Spośród wielu wydarzeń w życiu każdego człowieka bywają i takie, które pozostają w pamięci na całe życie. Spotkania z osobami wyjątkowymi wyciskają na nas swoiste
piętno, które zdolne jest zmienić całkowicie dotychczasowe życie. Do takich spotkań należą niewątpliwie prywatne audiencje udzielane przez Ojca Świętego. Dla ludzi wierzących spotkania z Papieżem
nabierają głębszego, religijnego znaczenia. Wprowadzają one chrześcijanina w sam środek tajemnicy obecności Chrystusa. Papież jest podstawowym znakiem Chrystusowej obecności w Kościele.
Przez Papieża, mocą władzy udzielonej Piotrowi: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi
będzie rozwiązane w niebie” (Mt. 16,19), Chrystus udziela bezpośrednio łaski swojemu Kościołowi. Jan Paweł II ukazał światu obecność Chrystusa bardzo wyraźnie przez swoją osobę,
naukę i czyny. Dlatego tak wielu ludzi chce się z nim spotkać, dotknąć go lub ucałować pierścień Rybaka, który nosi na ręce. Spotkania z Papieżem dotykają ludzkich serc
i napełniają dusze uszczęśliwiającą nadzieją.
Taką radosną nadzieję otrzymali pielgrzymi z redakcji Tygodnika Katolickiego Niedziela, w tym grupa Niedzieli w Chicago, biorący udział w pielgrzymce do
Rzymu z racji 25-lecia Pontyfikatu Jana Pawła II. Pielgrzymkę tę zorganizował redaktor naczelny Niedzieli ks. infułat Ireneusz Skubiś. Było to nie tylko nasze pierwsze spotkanie z Ojcem
Świętym, ale i możliwość poznania dziennikarzy i pracowników centrali Niedzieli z Częstochowy, która jak matka przedstawiała Ojcu Świętemu swoje 7-miesięczne niemowlę,
jakim jest Niedziela w Chicago.
Pierwszą radosną informację otrzymaliśmy tuż po wylądowaniu na włoskiej ziemi, już na lotnisku Fiumicino, kiedy to Filomena, nasza opiekunka z Domu Polskiego, oznajmiła nam, że Ojciec Święty
będzie wieczorem celebrował Mszę św. w Bazylice św. Piotra. Prosto zatem z lotniska, po krótkim odświeżeniu się w Domu Polskim, udaliśmy się na Mszę św. Informacja o Mszy
św. nie była ogłaszana wcześniej ze względu na stan zdrowia Ojca Świętego, jednakże działała tzw. „poczta pantoflowa” i wielu pielgrzymów dowiedziało się o tym
w ostatniej chwili, więc podobnie jak my uczestniczli w celebrze z Ojcem Świętym. Sama obecność przy grobach Apostołów i świadomość bliskości Ojca Świętego
napawała wszystkich niebywałą radością. W ciągu 6-dniowego pobytu każdego dnia nawiedzaliśmy Bazylikę św. Piotra. Drugiego dnia, w niedzielę, uczestniczyliśmy w modlitwie
Anioł Pański i byliśmy świadkami ogłoszenia nowych kardynałów i arcybiskupów Kościoła powszechnego. W godzinach popołudniowych zwiedzaliśmy Katakumby św. Kaliksta i Bazylikę
św. Pawła za Murami. Tam przenieśliśmy się do czasów pierwszych chrześcijan. Także rzymska awaria elektryczności (z soboty na niedzielę), a w związku z tym
Msza św. odprawiana przy świecach, pogłębiły w nas nastrój z wieków minionych.
Trzeci dzień naszej pielgrzymki to Asyż. To wspaniale średniowieczne miasto, niosące przez wieki wieść o św. Franciszku i Jego miłości do Chrystusa, do ludzi i całej
przyrody. Modlitwa w Porcjunkuli i Msza św. w Kaplicy Płaczu to niezapomniane przeżycia duchowe. Dziękowaliśmy Bogu za św. Franciszka przy Jego grobie, szukaliśmy
śladów Jego obecności i apostolstwa, aż doszliśmy do św. Klary, która zrozumiała miłość św. Franciszka, a zakładając żeński zakon, modlitwą i służbą wspomagała dzieło,
któremu On służył. Kościół św. Damiana w Asyżu to wielki świadek zmagań duchowych i fizycznych św. Franciszka. W tym kościele św. Franciszek usłyszał słowa Chrystusa:
„Odnów mój Kościół”, i w pierwszej chwili pomyślał, iż chodzi o remont tej świątyni. Praca fizyczna, choć z pewnością zbawienna, jest zbyt mała
dla ratowania dusz. Remont Kościoła zaczął więc św. Franciszek od samego siebie. Najpierw odbudował przybytek Boga w swoim sercu przez całkowite oddanie się Bożej miłości. Następnie przykładem
i modlitwą pociągnął innych do Chrystusa.
Czwarty dzień pielgrzymki miał nas zaprowadzić do św. ojca Pio, do oddalonego o ok. 400 km od Rzymu - San Giovanni Rotondo, jednakże ów Święty lubi robić niespodzianki i, jak mówili
pielgrzymi, „załatwił nam audiencję prywatną u Ojca Świętego”. Chociaż pielgrzymka Niedzieli była oficjalnie zgłoszona w Watykanie, nikt nie miał pewności czy audiencja
dojdzie do skutku ze względu na zdrowie Papieża. Kiedy byliśmy już w drodze do San Giovanni Rotondo, otrzymałem w autobusie telefon, że Ojciec Święty przyjmie pielgrzymów
z Niedzieli o godz. 11.00. Natychmiast zawróciliśmy do Rzymu. Nikt nie miał wątpliwości, że ojciec Pio odstąpił nam swoją audiencję na rzecz Ojca Świętego.
Atmosfera pełna radości i błogiego niepokoju towarzyszyła naszemu oczekiwaniu na spotkanie przed Spiżową Bramą, czyli wejściem do Pałacu Papieskiego. Oprócz nas była jeszcze grupa pielgrzymów
z Wadowic oraz kilka par nowożeńców - sami szczęśliwcy. Spotkanie dotknięte sercem odbyło się w przepięknej sali Klemensa VIII, niedaleko Biblioteki Papieskiej. Ojciec Święty
został powitany gromkimi brawami i pieśniami maryjnymi. W głębokim skupieniu Ojciec Święty wsłuchiwał się w słowa znanej mu pieśni Gwiazdo Śliczna Wspaniała. Prezentacji
kolejnych pracowników Niedzieli dokonał redaktor naczelny Niedzieli ks. inf. I. Skubiś. Kiedy przyszła kolej na nasz zespół redakcyjny, nie bez dumy pokazałem Ojcu Świętemu, chicagowski dodatek Niedzieli.
Z wielkim zainteresowaniem Ojciec Święty spojrzał na stronę z dedykacjami i życzeniami z okazji 25-lecia Jego Pontyfikatu. Kiedy poprosiłem o błogosławieństwo
dla rozpoczętego przez Niedzielę dzieła ewangelizacji w Ameryce, dla całej redakcji, dla czytelników i całej Polonii, Ojciec Święty z radością wszystkim pobłogosławił.
Również intencje osobiste, parafialne oraz wszystkich grup modlitewnych i organizacji polonijnych zostały pobłogosławione. Audiencja ta, uwieńczona specjalnymi zdjęciami, pozostanie na zawsze
w naszym sercu i naszej pamięci.
Tego samego dnia po południu, grupa chicagowska udała się do Orvieto oddalonego 100 km od Rzymu. Sanktuarium to powstało na początku XIII wieku, kiedy to pewien kapłan z Czech odbył pielgrzymkę
do Grobów Apostołów, aby umocnić swoją wiarę. W drodze powrotnej zatrzymał się w małej miejscowości niedaleko Orvieto, położonej na zboczu pięknej góry. Odprawiając Mszę św. w kościele
parafialnym, kapłan ten, który powątpiewał w przeistoczenie odbywające się podczas Eucharystii, doznał cudu. Oto na korporale, na którym spoczywały Najświętsze Postacie Ciała i Krwi
Pańskiej, pojawiły się ślady krwi. Korporał ten, po 700 latach od chwili cudu, można oglądać w głównym ołtarzu bazyliki w Orvieto.
Czwarte już spotkanie z Ojcem Świętym miało miejsce w środę, w czasie audiencji generalnej na Placu św. Piotra. Dla mnie osobiście ta audiencji była przypomnieniem
pierwszej audiencji, sprzed 25 lat, kiedy uczestniczyłem w pierwszej Mszy św. pontyfikalnej Jana Pawła II 22 października 1978 r. Pamiętam łzy radości. Pamiętam, jak klęczący obok
mnie ksiądz z Pensylwanii słabą polszczyzną mówił: „Zobacz, to nasz Rodak - on jest teraz największy”. Myślałem o tym, jak my, rodacy Papieża, wypełniliśmy te 25
lat. Z podziwem słuchałem słów Ojca Świętego, który zmienionym głosem, ale nadal pełnym miłości, przemawiał w siedmiu językach i błogosławił zebranym, w tym
Redakcji Niedzieli, na co odpowiadaliśmy okrzykiem „Dziękujemy”, wyrażając radość ze spotkania z naszym Papieżem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu