Reklama

Franciszek

Franciszek do młodych Kubańczyków: Nie lękajcie się nadziei, gdyż Bóg pokłada w was nadzieje!

Na potrzebę wyższej nadziei pochodzącej z wiary w Chrystusa wskazał Franciszek w przemówieniu przygotowanym na spotkanie z kubańską młodzieżą w Ośrodku Kultury im. Ks. Félixa Vareli w Hawanie. Przekazał je kard. Jaime Ortedze y Alamino, z prośbą o przekazanie jego treści młodzieży.

[ TEMATY ]

młodzi

Franciszek

Franciszek na Kubie i w USA

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy tekst przygotowanego, a nie wygłoszonego papieskiego przemówienia.

Drodzy przyjaciele,

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odczuwam wielką radość, mogąc być z wami właśnie tutaj, w tym Ośrodku Kulturalnym, tak bardzo znaczącym dla dziejów Kuby. Dziękuję Bogu za to, że umożliwił mi odbycie tego spotkania z tyloma młodymi, którzy swoją pracą, nauką i przygotowaniem marzą a także urzeczywistniają już przyszłość Kuby.

Dziękuję Leonardowi za jego słowa pozdrowienia, a zwłaszcza za to, że mogąc mówić o wielu innych sprawach, z pewnością ważnych i konkretnych, na przykład o trudnościach, lękach, wątpliwościach – tak bardzo rzeczywistych i ludzkich – mówił nam o nadziei, o tych marzeniach i oczekiwaniach, które są głęboko zakorzenione w sercach młodych Kubańczyków, niezależnie od istniejących różnic formacji, kultury, wyzwanej wiary czy idei. Dziękuję, Leonardo, ponieważ mnie także, pierwszą rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy i do serca gdy spoglądam na was jest słowo „nadzieja”. Nie mogę wyobrazić sobie młodego człowieka, który się nie rusza, który jest sparaliżowany, który nie ma marzeń ani ideałów, który nie dąży do czegoś więcej.

Reklama

Ale – jaka jest nadzieja młodego Kubańczyka na obecnym etapie dziejów? Ni mniej ni więcej jest taka sama jak każdego innego młodego w każdej części świata. Albowiem nadzieja mówi nam o rzeczywistości zakorzenionej w głębi istoty ludzkiej, niezależnie od konkretnych okoliczności i uwarunkowań historycznych, w jakich żyje. Mówi nam o pragnieniu, o dążeniu, o pożądaniu pełni, spełnionego życia, o chęci dotknięcia czegoś wielkiego, czegoś, co wypełnia serce i wznosi ducha ku wielkim rzeczom, jak prawda, dobro i piękno, sprawiedliwość i miłość. Niewątpliwie pociąga to za sobą pewne ryzyko. Wymaga gotowości do nieulegania pokusie pójścia za tym, co przemijające i nietrwałe, fałszywym obietnicom próżnej szczęśliwości, natychmiastowej i egoistycznej przyjemności, życia miałkiego, skupionego na samym sobie, a które pozostawia po sobie jedynie smutek i gorycz w sercu. Nie, nadzieja jest odważna, potrafi spoglądać dalej, poza osobistą wygodę, poza małe pewności i zadowolenia, które zawężają widnokrąg, aby otwierać się na wielkie ideały, czyniące życie piękniejszym i godniejszym. Zapytam każdego z was: co nadaje bieg twemu życiu? Co jest w twoim sercu, gdzie są twoje dążenia? Czy zawsze jesteś gotów podjąć ryzyko w imię czegoś większego?

Ktoś może mi powiedzieć: „No tak, ojcze, ideały te są bardzo atrakcyjne. Czuję ich przyciąganie, ich piękno, blask ich światła w swej duszy. Ale jednocześnie rzeczywistość mojej słabości i moich niewielkich sił jest zbyt silna, abym się zdecydował kroczyć drogą nadziei. Cel jest bardzo wzniosły a moje siły bardzo wątłe. Lepiej zadowolić się tym co niewiele, rzeczami może mniejszymi, ale bardziej realnymi, bardziej w zasięgu moich możliwości”. Rozumiem taką reakcję, to normalne czuć ciężar tego, co wzniosłe i trudne, a jednak trzeba uważać, aby nie ulec pokusie rozczarowania, paraliżującego umysł i wolę ani nie pozwolić, aby ogarnęła nas rezygnacja, będąca radykalnym pesymizmem w obliczu pełnej możliwości osiągnięcia tego, o czym marzymy. Tego rodzaju działania kończą się albo ucieczką od rzeczywistości w sztuczne raje, albo zamykaniem się w osobistym egoizmie, w swego rodzaju cynizmie, który nie chce słuchać wołania sprawiedliwości, prawdy i człowieczeństwa, jaki rozlega się w naszym otoczeniu i w naszym wnętrzu.

A zatem co robić? Jak znaleźć drogi nadziei w sytuacji, w jakiej żyjemy? Jak postępować, aby te marzenia o pełni, o prawdziwym życiu, o sprawiedliwości i prawdzie stały się rzeczywistością w naszym życiu osobistym, w naszym kraju i na świecie? Sądzę, że są trzy idee, które mogą być użyteczne, aby podtrzymać żywą nadzieję.

Reklama

Nadzieja – droga na którą składa się pamięć i rozeznanie. Nadzieja jest cnotą tego, kto jest w drodze i kieruje się w jakąś stronę. A zatem nie chodzi o zwykłe wędrowanie dla samej przyjemności wędrowania, ale ma swój cel, swój kres i to jest to, co nadaje sens i rozświetla drogę. Jednocześnie nadzieja karmi się pamięcią, ogarnia swym spojrzeniem nie tylko przyszłość, ale również przeszłość i teraźniejszość. Aby wędrować przez życie, oprócz wiedzy o tym, dokąd chcemy iść, ważna jest także wiedza o tym, kim jesteśmy i skąd przychodzimy. Osobie lub narodowi, który nie ma pamięci i zaciera swą przeszłość grozi utrata swej tożsamości i zniszczenie swej przyszłości. Dlatego potrzebna jest pamięć o tym, kim jesteśmy i co tworzy nasze dziedzictwo duchowe i moralne. Sądzę, że takie jest doświadczenie i nauczanie tego wielkiego Kubańczyka, jakim był ks. Félix Varela. I potrzeba także rozeznania, gdyż zasadnicze znaczenie ma otwarcie się na rzeczywistość i umiejętność odczytywania jej bez obaw i uprzedzeń. Nie nadają się do tego lektury stronnicze czy ideologiczne, które zniekształcają rzeczywistość, aby mieściła się w naszych małych schematach pełnych uprzedzeń, wywołując zawsze rozczarowanie i poczucie beznadziejności. Rozeznanie i pamięć, gdyż rozeznanie nie jest ślepe, ale dokonuje się na gruncie mocnych kryteriów etycznych, moralnych, które pomagają rozpoznać to, co jest dobre i słuszne.

Nadzieja – droga towarzysząca. Pewne afrykańskie przysłowie mówi: „Jeśli chcesz iść szybko, idź sam, jeśli chcesz iść daleko, idź w towarzystwie”. Izolowanie się lub zamykanie w samym sobie nigdy nie rodzą nadziei, a dla odmiany bliskość i spotkanie z innym – owszem. Sami nie dojdziemy nigdzie. Również przez wykluczenie nie buduje się przyszłości dla nikogo, nawet dla samego siebie. Droga nadziei wymaga kultury spotkania, dialogu, który przezwycięża przeciwieństwa i jałową konfrontację. Dlatego podstawowe znaczenie ma uznanie różnic w sposobie myślenia nie jako zagrożenia, ale jako bogactwa i czynnika rozwoju. Świat potrzebuje kultury spotkania, potrzebuje młodych, którzy chcieliby się poznawać, kochać się, którzy chcieliby wędrować razem i budować kraj, o jakim marzył José Martí: „Ze wszystkim i dla dobra wszystkich”.

Reklama

Nadzieja – droga solidarna. Kultura spotkania winna prowadzić oczywiście do kultury solidarności. Bardzo cenię to, co powiedział Leonardo na początku, gdy mówił o solidarności jako sile, pomagającej pokonywać wszystkie trudności. Rzeczywiście, jeśli nie ma solidarności, nie ma przyszłości dla żadnego kraju. Ponad wszelkimi rozważaniami czy zainteresowaniami musi być konkretna i rzeczywista troska o istotę ludzką, która może być moim przyjacielem, moim towarzyszem a także kimś, kto myśli odmiennie, kto ma swoje idee, ale która jest taką samą istotą ludzką i takim samym Kubańczykiem jak ja. Nie wystarczy zwykła tolerancja, należy iść dalej i przechodzić od postawy podejrzliwej i obronnej do postawy przyjęcia, współpracy, konkretnej służby i skutecznej pomocy. Nie lękajcie się solidarności, służby, wyciągania ręki do drugiej osoby, aby nikt nie znalazł się poza drogą.

Tę drogę życia rozświetla wyższa nadzieja: ta, która pochodzi z wiary w Chrystusa. On stał się naszym towarzyszem podróży i nie tylko dodaje nam otuchy, ale towarzyszy nam, jest obok nas i wyciąga do nas rękę przyjaciela. On – Syn Boży – zechciał stać się jednym z nas, aby przemierzać również naszą drogę. Wiara w Jego obecność, Jego miłość i Jego przyjaźń zapalają i rozświetlają wszystkie nasze nadzieje i marzenia. Z Nim uczymy się rozeznawać rzeczywistość, przeżywać spotkanie, służyć innym i kroczyć w solidarności.

Drodzy młodzi Kubańczycy, jeśli sam Bóg wszedł w naszą historię i stał się człowiekiem w Jezusie, jeśli wziął na swe barki naszą słabość i grzech, nie lękajcie się nadziei, nie lękajcie się przyszłości, ponieważ Bóg stoi z wami, wierzy w was, pokłada w was nadzieje.

Drodzy przyjaciele, dziękuję za to spotkanie. Niech nadzieja w Chrystusie, waszym przyjacielu, prowadzi was zawsze w waszym życiu. I proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie. Niech Pan wam błogosławi.

2015-09-21 07:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy duszpasterze stracili młodzież, czy młodzież straciła duszpasterzy?

Tyle powiewów Ducha Świętego kieruje Kościół w stronę młodych. Ale Duch Święty „wieje” również w nasze wewnętrzne niepokoje, w których nosimy pytania o obecność młodych w Kościele.
CZYTAJ DALEJ

Św. Wincenty á Paulo

27 września br. obchodzimy wspomnienie św. Wincentego á Paulo. Urodził się on 24 kwietnia 1581 r. w wiosce Pouy, w południowej Francji. Pochodził z rodziny wieśniaczej i miał czworo rodzeństwa. Dopiero w 12. roku życia poszedł do szkoły. Mimo, że wcześniej zajmował się tylko wypasaniem owiec z nauką radził sobie bardzo dobrze i po szkole wstąpił do seminarium duchownego. W wieku 15 lat otrzymuje niższe święcenia i dostaje się na uniwersytet w Saragossie w Hiszpanii. Święcenia kapłańskie przyjmuje w 1600 r., miał wówczas zaledwie 19 lat. Kontynuował studia w Tuluzie, Rzymie i Paryżu, kształcąc się w dziedzinie prawa kanonicznego. Dobrze zapowiadająca się kariera młodego, zdolnego kapłana zmienia się w los niewolnika. W czasie podróży z Marsylii do Narbonne przez Morze Śródziemne został wraz z całą załogą napadnięty przez tureckich piratów i przywieziony do Tunisu jako niewolnik. W ciągu dwóch lat niewoli miał czterech panów, ostatniego zdołał nawrócić. Obaj uciekli do Europy i zamieszkali w Rzymie. Już wkrótce stał się wysłannikiem papieża Pawła V i trafił na dwór francuski, gdzie za sprawą królowej Katarzyny de Medicis przejął opiekę nad Szpitalem Miłosierdzia. Na własne życzenie objął probostwo w miasteczku Chatillon-les-Dombes, gdzie zetknął się ze starcami, inwalidami wojennymi, chorymi i ubogimi. Aby im jak najlepiej służyć, powołał „Bractwo Miłosierdzia”, a dla kobiet bractwo „Służebnic Ubogich”. W 1619 r. św. Wincenty otrzymał dekret mianujący go generalnym kapelanem wszystkich galer królewskich. Święty przeprowadzał wśród galerników misje i dbał o poprawę warunków życia. W 1625 r. powołał „Kongregację Misyjną” zrzeszającą kapłanów. Papież Urban VIII zatwierdził nowe zgromadzenie w 1639 r. Nowa rodzina zakonna zaczęła rozrastać się i objęła swoją opieką szpital dla trędowatych opactwa Saint-Lazare. Celem zgromadzenia, które dziś nosi nazwę Zgromadzenia Księży Misjonarzy Świętego Wincentego á Paulo jest głoszenie Ewangelii ubogim. W 1638 r. wraz ze św. Ludwiką de Marillac św. Wincenty założył żeńską rodzinę zakonną znaną dziś pod nazwą Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (szarytki), której charyzmatem była praca z ubogimi i chorymi w szpitalach i przytułkach. Święty zmarł w domu zakonnym św. Łazarza w Paryżu 27 września 1660 r. W roku 1729 papież Benedykt XIII wyniósł Wincentego do chwały błogosławionych, a papież Klemens XII kanonizował go w roku 1737. Papież Leon XIII ogłosił św. Wincentego á Paulo patronem wszystkich dzieł miłosierdzia. Do Polski sprowadziła misjonarzy w 1651 r. jeszcze za życia Świętego królowa Maria Ludwika, żona króla Jana II Kazimierza. W Polsce prowadzili 40 parafii. W naszej diecezji ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego á Paulo (CM) pochodzi bp Paweł Socha, a misjonarze św. Wincentego pracują w Wyższym Seminarium Duchownym w Paradyżu, Gozdnicy, Iłowej, Przewozie, Skwierzynie, Słubicach, Trzcielu i Wymiarkach. Siostry Szarytki mają swoje domy w Gorzowie Wielkopolskim, Skwierzynie i Słubicach.
CZYTAJ DALEJ

Święto Wojsk Obrony Terytorialnej w cieniu walki z powodzią

2024-09-27 12:06

[ TEMATY ]

żołnierze

Wojska Obrony Terytorialnej

walka z powodzią

facebook.com/Terytorialsi

Terytorialsi pomagają ewakuować ludność z terenów popowodziowych

Terytorialsi pomagają ewakuować ludność z terenów popowodziowych

W piątek obchodzimy Święto Wojsk Obrony Terytorialnej - najmłodszego rodzaju Sił Zbrojny RP. Odbywa się ono w cieniu walki z powodzią, przez co odwołano lub przesunięto termin wielu uroczystości.

"Każdego dnia waszej służby i pracy potwierdzacie, że wasze motto - zawsze gotowi, zawsze blisko - nie jest pustym hasłem. Szczególnie dziś dziękuję wam za pomoc jaką niesiecie powodzianom. Wasz wysiłek i poświęcenie widzi cała Polska. I cała Polska jest z was dumna" - napisał na portalu X wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję