Reklama

Parafia św. Marcina w Lelowie

Matka Boża Pocieszenia

Niedziela kielecka 38/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Leżąca na pograniczu Jury Krakowsko-Częstochowskiej osada Lelów, dziś znajdująca się na terenie miejscowości Staromieście, w źródłach historycznych pojawia się już w 1193 r. W 1246 r. książę Konrad Mazowiecki wybudował tu gród. Jednak wkrótce uległ on zniszczeniu.
Odbudowane miasto ok. 1340 r. otrzymało lokację na prawie magdeburskim. Obdarzone przez król Kazimierza Wielkiego licznymi przywilejami, rozwijało się pomyślnie. Osadę otoczono murami, wybudowano zamek, a staraniem króla powstał też kościół parafialny oraz klasztor i kościół franciszkański. W II poł. XIV wieku jego murach rozpoczął się kult Matki Bożej Pocieszenia, czczonej w różnych wizerunkach i obrazach - kult, który trwa do dziś. Maryja była czczona w różnych wizerunkach i pod różnymi wezwaniami: jako Matka Boża Szkaplerzna, Bolesna, Niepokalanie Poczęta i Pocieszenia. Od wieków wypraszano u Jej stóp liczne łaski.
W 1478 r. franciszkanie powołali tu pierwsze bractwo szkaplerzne. Mimo kasaty zakonu franciszkańskiego w 1819 r. przez rząd carski oraz całkowitego rozebrania świątyni, kult Matki Bożej w Lelowie nie ustał; przeciwnie, rozwijał się jeszcze bardziej. Mieszkańcy uchronili obraz przed zniszczeniem, przenosząc go do kościoła parafialnego pw. św. Marcina.
Dopiero zawierucha II wojny światowej zniszczyła cudowny wizerunek. 4 września 1939 r. Niemcy spalili kościół. Wówczas zaginał również obraz. Być może został zniszczony lub skradziony przez okupantów. W sercach mieszkańców ciągle żywa była pamięć o słynącym łaskami obrazie. Po zakończeniu wojny, staraniem ks. Juliana Gawinka, wykonano kopię obrazu. Ta jednak nie podobała się parafianom. Dzięki inicjatywie i ofiarności pielgrzymów krakowskich od ojców reformatorów, wykonano w latach 1947-1948 nową kopię obrazu. Wędrował on po parafii trzy dni, nawiedzając zniszczone wojną domostwa i obdarzając mieszkańców licznymi łaskami.
Zebrani tłumnie parafianie, pod przewodnictwem dziekana ks. Józefa Tarnowskiego, przywitali obraz z ogromną radością. Ponieważ kościół był zniszczony, umieszczono go w kaplicy. W rok później został on przyozdobiony srebrnymi koronami i złoconymi obrączkami pielgrzymów krakowskich, którzy zginęli w czasie wojny. Korony poświęcił kardynał A. Sapieha oraz bp Czesław Karczmarek. Do dziś pielgrzymi otaczają kaplicę z obrazem szczególną opieką.

Lelowski krucyfiks

Ogromnym skarbem lelowskiej świątyni jest również krucyfiks Jezusa Ukrzyżowanego. Ta barokowa figura, pochodząca najprawdopodobniej jeszcze z franciszkańskiego kościoła, kiedyś znajdowała się w prezbiterium. Kiedy w 1925 r. kościół przebudowano, krucyfiks umieszczono w kruchcie południowej. Rozgoryczeni mieszkańcy nigdy nie pogodzili się z tym faktem. W pierwszych dniach tragicznego września 1939 r. Lelów bardzo ucierpiał. W podlelowskich lasach doszło wówczas do bitwy najeźdźców z wojskiem polskim. W odwecie za opór Polaków, Niemcy spalili kilkadziesiąt domostw i gospodarstw. Nie oszczędzili również liczącej 600 lat świątyni. Nie mogąc podpalić krzyża granatami, Niemcy wyznaczyli do jego zapalenia kilku mieszańców: Ignacego Trendę, Jana Ilczuka i Władysława Filewskiego, Stanisława Brodzyńskiego. Ci jednak odmówili i zostali rozstrzelani. Niemcy ostatecznie sami podpalili krzyż, jednak on nie spłonął. Cudownie ocalały z płomieni krucyfiks, po wojnie znów zajął centralne miejsce w kościele. Jego kult jest dziś tak duży, jak przed wojną. Pielgrzymi podążający na Jasna Górę, często nadrabiają kilometrów, by pomodlić się przed wizerunkami Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej Pocieszenia. Także pamięć bohaterskiej śmierci obrońców krzyża żyje w sercach mieszkańców, czego wyrazem jest troska o mogiłę pomordowanych, znajdującą się przy murze kościelnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stąd pochodzili

Ziemia lelowska wydała wielu zacnych ludzi, a wśród nich postaci, które na trwałe zapisały się piękną kartą w historii. Taką postacią był Cadyk Dawid - człowiek, który miał szczególne zasługi we wprowadzaniu zgody między ludźmi. Jak głosi tradycja, kiedy pomodlił się w miejscu kłótni, znów panował tam pokój. W 1868 r. w Białej Błotnej urodził się Konstanty Kietlicz Rajski - wybitny malarz, propagator sztuki i rzemiosła ludowego. Stąd pochodził również urodzony ok. 1563 r. Daniel Sigonius - profesor teologii i rektor Akademii Krakowskiej oraz proboszcz lelowski. Niedaleko Lelowa, w Bodziejowicach, urodził się Józef Sygiet - ludowiec i żołnierz BCH.

Rys duszpasterski

Licząca ponad 2 tys. mieszkańców parafia dekanalna ma w przeważającej mierze charakter rolniczy. I - jak mówi dziekan ks. Henryk Młynarczyk - w pewien sposób wpływa to również na specyfikę duszpasterstwa w parafii. Parafianie licznie uczestniczą tradycyjnych nabożeństwach. Co tydzień, w środę po Mszy św., w kaplicy przed obrazem, odprawiana jest nowenna do Matki Bożej Pocieszenia. W parafii pracują siostry albertynki. Zgodnie z chryzmatem swojego zgromadzenia, opiekują się ludźmi chorymi, ubogimi, potrzebującymi.
Od paru lat istnieje tu chór dziewczęcy „Dzieci Maryi”. Jest to grupa 25 dziewczynek. Zespół prowadzi s. Teresa. Chórek brał udział w różnych festiwalach i konkursach muzycznych, i ma na swoim koncie niemałe osiągnięcia.
Duszpasterską troską Księdza Dziekana oraz sióstr albertynek od lat objęte są: Dom Pomocy Społecznej oraz powstały w tym roku, w Białej Wielkiej - Dom Brata Alberta. W każdą sobotę dla mieszkańców Domu odprawiana jest Msza św. Odwiedzają go również „Dzieci Maryi”, które co roku wraz z siostrami organizują Jasełka. Jeżdżą również do Bogumiłek, gdzie mieści się szkoła podstawowa dla dzieci upośledzonych.
Dla przygotowujących się do sakramentu małżeństwa, w kościele prowadzone są kursy przedmałżeńskie. W pracę duszpasterską zaangażowany jest również ks. Zdon Marcin - neoprezbiter, przybyły niedawno do parafii. Zajmuje się on grupą ministrantów.
Jak podkreśla Ksiądz Dziekan, w parafii jest zawsze dużo pracy. Kościół oraz plebania wymagają gruntownego remontu. Najbardziej zniszczona jest elewacja kościoła. Jednak prace prowadzone są w miarę możliwości finansowych parafii. Zrobiono już wiele. Kościół ma nowe nagłośnienie, wymieniono też wszystkie okna oraz naprawiono dzwony.
Pracy dostarczają księżom również pielgrzymi, którzy powierzają się opiece Maryi i Jej Synowi. W kościele w Lelowie co roku zostawiają oni wiele intencji spisanych na małych karteczkach.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy dziękuję Bogu za dar Eucharystii?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mk 8, 1-10.

Sobota, 15 lutego. Dzień powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny w sobotę
CZYTAJ DALEJ

Sobotnie rozmowy z Maryją

2025-02-14 21:14

[ TEMATY ]

Maryja

Karol Porwich/Niedziela

Ten człowiek to tylko święte exemplum tego, co Maryja zaproponowała zwykłym chrześcijanom już w 1925 r. Dała im dostęp do mistyki, dotychczas zarezerwowanej dla mnichów i zakonnic, dla kapłanów żyjących swym powołaniem i rzecz jasna dla wielkich świętych. Teraz chleb mistyki miał stać się pokarmem powszechnym. Mógł znaleźć się na każdym stole. I zmieniać ludzi. Jak całkowicie przenicował na Bożą stronę Anatola Kaszczuka.

PONIŻEJ FRAGMENT KSIĄŻKI "Historia Objawień Maryjnych. Tom III". Do kupienia w naszej księgarni: ksiegarnia.niedziela.pl.
CZYTAJ DALEJ

Rozważanie Ks. Mariusza Rosika: Konsternacja na górze

2025-02-15 11:21

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

James Tissot/pl.wikipedia.org

„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie” (Mt 5,1) – takimi słowami ewangelista Mateusz wprowadza czytelnika do wysłuchania Jezusowego Kazania na górze, które rozpoczyna się ośmioma błogosławieństwami. Ta sama mowa u Łukasza wprowadzone została zupełnie inaczej: „Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie” (Łk 6,17). Tak jawna rozbieżność – Mateuszowa góra i Łukaszowa równina – przez wieki budziła konsternację biblistów. Próbowano wyjaśniać ją na wiele sposobów.

Jedni dowodzili, że zwyczajem wędrownych nauczycieli było powtarzanie tych samych nauk w różnych okolicznościach. Można więc z powodzeniem przyjąć, że Jezus powtarzał błogosławieństwa nie tylko na górze czy równinie, ale także w domach, synagodze czy świątyni. Inni twierdzili, że zamiarem Mateusza było ukazanie Jezusa jako nowego Mojżesza. Skoro Mojżesz wyszedł na górę, być narodowi wybranemu dać Dekalog, tak Jezus jako nowy Mojżesz wychodzi na górę, by rodzącemu się Kościołowi, dać przykazanie miłości bliźniego. Najnowsza propozycja biblistów każe sięgnąć do aramejskiego tła wygłoszenia mowy. W języku Jezusa słowo taurah oznacza zarówno „górę”, jak i „pole”. Wydaje się, że ten właśnie termin stoi u podstaw obydwu przekładów. Można więc uniknąć konsternacji spowodowanej różną lokalizacją Jezusowego kazania.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję