Reklama
Polskie Loretto jest fundacją sługi Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Loretanek, który był proboszczem parafii Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie na Pradze,
przy kościele św. Floriana. Założyciel zatroskany o zdrowie sióstr ciężko pracujących w drukarni oraz o zdrowie najuboższych osób w praskiej dzielnicy Warszawy,
zakupił od dziedzica Ziątkowskiego duży majątek pod nazwą Zenówka, położony pośród lasów mazowieckich, nad rzeką Liwiec, przy jej ujściu do Bugu, w odległości sześćdziesięciu kilometrów od
stolicy. Umowę kupna-sprzedaży podpisano 12 czerwca 1928 r., a 21 czerwca Założyciel pisał do Kurii Warszawskiej: "Na rzecz Sióstr Loretanek nabyłem posiadłość złożoną z 3 włók
lasu i 2 włók ornej ziemi oraz z 4 domów z budynkami gospodarczymi, położone w parafii Kamieńczyk przy rzece Liwiec. Mam zaszczyt najpokorniej prosić Prześwietną
Kurię o pozwolenie na zamieszkanie Sióstr Loretanek w tej posiadłości i otwarcie tam kaplicy z prawem przechowywania Najświętszego Sakramentu i słuchania
spowiedzi, oraz przyznanie nazwy Zakładu św. Ignacego Loyoli. W zakładzie tym Siostry Loretanki utrzymywać będą przez lato 100 dzieci z parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele
św. Floriana, dopóki ja będę proboszczem tej parafii, zaś od zimy tego roku przez cały rok 30 staruszek przeze mnie ustnie wybranych z tejże parafii. (...) Proszę również o zaufanie
mi, że kaplicę urządzę według przepisów liturgicznych i że ją przy staraniu Sióstr Loretanek utrzymam w należytym porządku, a z czasem postaram się wznieść oddzielny budynek
na kaplicę".
22 czerwca Kuria udzieliła odpowiednich pozwoleń i siostry rozpoczęły działalność zgodnie z planem Założyciela. Sługa Boży, jako czciciel Matki Najświętszej, wiązał z tym
miejscem również plany odnowienia w Polsce kultu Matki Bożej Loretańskiej. W pierwszej kolejności postarał się o zmianę nazwy. 27 marca 1929 r. pisarz hipoteczny
zaświadcza, że nazwa Zenówka została przemianowana na Loretto (pisane przez dwa "t" dla odróżnienia od Loreto włoskiego).
Początki Loretto
Najpiękniejsze były pierwsze trzy lata, gdy żył Założyciel. Kronikarka zanotowała: "Ponieważ w początkach były trudne warunki w Loretto, Ojciec nas swoim przykładem zachęcał do ofiarności,
aby pracując w ciszy i pokoju zamieniać codzienność na akty męczeństwa (...). Często przyjeżdżał, aby odprawić Mszę św. i powiedzieć konferencję. Czasami zjawiał się niespodziewanie,
nieraz pieszo przechodził przed wodę i tak do sióstr wędrował, gdy komunikacja zawiodła. Chodził z siostrami po polach, ogrodzie, lesie, omawiał różne sprawy, radził, dodawał otuchy.
Cieszył się widząc, że pod ręką sióstr wszystko się rozwijało i stan Loretto się zmieniał".
O wiele trudniej było gdy śmierć niespodziewanie przeniosła ks. Ignacego Kłopotowskiego do innej rzeczywistości. Krzepiła siostry świadomość nieustannej jego pomocy spoza grobu. Wiele razy zapewniał:
"Nie martwcie się gdy umrę, bo wówczas więcej będę się wami zajmował". Zapowiadał, że pierwszy spocznie na cmentarzu w Loretto. Siostry pamiętając na te słowa w pierwszą rocznicę
śmierci sprowadziły z Warszawy jego ciało. Złożono je w godnym grobowcu na nowym cmentarzu w Loretto. I rzeczywiście grób ten stał się miejscem częstych odwiedzin,
modlitwy i miejscem umocnienia zarówno dla sióstr, jak i dla kapłanów oraz okolicznej ludności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trudne czasy II wojny światowej
Reklama
Przed samym wybuchem wojny siostry zdążyły jeszcze odwieźć dzieci, które przebywały na koloniach, a było ich każdego roku do 400. W pierwszych dniach wojny przyjmowały uciekinierów
z różnych stron, ale już 6 i 7 września same były zmuszone ratować się ucieczką przed zbliżającym się frontem. 22 siostry wyruszyły wraz z dobytkiem do Korytnicy Węgrowskiej,
pozostawiając klucze od domu w Grocie Matki Bożej Niepokalanej, królującej w Loretto od czasów Założyciela, ale po kilku dniach powróciły zastając straty jedynie w domach
letniskowych. Kluczy domu zakonnego dobrze strzegła Niepokalana Matka.
Okupacja przyniosła ze sobą wiele trudów i lęków o życie i przeżycie, ale też ujawniła wobec ludzi to czym jest i jaką siłę daje powołanie zakonne.
Siostry rozwinęły pracę charytatywną, pielęgniarki wykazały heroiczne poświęcenie przy opatrywaniu ran żołnierzy i tworzeniu podziemnego szpitala. Zasłynęły w tym względzie szczególnie
s. Sylwia Szkop i s. Joanna Rutkowska. Jeden z żołnierzy Armii Krajowej wspomina: "W okresie okupacji siostry prowadziły niezwykle intensywną działalność konspiracyjną. Nie
tylko udzielając schronienia wysiedlonym, czy utrzymując osoby chore i niedołężne, ale też dostarczając własnym transportem żywność oddziałowi Żydowskiej Organizacji Bojowej. Na szczególny
szacunek i podziw dla ich odwagi zasługuje uruchomienie i prowadzenie aż do końca okupacji podziemnego szpitala polowego Armii Krajowej. Była to odpowiednio urządzona i wyposażona
sala operacyjna, mieszcząca się w sali obok kaplicy zakonnej, w budynku z czerwonej cegły. Pieczę nad operacjami pełnił dr Konstanty Śledziewski, ps. «Lustański»,
szef służby sanitarnej Obwodu AK «Rajski Ptak» (radzymiński). Przy operacjach asystowały siostry. Po zabiegach i operacjach przewożono rannych do pobliskiego gospodarstwa sołtysa
Psykowskiego w Świniotopi, gdzie siostry dochodziły codziennie dla wykonania opatrunków i pielęgnacji". Trzeba dodać, że siostry przeżyły wiele chwil grozy podczas kontroli niemieckiej,
ale są przekonane, że Ojciec Założyciel zawsze z nieba czuwał nad nimi i chronił przed wykryciem. Pan Stanisław Grabowski, świadek tamtych dni, gdy po latach odwiedził Loretto i ze
wzruszeniem stanął, jak sam to sformułował, "na małym cmentarzyku w lesie, gdzie spoczywa ks. Kłopotowski oraz siostry, a wśród nich leżą też bez medali i fanfar bohaterki
lat okupacyjnych", przekazał wiele cennych wiadomości dotyczących pracy sióstr w tamtych trudnych czasach.
W 1946 r., ks. Jan Rzymełko, misjonarz od św. Krzyża w Warszawie i opiekun Zgromadzenia, jako wotum za szczęśliwe przetrwanie wojny i okupacji oraz
za swoje ocalenie z obozu, ufundował dla Loretto figurę św. Józefa, która została usytuowana przed głównym wejściem do kaplicy.
Lata powojenne
Lata powojenne obfitowały w zaskakujące wydarzenia w Loretto. 22 marca 1950 r. ogłoszono ustawę o upaństwowieniu tzw. "dóbr martwej ręki" i w tym samym
dniu do Loretto przybyli urzędnicy by dokonać spisu posiadanego majątku, a 30 marca cały majątek w Loretto został przejęty na własność państwa wraz z budynkami, inwentarzem
żywym i martwym. Siostrom pozwolono mieszkać w dwóch domach i pozostawiono do uprawy kawałek ziemi ornej i kawałek nieużytków. Siostry pozbawione domów kolonijnych
i wypoczynkowych pracowały w swoim półtorahektarowym ogrodzie, modląc się o rozwiązanie problemów. Wierzyły w opiekę Założyciela i zaczęły myśleć
o zrealizowaniu jego planu wybudowania dużej kaplicy, poświęconej czci Matki Najświętszej Loretańskiej. Bez żadnych finansowych zabezpieczeń, ogołocone z posiadanego majątku, ale
z wiarą w sercu rozpoczęły starania o właściwe zezwolenia. W 1952 r. zatwierdzono przedstawione plany i Zgromadzenie rozpoczęło prace.
Budowa trwała aż 32 lata pośród różnego rodzaju doświadczeń i przeszkód pod byle pretekstem ze strony władzy komunistycznej. Na uwagę zasługuje jeden z wielu konkretnych
epizodów zanotowanych we wspomnieniach sióstr: "Cały sztab ludzi przyjechał traktorami po drzewo, ale przełożona stanęła z siostrami w bramie i nie pozwoliła
wjechać na teren klasztoru, jakby na moment ujrzała Ojca Założyciela przy sobie i to dodało jej mocy. Stali więc przez wiele godzin naprzeciw siebie - ci, co chcieli zabierać, i te,
które broniły. Traktory odjechały późnym wieczorem, by rano następnego dnia powrócić i scena się powtórzyła. Właśnie taki obraz ujrzał nadjeżdżający w tym momencie do Loretto Prymas
Polski, kard. Stefan Wyszyński. Wyszedł z samochodu i przemówił: «Dzieci Boże, zostawcie to, przyjdźcie do sióstr, może się dogadamy» i odbyła się rozmowa. Jeden
z tych panów wyznał Prymasowi, że życie by za niego oddał, ale drzewo zabrać musi, więc Ksiądz Prymas poszedł z siostrami na modlitwę, a w tym czasie załadowano
i wywieziono zgromadzone na kaplicę drzewo". Pomimo trudności w 1959 r. kaplica była już w stanie surowym. Pierwsza Msza św. została odprawiona 19 marca 1960 r.
Od tego czasu przez wiele lat ją wykończano. W 1971 r. zrobiono elewację zewnętrzną umieszczając na frontonie grafikę przedstawiającą Matkę Bożą Loretańską z napisem "Bogu w Trójcy
Świętej Jedynemu i Matce Bożej Loretańskiej 1971".
Ostateczny wystrój nadał kaplicy artysta Jerzy Machaj, a poświęcenia dokonał 19 lutego 1984 r. bp Jerzy Modzelewski. Początkowo kaplica była pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, a od
momentu sprowadzenia z Włoch figury Matki Bożej Loretańskiej, tj. od 1981 r. - jest pod wezwaniem Matki Bożej Loretańskiej.
Od Roku Maryjnego 1987 coraz liczniejsze stają się pielgrzymki piesze kapłanów i wiernych z pobliskich dekanatów i parafii oraz z całej Polski. Matka Boża
Loretańska, szczególna Patronka rodzin katolickich i ludzi podróżujących, zlewa obfite łaski i wyprasza u Jezusa cuda wszystkim, którzy z wiarą udają się do
Loretto. Kaplica staje się coraz słynniejszym sanktuarium Maryjnym.
Po pięćdziesięciu latach od śmierci sługi Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego spełniło się jego pragnienie. Podczas trwania procesu beatyfikacyjnego, 9 grudnia 2000 r. dokonano ekshumacji jego
doczesnych szczątków. Zachowane w dobrym stanie, w oczekiwaniu na dzień beatyfikacji, złożone zostały w kaplicy sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej.
Powrót do charyzmatu
Koniec lat 80. przyniósł załamanie władzy komunistycznej. Wtedy właśnie Zgromadzenie Sióstr Loretanek natychmiast podjęło starania o odzyskanie zagarniętych bezprawnie domów oraz lasów. Po
dziesięciu latach starań i sądów zwrócono dla Loretto domy już zniszczone oraz część zalesionego terenu. Siostry doprowadziły wszystko do porządku, odbudowały i zbudowały nowe obiekty
by rozwinąć przerwaną działalność apostolską. Obecnie w Loretto mieści się klasztor sióstr i dom nowicjatu, dom dla starców pod nazwą "Charytatywne Dzieło Miłości Księdza Ignacego
Kłopotowskiego", domy rekolekcyjne, wypoczynkowe i kolonijne.
Na temat Loretto ukazało się wiele artykułów, do niektórych z nich odsyłam zainteresowanych Czytelników: s. Brunona Nitkiewicz, CSL, Polskie Loretto, Różaniec 1995, nr 3, s. 29;
Małgorzata Milcarek, Śniada Pani Loretańska, Różaniec 1999; nr 12; s. 24; Wojciech Świątkiewicz, Żywy Kościół w Loretto, Różaniec 2000, nr 12, s. 14-15; Z ziemi włoskiej
do Polski, Nasza Arka 2003, nr 3, ss. 20-21. Stanisław Grzybowski, Loretto, Królowa Apostołów 1982, nr 2, s. 23; Tadeusz Karolak, O Loretto przed sądem, Przegląd Katolicki 1989, nr 49
i następne; Tadeusz Karolak, Loretto nad Liwcem, Gazeta Niedzielna 1990, nr 50, s. 1 i 3; oraz broszura: s. Zofia Chomiuk, CSL, Sanktuarium w Polskim Loretto,
Warszawa 2002.