"Jaki jest sens życia? Proszę o jakieś konstruktywne odpowiedzi!". Tak zaczyna się list zamieszczony 23 października 2002 r. na Forum Newsweeka podpisany pseudonimem: "Mrówka". Jest to
historia 20-letniej dziewczyny i choć list został opublikowany w Internecie - zatem wirtualnej rzeczywistości - to te rozterki egzystencjalne wydają się jak najbardziej prawdziwe.
Historia z pozoru banalna. Przecież każdy młody człowiek (i nie tylko młody) ma w swoim życiu takie chwile i "doły" - jak mawiał francuski filozof Sartre - mdłości egzystencjalne.
Przybity złymi doświadczeniami, rozczarowany życiem, zaczyna się zastanawiać jaki jest sens istnienia i rozpaczliwie szuka odpowiedzi.
Dla mnie jednak ta historia listu oraz odpowiedzi, jakie w tej sprawie nadesłali czytelnicy, mają wiele warstw i swoją głębię. Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się po przeczytaniu
tego tekstu to konstatacja: jak bardzo zmienił się świat i my, skoro poszukiwanie sensu życia można, albo czasem trzeba, przenieść do Internetu? Dlaczego Internet, a nie realna rzeczywistość?
Są przecież przyjaciele, rodzina, najbliżsi - rzeczywiście istniejący ludzie, z którymi można porozmawiać. A jednak chyba często we współczesnym, zabieganym świecie sztuka
komunikacji między ludźmi zawodzi. Można nawet rzec, dialogu często w ogóle nie ma. Może mówimy - ale nie rozmawiamy. I tu od razu tkwi chyba odpowiedź - 67 listów od momentu ukazania
się listu na Forum Newsweeka. Prawie każdy z nich zawiera jakieś konstruktywne porady, dzieleniem się własnym doświadczenie. Młodzi i starsi opowiadają o własnych poszukiwaniach
sensu życia i rezultatach tego poszukiwania. Niektórzy są na podobnym etapie, co "Mrówka", toteż mogą się w ten sposób z nią identyfikować. Te listy są ciekawą formą dialogu
z małym "krzykiem rozpaczy". Kiedy je przeczytałam, pomyślałam: "wiwat człowieczeństwo!". Może zawiodła sztuka komunikacji z najbliższymi, ale dla 67 osób los anonimowej "Mrówki"
nie jest obojętny.
Pewnie stan ducha "Mrówki" poprawił się już (miejmy nadzieję), i teraz podchodzi z dystansem do listu i traktuje go jak nie swój. Takie na pewno jest nasze życzenie.
Ale sadzę, że w świadomości wielu internautów owa "Mrówka" stała się symbolem. "Niczego nie rozumiem. Kiedy mknę ulicą obok innych, nieciekawych ludzi, czuję się jak Nikt, jak mrówka, którą
można rozdeptać - i tak nic się nie stanie. Co się dzieje???" - pisze młoda dziewczyna. No właśnie, co się dzieje? W całym mrowiu ludzi i spraw małych i dużych
gubimy Człowieka. Co się dzieje?
Pomóż w rozwoju naszego portalu