Była mroźna zima 1982 r. i stan wojenny z całym jego obezwładniającym mrokiem pogrzebanych nadziei i nerwowym zabieganiem, by zdobyć chociaż trochę żywności dla rodziny.
Po strajku okupacyjnym w Pałacu Staszica, rozpędzonym przez milicję, znalazłam się w szpitalu bielańskim w poważnym stanie zagrożonej ciąży. Dziecko powinno przyjść na świat dopiero za dwa miesiące, jednak po kilku dniach trzeba je było szybko ratować przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, jakim było moje zatrucie ciążowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu