Któraś wiodła jak bór pomruków
ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,
prowadź nocne drogi jego wnuków,
byśmy milcząc umieli umierać...
(K. K. Baczyński Modlitwa do Bogurodzicy)
31 lipca 1944 r., po otrzymaniu meldunków o bliskim desancie Armii Czerwonej na drugą stronę Wisły, komendant główny Armii Krajowej gen. Komorowski podjął decyzję o wybuchu
powstania.
1 sierpnia na ulicach Warszawy trwała konspiracyjna koncentracja oddziałów. O godz. 17.00 nadeszła godzina "W". Oddziały AK, odróżniające się od ludności cywilnej biało-czerwonymi opaskami
na rękawach, zaatakowały garnizony niemieckie. Armia Krajowa pod dowództwem płk. Antoniego Montera-Chruściela skierowała do walki ok. 32, 5 tys. żołnierzy w samym mieście i 4 tys.
w obwodzie podmiejskim. Mimo olbrzymiej dysproporcji sił, w ciągu pierwszych czterech dni powstańcom udało się opanować większość centralnych dzielnic stolicy. Niemal na każdym budynku
zdobytym przez oddział AK powiewała biało-czerwona flaga. Natychmiast po rozpoczęciu działań bojowych do żołnierzy przyłączyła się ludność cywilna i formacje zbrojne, które nie były scalone
z AK, m.in.: NSZ i AL.
14 sierpnia 1944 r. o godzinie 22.15 radio Londyn przekazało rozkaz dowódcy AK gen. "Bora", aby wszystkie dobrze uzbrojone oddziały maszerowały na pomoc powstaniu. Niestety, oddziały
AK z inspektoratu rzeszowskiego i inspektoratu przemyskiego - za sprawą wojsk sowieckich - nie dotarły do Warszawy. W raporcie "Selera" do "Kwiaciarni 44" (przypuszczalnie
kryptonim ekspozytury kontrwywiadu AK) znajduje się następujący akapit: "Dziś pod wieczór 4 żołnierzy AK z oddziału idącego na pomoc Warszawie, wyruszyło z Ostrowa i Korytnik
(inspektorat przemyski - R. T.). Według ich opowiadań pod Leżajskiem zostali przez alianckich i naszych sojuszników otoczeni, rozbrojeni, oficerowie aresztowani a żołnierze internowani.
Spośród tych, którzy im zwiali, na razie jest 4-ch, szukają oni kontaktu z miejscową komendą AK. Taki to praktyczny efekt z wezwania gen. Bora do obrony Warszawy, tak drogiej i nam,
i aliantom, i sowietom, i komitetowi wyzwolenia (? - R.T.)...".
Reakcja aliantów zachodnich, a przede wszystkim Wielkiej Brytanii, na powstanie w Warszawie była dwuznaczna. Prasa angielska i BBC milczały na ten temat. Rząd brytyjski
zwlekał z uznaniem AK za armię sojuszniczą, co kosztowało życie tysiące żołnierzy Polski Podziemnej rozstrzeliwanych tymczasem w Warszawie przez hitlerowców. Przez cały
sierpień 1944 r. alianci zachodni nie zdobyli się na żadne oświadczenie w sprawie powstania, uzgadniając najdrobniejsze szczegóły ze Stalinem. Ten zaś czekał aż Warszawa się
wykrwawi.
Powstanie Warszawskie trwało 63 dni. W czasie owych dwumiesięcznych walk śmierć poniosło ponad 17 tys. żołnierzy AK, 3,5 tys. żołnierzy "kościuszkowskich", a 5 tys. zaginęło.
Ponadto w masowych egzekucjach, mordach, nalotach, w zawalonych domach i pożarach poległo około 180 tys. ludności cywilnej, w tym wielu najwybitniejszych przedstawicieli
polskiego życia kulturalnego jak Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Juliusz Kaden-Bandrowski i ks. Jan Salamucha.
Pamięć o Nich wszystkich jest naszym wielkim moralnym i patriotycznym obowiązkiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu