Nietypowa jest pora, jak i trasa pielgrzymki jaworznickiej. Mimo to ci, którzy rozsmakowali się w takiej formie duchowego zmagania, chwalą każdy dzień i każdą miejscowość.
Do grona tych osób należy Edward Baran, który w drogę na Jasną Górę wybrał się po raz 25. „To nie jest wcale dużo. Gdyż moja babcia Maria, która zaszczepiła mi tę formę modlitwy, wędrowała
do stóp jasnogórskiego ołtarza 36 razy, a jej córka, moja chrzestna matka, była 33 razy na pielgrzymce”. Ten rodzinny zwyczaj podtrzymuje córka pana Edwarda - Teresa, która w tym
roku poszła po raz 6.
Obecnie, by wziąć udział w pielgrzymce, wystarczy wybrać urlop i śmiało można ruszać w drogę. Nie zawsze tak bywało. W latach 50. ub. wieku pielgrzymi pierwsze
kilometry pokonywali w rozproszeniu w obawie przez SB i milicją, a krzyż był po prostu przemycany. To były względy polityczne. 100 lat temu inaczej też wyglądała
sprawa transportu. Pątnicy nosili wszystkie bagaże na plecach. Z biegiem lat pojawiły się furmanki. Dziś z sobą zabiera się tylko najpotrzebniejsze, osobiste rzeczy, resztę wiozą
samochody. Jest dużo łatwiej. Nad pątnikami czuwa służba medyczna. Pod telefonem jest miejska karetka. „Ktoś mógłby powiedzieć, że zginął już surowy duch pielgrzymowania. Nic bardziej błędnego.
Dzięki takim ułatwieniom można jeszcze gorliwiej oddać się modlitwie i dziękczynieniu” - podkreśla Edward Baran.
Po drodze pielgrzymi z Jaworzna zatrzymują się w wielu świątyniach, m.in. w Leśniowie, by przed wizerunkiem Matki Bożej Leśniowskiej wypraszać łaski potrzebne rodzinom.
W Złotym Potoku ma miejsce zwyczaj oblewania wodą tych, którzy pierwszy raz idą na Jasną Górę. W miejscowości o wdzięcznej nazwie Święta Anna pątnicy modlą się w klasztorze
Sióstr Dominikanek. Na tym miejscu ponad 600 lat temu pasterzowi, który pilnował stada, ukazały się 3 osoby: postać z dzieckiem na ręku i stojąca obok niewiasta. Widzenie to powtarzało
się, więc w miejscu objawień postawiono figurę ukrzyżowanego Chrystusa, a niedługo potem kaplicę poświęconą św. Annie. Sporo czasu pątnicy spędzają także w Gidlach. Dziś
znajduje się tam przepiękna świątynia. A w czasach zaboru rosyjskiego trzymano tam zwierzęta hodowlane. Atrakcją jest także grób ostatniego kartuza.
Pielgrzymka jaworznicka wyróżnia się także tym, że w Częstochowie ma 2 noclegi. „Pierwszego dnia po rozlokowaniu bierzemy udział w Apelu Jasnogórskim. Na drugi dzień udajemy
się do Doliny Miłosierdzia, gdzie modlimy się w intencji miasta i jego mieszkańców. W kościele św. Barbary wspominamy górników i ich ciężki trud. Po południu
odprawiamy Drogę Krzyżową na wałach. Trzeciego dnia rano bierzemy udział w Mszy św. w kaplicy Matki Bożej i wracamy pociągiem do domu” - relacjonuje Edward
Baran.
Z biegiem lat wytworzył się również zwyczaj, że w pierwszą niedzielę po pielgrzymce w kościele Miłosierdzia Bożego w Jaworznie pielgrzymi spotykają się, by dokonać
podsumowania, a także by z sobą porozmawiać i wspólnie się pomodlić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu