Zmienia się stosunek wiernych do symboli religijnych, które w historii były doceniane. Obecne problemy początków demokracji, rewolucja spowodowana komputerem i Internetem wypełnia
nam codzienne życie. Przykład przydrożnej figury, jej zniknięcie i brak rozwiązania przywrócenia, określa tę ewolucję.
Przy drodze z Nienadowej do Iskanii, w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy od dawna stała figura św. Jana. Tą drogą przez rzekę San, Birczę, pętlę bieszczadzką prowadzi trakt
do Leska i Sanoka. Trudno określić kiedy i kto figurę zafundował. Podczas II wojny światowej, w majątku Dembińskich w Nienadowej przekazano mi, że historia
sięga XV w.
Podczas wylewu Sanu, po opadnięciu wody figura tu pozostała. Koło figury znajduje się źródło wody bogate w składniki mineralne. Podczas upalnych dni, gdy studnie wysychają, tu jej nie braknie.
Ta woda, z przekazu osób sędziwych, posiada własności cudowne. Były przykłady uzdrowienia osób przewlekle chorych. Jako przedmiot kultu, figura była zagrożeniem dla władzy po roku 1945. W latach
60. figura zniknęła, był to przejaw walki z religią. Po pewnym czasie mieszkańcy, którzy otrzymali parcele i tu zamieszkali, otrzymali nową figurę w darze od mieszkańców
Kramarzówki. W nieznanych okolicznościach pod koniec 1998 r. figura powtórnie zniknęła. Obiekt nie zabezpieczony, stał się łupem złodziei. Pragnieniem i intencją osób tu zamieszkujących
jest zlecić wykonanie figury i wystawić ją.
Brakuje dokumentacji opisu historii figury, która zniknęła w latach 60., oraz zafundowanej przez wspólnotę z Kramarzówki. Jedna i druga stanowiły zabytek historyczny
sztuki sakralnej. Podczas zniknięcia ostatniej, nie powiadomiono Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Przemyślu. Brakuje również ekspertyzy specjalisty historii sztuki sakralnej w parafii
dubieckiej.
Parafia w Nienadowej została wydzielona pod koniec lat 80. ze wspólnoty w Dubiecku. Na opisany temat, zdania są podzielone we wspólnocie parafialnej. Nie
brakuje opinii, iż figura to przejaw tradycjonalizmu, pozostałość wiary ludowej. Są również tacy, którzy nazywają to „zabobonem”.
Polska obfituje w przydrożne kapliczki, święte figury, krucyfiksy. Jest to pozostałość po przodkach, nikt obecnie nowych nie funduje. Aby zlecić powtórnie figurę do wykonania, należy przybliżyć
kult św. Jana poza granicami Polski. Figury św. Jana Welfina, urodzonego w miejscowości Pomuk w Czechach, zwanego Niepomucenem, spotkać można w wielu państwach Europy.
Urodził się k. Pilzna miedzy rokiem 1340/50. Po studiach został kanonikiem w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Wyszehradzie, następnie pełnił posługę wikariusza
generalnego w Pradze. Był spowiednikiem Zofii, żony króla. Konflikt z królem Wacławem IV był przyczyną jego męczeńskiej śmierci. Długo torturowany, został utopiony w Wełtawie
w 1393 r.
Historycy opisują go jako dobrego kaznodzieję. Figury św. Jana fundatorzy ustawiali przy mostach, brodach rzecznych, źródłach wody, rozstajach dróg i traktów.
Na posągu spotkać można ubranego w sutannę, brodatego duchownego w birecie na głowie i stułą na ramionach. W ręku trzyma krucyfiks lub palmę. Czasem też
palcem wskazującym zasłania usta.
Atrybuty św. Jana Niepomucena to kłódka, zapieczętowany list, palec wskazujący na ustach - symbolizują tajemnicę spowiedzi. Jedna wersja głosi również, że podczas tortur pozbawiono go języka.
Są też wizerunki Świętego z językiem trzymanym w dłoni lub osobno umieszczonym na cokole. Czasem trzyma księgę - jako znak uczonego. Rzadko spotyka się Świętego z kluczem,
co oznaczałoby, że spędził życie również w więzieniu. Jest patronem Pragi, tonących, dobrej spowiedzi, spowiedników, patronem Zakonu Jezuitów. Roztacza opiekę nad wodą, mostami, promami. Chroni
przed powodzią, ratuje tonących, opiekuje się studniami oraz źródłami wody.
Bliska odległość archidiecezji przemyskiej od ojczyzny Patrona Czech zaowocowała, że w południowych obszarach Polski dynamicznie rozwijał się jego kult. Figura w Nienadowej nie
znalazła się przypadkowo w pobliżu przeprawy przez rzekę San. Tradycja głosi, że woda od św. Jana leczy chorych. Nie można wykluczyć, ze figura została przeniesiona tu przez wylew
rzeki San. Jest to jedno z najstarszych miejsc, w którym Polacy od wieków czcili Świętego. Pamiętam, że figury św. Jana, które dotąd tu stały, były z księgą i stułą
na ramionach. Przyszła figura, aby nie kusiła kolekcjonerów rzeźb w drewnie, złodziei, powinna być ciężka, trwała, dobrze przytwierdzona do fundamentu. Powinien to być odlew w metalu,
gipsu lub betonu.
Figura - to kultura, historia ziemi przemyskiej. Powinna o tym pamiętać wspólnota parafii na początku Trzeciego Tysiąclecia. Czytelników proszę o radę i pomoc,
aby przywrócić obiekt. Podania głoszą, ze w święto Patrona - 21 maja śpiewano tu pieśni nabożne oraz zabierano do domów wodę ze źródła.
Podczas świąt Bożego Narodzenia przy figurze św. Jana regularnie ustawiano wysoką choinkę. Były świeczki, jabłka, ozdoby ludowe. Oprócz Pasterki w Dubiecku, koniecznie należało odwiedzić
św. Jana. Do roku 1945 wokół były tu tylko pola uprawne. Oświetlona figura była drogowskazem dla podróżnych w Bieszczady.
Po drugiej stronie Sanu mieszkali Ukraińcy. Przystrojona figura była dla nich znakiem, że katolicy obchodzą Wigilię. Był to początek wzajemnych wizyt. Przesunięte uroczystości w Kościele
prawosławnym owocowały, dobrze służyły długiemu święstowaniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu