspominając zmarłego kapłana ks. prałat Kazimierz Sroka, proboszcz.
Wielu podkreślało, iż osobowość zmarłego księdza Franciszka oddawało doskonale powtarzane przez niego w różnych kontekstach powiedzenie: "Nie chciej, by tobie było dobrze, ale by innym z tobą było dobrze". Podczas dzisiejszych uroczystości, którym przewodniczył abp Józef Kupny, homilię wygłosił ks. Stanisław Pawlaczek, podkreślając, że jakkolwiek mogłoby się wydawać, iż tak długie życie powinno wszystkich duchowo przygotować na odejście śp. ks. Franciszka, to jednak każda śmierć jest dla tych, którzy pozostają na ziemi zaskoczeniem a zarazem nowym doświadczeniem życiowym.
Poproszony o wspomnienie zmarłego kapłana abp Józef Kupny w rozmowie z KAI zwrócił uwagę, że ks. Franciszek należy do pokolenia kapłanów, które po wojnie w bardzo trudnych warunkach budowało struktury Kościoła wrocławskiego. – Przybyli na Dolny Śląsk razem z wiernymi z różnych stron i natychmiast podejmowali posługę duszpasterską, tworzyli punkty katechetyczne, jednoczyli całe społeczności i czynili to w czasach, kiedy Kościół za swoją działalność był prześladowany – wyznał abp Kupny. Dodał przy tym, że zmarły kapłan był doskonałym przykładem, iż na różnych etapach życia chrześcijanin nigdy nie przestaje być świadkiem Chrystusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu