Reklama

Kościół

Dlaczego Bóg chciał zostać człowiekiem?

Co cud narodzin Jezusa daje współczesnemu człowiekowi?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święta Bożego Narodzenia przypominają o jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach świata. W malutkim miasteczku Betlejem na świat przychodzi, jako małe dziecko, sam Bóg. Jest to wielki cud. Coś niemożliwego do przyjęcia w wielu systemach filozoficznych. A jednocześnie coś gorszącego dla wielu religii – bo jak absolutny, jedyny, doskonały, święty, transcendentny Bóg może wejść w historię i stać się człowiekiem? Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1, 37). Ważniejsze jednak od tego „jak” jest pytanie „dlaczego?”. Dlaczego Bóg chciał zostać człowiekiem? Co cud Jego narodzin daje współczesnemu człowiekowi?

Dar właściwej motywacji

Na początku należy przypomnieć, że upadek i grzech człowieka w raju (por. Rdz 3, 15) nie są głównymi powodami przyjścia Boga na świat. Bóg nie jest przymuszony nieposłuszeństwem czy słabością człowieka, ale jest przynaglony miłością do niego. Motywacja Boga obejmuje nie tylko wyrwanie ludzi z niewoli grzechu, ale także znacznie więcej. To obietnica ciągłego bycia z człowiekiem i dla człowieka oraz obdarowywania go potrzebnymi darami. Podniesienie z upadku, ale i kroczenie wspólnie drogami jego życia w każdej epoce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dar sensu

Reklama

Istnieje taki nurt mówienia o Bogu jako o Kimś, kto stworzył ziemię, a później zajął się czymś innym. Najwymowniejszym potwierdzeniem tej wizji Bożej bierności, według jej zwolenników, są istniejące na świecie zło, cierpienie, niesprawiedliwość, które Bóg, jako Stwórca, mógłby wyregulować lub naprawić, ale tego nie czyni. Zapomniał o świecie i nie interesuje się jego losami. Niestety, wielu ludzi tak właśnie przeżywa swoją codzienność. Boga nie ma, a na pewno nie ma Go w ich życiu, i nie interesują Go codzienne ludzkie sprawy. Wielu, nawet ochrzczonych, staje się takimi praktycznymi ateistami, nie widząc Boga i nie doświadczając Jego obecności w swoim życiu. Często osoby, które są w kryzysie, wołają w rozpaczy: „Pokaż mi, że jesteś – chociaż tyle, to mi wystarczy”.

I właśnie w takie wołanie ludzkości, żyjącej w kłamstwie opuszczenia przez Boga, wchodzi Jezus Chrystus – Światłość świata (por. J 8, 12). „Naród kroczący w ciemności ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9, 1). Bóg w narodzinach Jezusa Chrystusa mówi każdemu człowiekowi wszystkich epok: znam cię po imieniu, nigdy o tobie nie zapomniałem. „Oto wyryłem cię na obu dłoniach” (Iz 49, 16). Przyszedłem na świat, aby blask moich narodzin rozświetlił twoje życie i pokazał ci, że jestem. To nie ciemność jest powołaniem człowieka, ale pójście za światłem. Do Betlejem przywiodła Mędrców gwiazda, ale gdy zobaczyli Jezusa Chrystusa, wrócili do siebie już bez jej blasku, bo ich życie zostało rozświetlone światłem zbawienia. To znaczy przyszło do nich zrozumienie i jasność celu, odkryli sens różnych wydarzeń. Dlatego każdy, kto kroczy w światłości, ma życie wieczne i zupełnie inaczej patrzy na rzeczywistość. Jezus się narodził, aby każdy, kto chce, mógł za Nim iść, w Jego blasku, nie koncentrując się na mrokach swojego życia, ale odkrywając inną perspektywę ziemskiej codzienności.

Dar stałej obecności

Reklama

Wyobraźmy sobie życie dziecka przeżywane w oddaleniu od ojca, który musiał wyjechać za granicę i nigdy nie widział swojego ukochanego potomka. Dawniej taka sytuacja sprawiała, że relacja ograniczała się najwyżej do wysyłania listów, pieniędzy, może jakiegoś zdjęcia. Dziś jest o wiele łatwiej. Mamy telefony komórkowe, internet bez limitu, możliwość transmisji on-line. Stworzenie awatara czy iluminacji osoby nie jest problemem. Gdy przebywa się na drugim końcu świata, można uczestniczyć w życiu dziecka. Ale nawet współczesna technologia nie jest w stanie umożliwić przytulenia człowieka, poczucia na swoim ciele jego oddechu, bicia serca czy zapachu. Nie jest możliwe stworzenie pełnej relacji w codzienności. Nie ma mowy o bliskości fizycznej, czułości, dotyku. Tymczasem one są niezwykle ważne dla każdego człowieka, a szczególnie dla dziecka w budowaniu jego tożsamości, rozwoju oraz dojrzałości emocjonalno-społecznej. Jeśli ich nie ma, powstają jakiś brak, niepewność, tęsknota. Dlatego Bóg zapragnął być blisko z człowiekiem również w wymiarze fizycznym. Jak zauważa papież Franciszek w encyklice Dilexit nos, dzięki Wcieleniu otrzymujemy dar serca Jezusa, który przyszedł, aby dać się dotknąć, ale i dotykać. Być przytulonym, ale i przytulać. Chciał być z tymi, których umiłował do końca (por. J 13, 1). Co więcej, od momentu Wcielenia został na ziemi już na zawsze. Przez ok. 30 lat chodził po ziemi, a po Wniebowstąpieniu został z nami w sakramencie Eucharystii. „Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). I nadal można Go dotknąć, poczuć, posmakować, adorować. Bóg w narodzinach Jezusa Chrystusa rozpoczął swoją stałą i realną obecność na świecie. Rozbił namiot wśród ludzi i nikogo, kto do Niego przychodzi, precz nie odrzuca (por. J 6, 37). Wcielenie oraz Eucharystia są dowodami na to, że Bóg chce być wśród ludzi. Ktoś, kto kocha, szuka sposobu, aby być z tymi, których miłuje.

Dar zrozumienia

Reklama

Zrodzenie Jezusa w ciele czyni Go także bliskim człowiekowi w wymiarze doświadczania ludzkiej kondycji. Nie można zarzucić Jezusowi, że nie wie, co to bieda, trudne warunki życia, ból, zmęczenie. Nawet Jego misja była ograniczona do konkretnego czasu czy miejsca. Jego życie było podobne do naszego. Autor Listu do Hebrajczyków napisał nawet: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15). Inne tłumaczenie powie o identyfikacji z ludzkimi lękami i słabościami. Bóg w narodzinach Jezusa Chrystusa mówi: znam ciebie oraz trudy twojej egzystencji. Doświadczyłem jej, dlatego dobrze cię rozumiem. Wiem, co to ból, lęk, pokusa, strata, ograniczenie, śmierć. Jezus nie popełnił grzechu, ale wziął na siebie konsekwencje grzechu człowieka. A zatem wie także, czym jest doświadczenie egzystencjalnej i duchowej pustki odłączenia od Ojca. To rozumienie to pewna nić połączenia otwierająca człowieka na Niego. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy” (Mt 11, 28), bo rozumiem, co przeżywacie, nie tylko jako Bóg, ale także jako człowiek. Rozumiem cię z twojej perspektywy. Od Boga nie usłyszmy płytkiego „wszystko będzie dobrze” lub „też tak miałem”, ale znajdziemy w Nim źródło siły w tej konkretnej słabości, wynikające z tego, że sam jej doświadczył i ją przezwyciężył. To kolejny dar Wcielenia: Bóg, który przeszedł drogą ludzkiego życia, aby potem na drogach ludzi być ich siłą oraz mocą.

Dar słowa

Poza obecnością i bliskością budowanie relacji dokonuje się także przez komunikację. Jezus Chrystus, rodząc się w ludzkim ciele, wypowiadał się jak człowiek, ludzkim językiem. Dialogował, opowiadał, nauczał, przestrzegał, tłumaczył. Dzięki łasce Wcielenia można było usłyszeć Jego głos, podejść do Niego, porozmawiać z Nim, zapytać Go o coś. Jego słowo miało ogromną moc przemiany życia, nawrócenia czy uzdrowienia. I wciąż tak jest. Jego słowo trwa i jak uczy Sobór Watykański II, gdy jest czytane w czasie Mszy św., to sam Chrystus mówi do nas. Faktycznie, forma jest inna, ale treść i moc tego przekazu wciąż są takie same.

Reklama

Darem Bożego Narodzenia jest usłyszenie o Bogu w sposób bezpośredni i prosty, dostosowany do człowieka, a także odkrycie mocy tego przesłania, tych słów. Oba dary przygotowują ludzi żyjących po Jezusie do tego, aby wiedzieli, jak podchodzić do słuchania Bożego słowa. To do mnie mówi Jezus i Jego słowo dziś ma taką samą moc jak wtedy, gdy był tu, na ziemi, bo On żyje i wciąż przemawia. Gdy wypowiada słowo, to stwarza nową rzeczywistość. Współczesność zna liczne formy przekazu słowa. Żyjemy w czasach zalewu informacji, niemal natychmiastowych transmisji live. Ale czy któraś informacja może się równać z Bożym słowem przenikającym serce i przywracającym nadzieję? Dzięki Bożemu Narodzeniu wiemy też, że nie trzeba się bać słowa Bożego. Bo nigdy nie odbierało ono wolności, a jeśli było wymagające, to również zawierało moc, aby spełnić to, co wskazywało.

Dar pokoju i komunii

O świętach Bożego Narodzenia mówi się, że są świętami rodzinnymi. W tym dniu gasną spory, atmosfera konfliktów ustępuje choć na chwilę. Do wieczerzy zasiadają także ludzie niewierzący, mówiąc, że to z tradycji, ponieważ to jest wyjątkowa noc. Wielu zabiega o to, aby Wigilia była dniem wolnym od pracy. Niezależnie od motywacji czy współczesnej wymowy tego dnia, faktem jest, że ludzie go świętują, że szukają sposobności, by ze sobą być, obdarowują się prezentami, przebaczają sobie nawzajem. Dla większości nie jest to taki sam dzień jak każdy. W dniu, w którym narodził się Jezus, wszystko się zmieniło. On przyszedł dla wszystkich. Nawet jeśli jest negowany, odrzucany, On obdarował cały świat. Dzień narodzin Księcia Pokoju jest dniem wyciszenia i świętowania. Jest apelowaniem o ustanie konfliktów tam, gdzie się toczą. Czy nie jest to cud?

Z perspektywy ludzi wierzących ten dzień ma być doświadczaniem pokoju płynącym nie tylko z atmosfery czy wolnego dnia, ale z powodu możliwości życia w wolności od grzechu. Przez Boże Narodzenie Bóg mówi: posłałem swojego Syna na świat, aby zwyciężył grzech i śmierć. Wprowadzam pokój i czynię Was synami w moim Synu. To jest wymiar rodzinny, komunijny, wspólnotowy. Z niego płynie prawdziwy pokój (shalom). Należę do rodziny Bożej i świętuję ten dzień, w którym Bóg uniżył się, przyjmując ludzką naturę, aby mnie kiedyś zaprosić do uczestnictwa w swojej, Boskiej.

Dar uniżenia

Wszystko to: światło i sens, obecność wzmacniająca tożsamość oraz bliskość, zrozumienie perspektywy ludzkiej, poznanie Bożego sposobu komunikacji, dar pokoju i zaproszenia do Bożej rodziny – to prezenty Boga dla człowieka. Nie dziwi, że aniołowie ogłaszają pasterzom: „Zwiastujemy wam radość wielką” (por. Łk 2, 10)! Zachwycać może także forma przyjścia. Jezus narodził się w stajni, w nędznych, upokarzających warunkach, aby pokazać, że nie ma takich okoliczności, które mogłyby Go powstrzymać przed przyjściem do człowieka i dokonaniem cudu w jego życiu.

doktor teologii dogmatycznej, członek Towarzystwa Teologów Dogmatyków, wykładowca Ogólnopolskiej Szkoły Ewangelizatorów

2024-12-17 12:16

Ocena: +26 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kolędowy wieczór w Droszkowie

Bardzo miły wieczór był udziałem parafian, którzy przybyli 21 stycznia do kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Droszkowie (parafia Przytok). Po wieczornej Mszy świętej ks. prob. Krzysztof Hołowczak zaprosił ich na „Świąteczne Kolędowanie” z udziałem zaproszonych gości.

We współpracy ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Lokalnych Gminy Zabór zorganizowano koncert w wykonaniu chóru Towarzystwa Śpiewaczego „Cantemus Domino” pod dyr. prof. UZ Macieja Ogarka oraz grupy śpiewaczej Lubuskiego Zespołu Pieśni i Tańca im. Ludwika Figasa (której towarzyszyła mała kapela zespołu). W programie znalazły się świąteczne pieśni wielkich kompozytorów, popularne kolędy i ludowe pastorałki. Najpiękniejsze zaś było zakończenie spotkania, kiedy do śpiewu włączyli się wszyscy obecni w kościele. Jakże pięknie zabrzmiało wtedy „Bóg się rodzi” czy „Podnieś rączkę Boże dziecię…”.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Nasza dusza się nie starzeje

2025-01-30 20:30

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Święto Ofiarowania Pańskiego przypomina, że wiek nie jest przeszkodą w realizacji życiowych celów. Symeon i Anna byli osobami w podeszłym wieku, które, mimo zaawansowanego wieku, znalazły sens i spełnienie w swojej wierze.

Podobną inspirację można odnaleźć w życiorysie Anny Marii Robertson Moses, znanej jako "Grandma Moses". Rozpoczęła swoją karierę artystyczną w wieku 78 lat, po tym jak choroba uniemożliwiła jej kontynuowanie wcześniejszych pasji. Jej historia pokazuje, że niezależnie od wieku, można odkryć w sobie nowe talenty i osiągnąć sukces.
CZYTAJ DALEJ

Odważna i niezłomna - wspomnienie o śp. Mariannie Krasnodębskiej

2025-01-31 05:58

Katarzyna Link/LUW

22 stycznia w Lublinie na Majdanku odbył się pogrzeb 101-letniej Mariany Krasnodębskiej, żołnierza AK odznaczonej wieloma medalami za działalność konspiracyjną w czasie wojny i ratowanie Żydów. W ostatniej drodze kpt. Krasnodębskiej towarzyszyła rodzina, grono przyjaciół i znajomych oraz delegacje władz państwowych, samorządowych i Instytutu Pamięci Narodowej. Mszę św. pod przewodnictwem ks. Zenona Małyszka sprawowało 4 kapłanów, a homilię wygłosił ks. Arkadiusz Paśnik. 

Wojenne losy kpt. Krasnodębskiej
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję