O. Maciej Zięba, założyciel i szef Instytutu Tertio Millennio, rozpoczynając debatę podkreślił, że w ciągu 10 lat od śmierci Jana Pawła II nastąpiła daleko idąca ideologizacja polskiej rzeczywistości. Wyraża się ona w narastających napięciach i agresji, kiedy to "stan wojny jest stanem podstawowym". A świat dzieli się na "swoich, obcych i zdrajców". W takiej sytuacji niemożliwe jest prowadzenie dialogu, w imię zasady, że "ze złem się nie paktuje".
Zdaniem o. Zięby, te wszystkie postawy wdzierają się również do Kościoła, tym łatwiej, że cechuje go "antyintelektualizm i brak zdrowej teologii". Jako przykład wymienił wypowiedzi polskich hierarchów biorących udział w niedawnym zgromadzeniu Synodu Biskupów, w rodzaju: "wracamy z tarczą, a nie na tarczy", którzy potraktowali ten Synod jako rodzaj meczu z drużyną niemiecką. "Taki grunt skutkuje także brakiem zaufania do papieża Franciszka i słabą recepcją jego nauczania" - skonstatował dominikanin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kryzys Kościoła?
Reklama
Tomasz Wołek skoncentrował się na wypunktowaniu niektórych zjawisk świadczących o głębokim kryzysie Kościoła. Wśród nich wymienił narastającą - jego zdaniem - "polityzację" i ideologizację polskiego Kościoła, jak również rzekome wspieranie przezeń "mowy nienawiści". A tymczasem - podkreślił - rolą Kościoła winno być jednoczenie ludzi i zmniejszanie istniejących podziałów. Ale o tym zadaniu Kościół już dawno zapomniał.
Ponadto - jak uważa red. Wołek - polskich duszpasterzy cechuje "obsesja" na punkcie seksu, aborcji czy in vitro, co odstrasza od niego młodzież, a brak jest miejsca dla laikatu z prawdziwego zdarzenia.
Wedle Adama Szostkiewicza postawa wobec uchodźców "jest testem dla naszej zbiorowej, polskiej duszy". Dodał, że wielkim niebezpieczeństwem dla Kościoła w Polsce jest stosunek doń prawicy, która dąży do jego instrumentalizacji. Z przykrością dodał, że w Polsce nie udało się zbudować narodu obywatelskiego.
Henryk Woźniakowski przyznał, że w okresie Jana Pawła II Kościół w Polsce odniósł wielki tryumf. Przykładem tego - jak podkreślił - jest rola chrześcijaństwa w historii Polski, z której można być dumnym i to jest słuszna postawa. Dziś jednak przeradza się ona w postawę chrześcijańskiego tryumfalizmu. To z kolei skutkuje próbami narzucenia swego sposobu myślenia i wartościowania innym, co ma niewiele wspólnego z demokracją i pluralizmem. Efektem tego jest korzystanie przez Kościół ze "środków bogatych" i próba sojuszu z państwem, licząc na wsparcie z jego strony.
Reklama
Zbigniew Nosowski mówił, że Kościół zbyt koncentruje się na swego rodzaju "wojnie kulturowej" czy "wojnie cywilizacyjnej" w obronie przed pewnymi procesami, których i tak nie uda się uniknąć. Dodał, że nie należy się ich bać, gdyż Kościół jest w stanie zaadaptować się i "inkulturować" w każdej cywilizacji. Natomiast winien się on skupić przede wszystkim na "nawróceniu duszpasterskim", o które apeluje papież Franciszek.
Marcin Przeciszewski przypomniał, że kreślony przez wielu uczestników debaty obraz Kościoła jest fragmentaryczny, a w wielu punktach krzywdzący. Przypomniał o olbrzymiej roli Kościoła w inicjowaniu dialogu i pojednania międzynarodowego, który był kontynuowany także po śmierci Jana Pawła II. Dowodem jest proces zbliżenia polsko-ukraińskiego przy aktywnym udziale Kościoła, czy nawet otwarcie na dialog zmierzający w kierunku pojednania z Rosją, co było wielkim aktem odwagi naszych hierarchów. Wymienił też olbrzymie zaangażowanie Kościoła i tysiące inicjowanych przezeń dzieł na polu duszpasterstwa, kultury, edukacji czy pomocy społecznej.
Przeciszewski przekonywał, że należy też docenić - a nie tylko utyskiwać - na postawę Kościoła w obronie najbardziej podstawowych praw człowieka, jak np. życie od poczęcia do naturalnej śmierci, bądź na rzecz ochrony rodziny, rozumianej jako związek kobiety z mężczyzną, a stanowiący podstawą komórkę społeczeństwa. Przyznał, że "wojna kulturowa" jest faktem i trudno, aby Kościół nie zabierał w tej sprawie głosu. Podkreślił też, ze zadaniem Kościoła nie jest tylko "inkulturacja" w każdych warunkach, ale też świadectwo i sprzeciw wobec zjawisk ocenianych jako ewidentnie szkodliwych dla człowieka i jego rozwoju.
Jaki kształt polskiej demokracji?
Reklama
Aleksander Smolar zwrócił uwagę na "oddalanie się" naszej części Europy od Europy Zachodniej, czego podłożem są głębokie problemy kulturowe. Ostatnie wybory do parlamentu w Polsce pokazały - jego zdaniem - głęboki spór dzielący nasz kraj, polegający na zderzeniu wizji kolektywistycznej z wizją bardziej liberalną i rynkową. A skoro wygrała ta "kolektywistyczna", to znajdujemy się w bardzo trudnym momencie naszej historii.
Paweł Kowal przypomniał przemówienie Jana Pawła II do polskiego parlamentu z 1999 r., w którym papież mówił o fundamentach aksjologicznych demokracji. Zdaniem Kowala, przemówienie to należy nieustannie przypominać posłom, gdyż zawiera katalog podstawowych zachować polityka w systemie demokracji. A demokracja bez wartości, jak powiedział Jan Paweł II, zmienia się w "mniej lub bardziej zawoalowany totalitaryzm". Wskazał, że zapomniane zostało w praktyce pojęcie "dobra wspólnego", do którego odwoływał się zawsze papież.
Zgodził się z tym Zbigniew Stawrowski, który podkreślił, że widoczny jest w Polsce "brak dostatecznego fundamentu aksjologicznego państwa". Stwierdził, że olbrzymie znaczenie dla życia społecznego mają takie zasady, jak prawda i sprawiedliwość. Zdaniem Stawrowskiego, faktycznie toczy się obecnie "wojna cywilizacyjna", zarówno z islamem, jak i tymi nurtami w zachodnim kręgu kulturowym, które podważają jej chrześcijańskie fundamenty.
Z kolei wedle Wojciecha Roszkowskiego istotnym odniesieniem w demokracji powinno być odniesienie po pojęcia prawdy, której nie należy relatywizować.
Andrzej Zoll wskazał, że fundamentem prawdziwej demokracji są dwa pojęcia: dobra wspólnego i godności człowieka. "A fakt, że prawo do godności przyznaje się tylko swoim, spowodował u nas tak głębokie podziały" - zauważył.
Reklama
Krzysztof Szczerski mówił o znaczeniu pojęcia "solidarności", które w polskiej przestrzeni publicznej zostało zapomniane. Solidarność - podkreślił - to kategoria "polityczna, społeczna i religijna". A w praktyce winna ona oznaczać konkretne zobowiązania. Stwierdził, że w Polsce dziś "bardzo potrzeba jest prawa solidarnościowego", które bronić będzie słabszych i takiego prawa które "sprawi, ze każdy będzie czuł się elementem wspólnoty i będzie poczuwał się do obowiązków na jej rzecz".
Szczerskiemu wtórował Marian Krzaklewski, który przypomniał o znaczeniu, jakie do zasady solidarności przywiązuje Unia Europejska. Zaapelował o faktyczne i rzeczywiste wprowadzenie zasady solidarności w polskie realia społeczne i ekonomiczne, co jego zdaniem spowoduje znacznie większe poczucie upodmiotowienia u zwykłych obywateli.
Kard. Kazimierz Nycz w swym podsumowaniu podziękował za tak szczere i pełne troski o Kościół i o Polskę wypowiedzi. Podkreślił potrzebę budowania różnorodnych płaszczyzn dialogu pomiędzy różnymi stanowiskami, pomiędzy ludźmi wierzącymi i niewierzącymi, do czego przyczynia się m.in. Kościół inicjując np. Dziedzińce Dialogu. Podkreślił też rolę katolików świeckich w prowadzeniu debaty publicznej, dodając, że jako chrześcijanie winniśmy zawsze mówić językiem miłości. Oświadczył też, że Kościół nie może wiązać się z żadną partykularną formacją polityczna, a pozostać musi na poziomie "metapolityki".
Odnosząc się do pytania "czy przyjmować czy nie przyjmować uchodźców", kard. Nycz stwierdził, że ze strony Kościoła jest możliwa tylko jedna odpowiedź: TAK. Natomiast różne zdania mogą istnieć, jeśli chodzi o to, w jaki sposób przyjmować uchodźców, jak ma zostać to zorganizowane i przeprowadzone, tak aby nie zapobiec potrzebie ich integracji w środowisku kulturowym, do jakiego przybywają.