Otwieram nowy nabytek i czytam. Ten nabytek, to książki Phila Bosmansa, flamandzkiego kapłana, zakonnika, wielkiego przyjaciela ludzi: Być człowiekiem i Żyć każdym dniem, czyli jak
znaleźć radość w małych rzeczach. Niezmiernie bogata treść. Mnóstwo myśli, które trudno zapomnieć, aczkolwiek nie sposób je wszystkie zapamiętać. Jest jednak coś, co szczególnie zachwyca, jest
to umieszczona na ostatniej stronie okładki promienna, szeroko uśmiechnięta twarz autora. Phil Bosmans jest w Antwerpii inspiratorem ruchu zwanego "Przymierze bez nazwy", jest to ruch otwarty,
ponadwyznaniowy, apolityczny, skupiający setki tysięcy ludzi, których celem jest formacja człowieka i szeroko rozwinięte akcje dobroczynne. Phil Bosmans opowiada, że słysząc kiedyś o możliwości
poznania swego horoskopu przez telefon postanowił przekazywać podobną drogą swoje krótkie przesłania, które nazwał "impulsami życia". Otrzymał od poczty łatwy do zapamiętania numer telefonu, nawiązał
z ludźmi kontakt telefoniczny, przemawiał do nich z sympatią, z siłą przekonywania, często z humorem. Intuicja nie zawiodła, zainteresowanie było ogromne, a wyglądało
to mniej więcej tak: "Masz przy uchu słuchawkę. To wspaniałe. Nie widzę cię i nie znam, a mimo to rozmawiam z tobą (...) Może czegoś poszukujesz i uważasz,
że moje słowa pomogą ci w tym (...). Tak często jesteśmy załamani, leżymy na ziemi jak ptak z podciętymi skrzydłami. Cóż możesz zrobić, gdy jesteś na dnie? Spójrz w górę.
Popatrz na słońce i wstań! Gdy zrzucisz z siebie zbędne troski i ciężary, staniesz się lżejszy i poczujesz się lepiej. Uwierz mi...". I tym sposobem
Phil Bosmans przekazywał swoje przesłania, które następnie zostały zredagowane tak, by jako "witaminy serca" zapełnić strony wspomnianych wyżej książek, by wielu ludzi znalazło w nich to, co
każdemu jest potrzebne w szarym codziennym życiu, a więc "...promienny uśmiech, radość, chwilę szczęścia i drogę do oazy miłości...".
Tytułową "radością" z książki Żyć każdym dniem jest promienna twarz, życzliwe słowo, uśmiech dziecka, śpiew ptaków, zapach kwiatów, dar dla drugiej osoby niekoniecznie materialny, lecz
dar człowieczeństwa, dar serca, dar pamięci o kimś, dar troski wzajemnej. Phil Bosmans ujmuje tę "radość" w wielu hasłach: "...nie bogactwo czyni cię bogatym, lecz radość...", "...raduj
się z dzielenia chlebem...", "...pamiętaj, że twoja radosna twarz przeznaczona jest dla innych...", "...spróbuj uwierzyć w Boga, który jest dla ciebie ojcem, stworzył cię dla radości...".
Słuchając w jednym z autobusów pielgrzymkowych melodii płynących z kasety magnetofonowej, zapamiętałam słowa refrenu pewnej piosenki: "Bądźmy zawsze uśmiechnięci -
i miłością ogarnięci - a kochajmy choć w cierpieniu - nie poddając się zwątpieniu" i jej ostatniej zwrotki: "Ile dobra jest na świecie - ile piękna tu i tam
- skąd to wszystko, czy nie wiecie? - dobry Bóg darował nam". Nam, mizernym maleńkim istotom. Nam, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Nam, niegodnym niejednokrotnie Jego wielkiej niezmierzonej
miłości. Nam, których ukochał i za których oddał swe życie. Nam darował to, co najważniejsze: łono matki, powietrze, słońce, przyjaźń, swoje miejsce przy stole, chleb powszedni, fale morskie,
źródlaną wodę, dzień i noc, pracę i wypoczynek, życie i śmierć. Phil Bosmans mówi: "Jedynie Bogu pragnę dziękować, Dobremu Bogu. On pieści mnie tysiącem rąk. Tysiącem
warg całuje mnie. Karmi mnie tysiącem owoców. Tysiącem skrzydeł unosi mnie. On jest moim Bogiem. Jestem Mu nieskończenie bliski". Jako wzorzec modlitwy porannej podaje nam słowa: "Panie podaruj mi słońce,
kwiat, uśmiech, oczy dziecka. Panie, podaruj mi radość".
Wyłonię z tej pięknej modlitwy jedną myśl, a mianowicie "oczy dziecka". Spójrzmy w oczy dziecka, a znajdziemy w nich najszczerszy zachwyt, zdziwienie
i radość nad oglądanym i poznawanym od nowa dziełem Boga. Niewinne "oczy dziecka" to najczystszy obraz Boga samego. Phil Bosmans mówi: "Tam, gdzie pojawia się dziecko wszystko promieniuje
świeżością, naturalnością, rozjaśniają się ludzkie oblicza, pojawia się radość, ciepło, życie. Kto umie cieszyć się dzieckiem, ten raduje się życiem...".
Zacytuję wiersz, który dawno temu zapamiętałam, nie znając jednak autora:
Które jest jako ptaszek i motyl i kwiat
Spójrz w oczy swego dziecka w sercu ci się zbudzi
Radość której nie zmąci najsmutniejszy świat".
Spraw Panie prosimy, by radość nasza była pełna, by nie zmąciła jej żadna ustawa aborcyjna, by nie zmąciło jej wołanie nie narodzonego dziecka, by naród nasz nie zaginął w powodzi mody
zachodnio-europejskiej, gdzie lansuje się model rodziny - "dwa plus jeden" lub "dwa plus pies", by nasze dzieci były przyszłością i nadzieją Ojczyzny i Kościoła. I spraw
Panie jeszcze, by holenderski statek - klinika aborcyjna nie miał już nigdy możliwości powrotu na nasze wody terytorialne. Czy po to między innymi potrzebna jest Unia Europejska, aby statki podobne do
"Langenort" mogły bez przeszkód, bez zaproszenia i bez zgody zawijać do naszych portów? Czy holenderskie feministki organizacji "Kobiety na falach" - będące załogą "Langenortu", stanowią wzór
godny naśladowania dla naszych kobiet?
Twoją Panie jesteśmy własnością i do Ciebie należeć chcemy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu