W ten sposób po kilku miesiącach kończy się "sprawa Teatru Nowego", rozdęta do rozmiarów ogólnopolskich przez część zespołu aktorskiego, nieprzychylną Grzegorzowi Królikiewiczowi. W tej nieprzychylności
trudno było dostrzec jakiekolwiek rozsądne motywy, zwłaszcza że Królikiewicz jest twórcą nieprzeciętnym, o znaczącym dorobku, związanym od lat z Łodzią - podczas gdy w nie
tak odległej przecież historii Teatru Nowego kierowały nim osoby o miernym, a nawet nader wątpliwym dorobku artystycznym: nie było wówczas żadnych "protestów", żadnej towarzysko-politycznej
"zadymy" protestacyjnej... Fakt ten skłaniał do smutnej refleksji, iż cały ów protest podszyty był nieczystymi intencjami i chodziło głównie o próbę dyskredytacji Grzegorza Królikiewicza,
o obsadę dyrekcji Teatru Nowego kimkolwiek, byle nie kimś spoza towarzysko-politycznego układu.
Prezydent Jerzy Kropiwnicki podkreślił, że wobec zaistniałej sytuacji nie mógł zgodzić się w swoim sumieniu na tego rodzaju bezpodstawną dyskredytację i naciski: nominując Grzegorza
Królikiewicza zapowiedział, że po roku jego kierowania Teatrem podejmie decyzję o konkursie na to stanowisko. W tym czasie nowo mianowany Dyrektor wraz z zespołem będzie
mógł przedstawić łodzianom efekt pracy.
W wypełnionej szczelnie "małej sali" Urzędu Miasta Łodzi decyzję prezydenta Jerzego Kropiwnickiego przyjęto oklaskami.
Grzegorz Królikiewicz powiedział, że zamierza kontynuować profil Teatru Nowego jako dramatycznego teatru repertuarowego, wykorzystując także wiele możliwości inscenizacyjnych, jakie stwarza jego "mała
sala", mniej kosztowna w eksploatacji. Będzie się starał także wyjść z teatralnymi propozycjami poza teatr, do osiedli i młodzieży, oraz przywrócić do pracy bezrobotnych
dziś aktorów, którzy nie z braku talentu czy umiejętności rozstali się ze sceną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu