Raz do roku rzeszowska fara wypełnia się przyjaciółmi Dzieła Misyjnego z całej Polski, którzy w różnych miastach organizują spotkania. Idea Werbistowskich Rejonowych Spotkań Przyjaciół
Dzieła Misyjnego zrodziła się ponad dwadzieścia lat temu z inicjatywy wiernych, wspierających dzieła prowadzone przez Zgromadzenie Słowa Bożego, modlących się o powołania i takich,
którzy pośród werbistów mają swoich krewnych i przyjaciół. W Rzeszowie zgromadziło się ponad 100 osób. Po odmówieniu Różańca doświadczeniem swojego misyjnego powołania i obecności
chrześcijaństwa w Indonezji podzielił się kleryk Wincent Adi Gunawan.
13 677 wysp i wysepek rozrzuconych na rozległym półksiężycu Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku składa się na Indonezję, ojczyznę Wincentego. Tworzą one największy archipelag świata.
Tylko ok. 6 tys. z nich jest zamieszkałych. Ok. 200 mln mieszkańców plasuje ten kraj na czwartym miejscu pod względem wielkości. Panuje tam tropikalny klimat, w którym występują
dwie pory: deszczowa i sucha. Często występują trzęsienia ziemi. One to, a także powodzie, spowodowały zniknięcie niektórych wysp. Oprócz urzędowego języka indonezyjskiego, używany
jest angielski i ok. 300 języków lokalnych. Wyspa Flores, z której pochodzi kleryk Wicek, liczy 2 mln mieszkańców. Jest położona w górach na wys. 1500 m. W dzień
panuje tam upał, w nocy chłód.
Pochodzi on z licznej rodziny. Spośród sześciorga rodzeństwa dwaj bracia przygotowują się do kapłaństwa. Siostra myśli o życiu zakonnym. Wszyscy mają średnie wykształcenie. Dba
o to ojciec, który jest dyrektorem szkoły podstawowej. Dzieci Adi Gunawan, w odróżnieniu od rówieśników, zawsze miały dostęp do książek, muzyki, piłki nożnej. Oprócz pensji ojca,
źródłem utrzymania jest również 5-hektarowe pole. Uprawiają ryż, wanilię, pieprz, kokos, banany.
Wychowywali się na werbistowskiej parafii, pod okiem polskiego misjonarza ks. Stefana Prosza, który pracuje tam od 1965 r. Po ukończeniu niższego seminarium duchownego (płatnego), Wincenty odbył
nowicjat i rozpoczął studia wyższe filozoficzno-teologiczne. Kiedy kończył czwarty rok, przyszło zaproszenie do kontynuowania formacji w Polsce. Przyjechał jesienią 1999 r.
wraz z dwoma klerykami. Polska dotychczas kojarzyła mu się z Ojcem Świętym, Krakowem i Oświęcimiem. "Nawet muzułmanie w mojej ojczyźnie wiedzą, że Jan Paweł II
jest Polakiem, choć niektórzy nie odróżniają Polski od Rzymu" - śmieje się kleryk Wincenty. Nauka polskiego szła mu bardzo sprawnie i obecnie zaskakuje poprawnością wypowiedzi. Jest człowiekiem
bardzo spontanicznym i wesołym. Ma 27 lat. W październiku przyjmie święcenia diakonatu, a w maju 2004 r. - kapłańskie, na które przyjadą rodzice. Zamierza następnie
zrobić studia z muzykologii i wtedy wrócić do rodzinnej parafii, aby kształcić muzycznie innych. Jest bardzo zdolny, gra prawie na wszystkich instrumentach.
"Wszelkie dobro cywilizacyjne moja ojczyzna zawdzięcza misjonarzom - podkreśla kleryk Wicek. - Dzięki misjom i Kościołowi Indonezja bardzo się rozwija. Najlepsze szkoły, uniwersytety, szpitale
są katolickie. Najuczciwsi urzędnicy czy politycy są katolikami.
Ich rodzina przyjęła chrzest ok. 20 lat temu. "Mój dziadek nie mógł zrobić tego wcześniej, gdyż był przywódcą plemienia. Miał 4 żony - zarysowuje realia Kleryk. - Wizytował poszczególne wioski. Warunkiem,
żeby dana wioska była zwolniona z podatku, było oddanie mu najładniejszej dziewczyny za żonę. Teraz to wydaje się śmieszne, ale tak było. Moja właściwa babcia, która mieszkała z nim
w pałacu, była z rodziny muzułmańskiej, ale nie chodziła do meczetu, bo go w pobliżu nie było. 2 dni przed I Komunią św. mojej najstarszej siostry, przyjęła
chrzest. Z czasem misjonarze ochrzcili wszystkich w naszej wiosce - podkreśla - od przywódcy do niewolnika".
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu