Purpurat przypomniał, że o ich losie nie można decydować tylko przez pryzmat własnych interesów, ale trzeba szanować przysługującą im godność i włączyć ich w proces przywracania jedności i pojednania.
„Przetrwanie chrześcijan w tym zapalnym regionie będzie możliwe, jeśli Kościoły nie ulegną rozproszeniu, ale będą umacniały wzajemną wspólnotę i razem dawały świadectwo” – powiedział mówca. Podkreślił, że „bliskowschodni chrześcijanie albo wszyscy wspólnie wyginą, albo razem przetrwają”. Zależeć to będzie od tego, czy będą naprawdę „żywymi kamieniami, świadkami przesłania Ewangelii w słowach i czynach”.
Zwracając się do przedstawicieli międzynarodowej polityki kard. Sandri podkreślił, że wyznawcy Chrystusa nie mogą być już dłużej dla możnych tego świata tylko pionkami, którymi bezkarnie można rozgrywać własne interesy. Wytknął też politykom krótkowzroczność i to, że nie dostrzegają w bliskowschodnich chrześcijanach zaczynu, który może przemienić tamtejsze społeczeństwa, jak to Kościół już robił od wieków. Wskazał zarazem, że osłabienie czy wręcz wyniszczenie obecności chrześcijan na tym terenie mogłoby doprowadzić w łonie samego islamu do nasilenia napięć, które przez wieki wydawały się uśpione.
Pomóż w rozwoju naszego portalu