Rodzice nigdy nie pytali mnie o religię!
Michał, który w tym roku rozpoczyna studia i przeszedł cały cykl szkolnej katechezy, wspomina, że na jego wiarę raczej mały wpływ miała religia w szkole. Docenił jej wartość dopiero po nawróceniu, po przeżyciu porządnych rekolekcji wakacyjnych i wejściu we wspólnotę. „Nagle te wszystkie górnolotne treści z katechezy stały się dla mnie czymś bardzo życiowym - wspomina. - Kiedy odkryłem Chrystusa, zobaczyłem, jak łatwiej mi było pójść za Nim mając jakąś religijną wiedzę”. Ze smutkiem jednak wspomina zmarnowane katechezy, na których albo przegadał cały ten czas, albo zajmował się innymi przedmiotami. „Religia u nas była traktowana trochę mniej poważnie. I to nie tylko przez nas, młodych. Ja na przykład, nigdy nie słyszałem od moich rodziców pytania o religię. Interesowała ich matematyka, polski, angielski, a religii jakby w ogóle nie było w planie wymagań, jakie stawiali przede mną w domu”. Z pewnością podejście do nauczania religii zmieniłoby się u wielu uczniów, gdyby ich rodzice otaczali katechezę większym zainteresowaniem.
Syndrom strusia
Mimo wszystko, wśród katechizowanej młodzieży znajdują się liderzy wspólnot i stowarzyszeń religijnych. Duża liczba uczniów to również ministranci, którzy gorliwie angażują się w życie swoich parafii. Ich pomoc na katechezie mogłaby zmienić bardzo dużo. Czasem wystarczy, żeby w klasie dać przed innymi świadectwo swojej wiary, pomóc katechecie w przeprowadzeniu tematu lekcji, czy też wyrazić swoje zdecydowane stanowisko za Jezusem i wiarą. Ojciec Święty Jan Paweł II wielokrotnie przypominał o tym, że najskuteczniejszymi ewangelizatorami młodych są sami młodzi. Niejeden katecheta może potwierdzić, że wystarczy odważnego świadectwo jednego młodego człowieka, aby katecheza stała się prawdziwym doświadczeniem wiary. O tej szczególnej misji powinno się mówić podczas formacji w każdej wspólnocie młodzieżowej, aby „strusiowy syndrom” chowania głowy w piasek podczas szkolnej katechezy nie był chorobą liderów kościelnych grup młodzieżowych.
Braterskie wsparcie
Katecheza odbywa się w ramach konkretnego środowiska szkoły. O podejściu uczniów do katechezy może również zaważyć postawa nauczycieli innych przedmiotów. Uczniowie doskonale wyczuwają,
jakim szacunkiem inni nauczyciele obdarzają lekcje religii. Jeśli dyrekcja szkół traktuje katechezę jako przedmiot drugiej kategorii, spychając ją na ostatnie godziny w planie lekcji, jeśli
ciągle nie ma miejsca na pracownie katechetyczne z prawdziwego zdarzenia, a katecheta czuje się w szkole jak wędrowny kaznodzieja uczący raz na sali gimnastycznej, innym
razem w kącie świetlicy, to i uczniowie zaczynają spychać lekcje religii do rzędu przedmiotów mniej istotnych.
Dużą rolę do odegrania mają wychowawcy klasy. Ich zainteresowanie atmosferą na lekcji religii powinno wynikać ze zwykłego zatroskania o wychowanie swoich podopiecznych. Chyba
tylko sami katecheci wiedzą, jak wielką sprawą jest wrócić po lekcji do pokoju nauczycielskiego, w którym jest grono serdecznych i życzliwie nastawionych osób. Wydaje się, że w wytworzeniu
takiej atmosfery powinni pomóc katechecie nauczyciele, którzy też należą do grona ludzi wierzących i dla których głoszenie Ewangelii to normalna powinność wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu