Doskonale pamiętamy, jak wielkim wydarzeniem dla Kościoła katolickiego w Polsce była beatyfikacja 108 męczenników (13 czerwca 1999 r.). Podobną radość przeżywał 7 i 8 czerwca
br. Kościół prawosławny. W tych dniach w Chełmie kanonizowano 8 męczenników XX w., którzy zginęli w czasie konfliktów zbrojnych podczas ostatniej wojny lub wkrótce po
niej. Zasadniczą przyczyną ich śmierci była wiara prawosławna, którą wyznawali. Dołączono do nich jednak wielu innych bezimiennych, którzy zostali zamordowani w tym samym wieku. Ich wszystkich
określa się mianem Soboru Świętych Męczenników Chełmskich i Podlaskich.
Ojciec Święty w Liście Apostolskim Tertio millennio adveniente zwrócił uwagę na fakt, że śmierć poniesiona z przyczyn wiary ma wymiar ekumeniczny i dlatego taki ekumenizm
świętych i męczenników jest najbardziej przekonywujący i silniejszy niż podziały między chrześcijanami. Z tych też względów chcemy przybliżyć sylwetki nowych świętych
siostrzanego Kościoła. Dla jasności trzeba dodać, że Kościół prawosławny nieco inaczej niż Kościół katolicki pojmuje kanonizację - jest ona usankcjonowaniem istniejącego kultu sługi Bożego i ma
raczej charakter lokalny.
Na czoło znanych z imienia męczenników wysuwa się ks. Bazyli Martysz. Pochodził ze wsi Teratyn. Po ukończeniu chełmskiego seminarium i wyświęceniu na kapłana podjął
działalność duszpasterską na Alasce, w USA i Kanadzie. Gdy powrócił do Polski, został proboszczem w Sosnowcu. W czasie I wojny światowej przebywał
w Moskwie, a później został naczelnym wojskowym kapelanem prawosławnym (otrzymał stopień pułkownika). Angażował się w uzyskanie przez Kościół prawosławny w Polsce
autokefalii. Po przejściu na emeryturę wrócił do rodzinnej wsi i tam zastała go kolejna wojna. W Wielki Piątek (wg kalendarza juliańskiego) 5 maja 1945 r. napadnięto na jego
dom, a jego samego skatowano i zabito. Relikwie spoczywają w cerkwi św. Jana Klimaka w Warszawie.
Kolejny męczennik to ks. Paweł Szwajko i „matuszka” Joanna, jego żona. Urodził się we wsi Zabłotce w 1893 r. Seminarium ukończył w Jekaternosławiu
(1918 r.) i powrócił w swoje strony. Kilka lat później ożenił się i razem z żoną tworzył wzorowy kościół domowy. W 1924 r. otrzymał w Chełmie
święcenia i objął parafię w Potoku Górnym, a następnie pracował wśród Łemków. Przed II wojną światową powrócił na Chełmszczyznę, gdzie w latach okupacji razem
z Joanną trudził się nad umocnieniem wiernych. Ostatnią jego placówką był Grabowiec. W święto Zaśnięcia Maryi, 28 sierpnia 1943 r., zostali napadnięci i w bestialski
sposób zabici.
Następną postacią jest ks. Mikołaj Golec, który przyszedł na świat w 1907 r. w Kotlaczowie. Studia teologiczne odbył w Bułgarii i został wyświęcony
w 1935 r. Pierwszą jego parafią była Obsza, później pracował na rodzinnym Wołyniu. W czasie wojny trafił do Nowosiółek. Pomagał bardzo wielu osobom niezależnie od pochodzenia
i wyznania. 2 kwietnia 1944 r. wywleczono go z cerkwi, gdzie przed chwilą udzielił chrztu, poddano torturom i zabito; podobny los spotkał grupę jego parafian. Grobu
Świętego nie udało się zidentyfikować.
Ks. Lew Korabczuk urodził się w Rosji, ale rodzina wkrótce powróciła na Chełmszczyznę. Nauki pobierał w Przemyślu, Lwowie i Jabłecznej. W 1942 r. otrzymał
w Chełmie sakrament kapłaństwa i po pewnym czasie został duszpasterzem w Łaskowie. Mimo napadów na jego dom nie ustawał w służbie Bogu i ludziom.
Taka postawa doprowadziła do tego, iż 10 marca 1944 r. w trakcie nabożeństwa wywleczono go z cerkwi, odrąbano mu głowę i pocięto ciało, potem zabito przeszło 200
parafian; ks. Lew miał zaledwie 25 lat. Miejsca pochówku nie zdołano ustalić.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu