Przed spotkaniem z mikołajem spojrzałem na butelkę popularnego napoju. Na etykiecie produktu nie sposób nie zauważyć świątecznych inspiracji. Czy należy się gniewać na to, że ludzie czasami „nie szanują” postaci świętego biskupa, a tak chętnie korzystają z jego przykładu? – Ja bym się nie pogniewał na ludzi, bo dzisiaj mentalność jest rzeczywiście, można powiedzieć, bardziej interesowna, a spojrzenie na św. Mikołaja może kojarzyć się nie tyle z obdarowaniem, ile z korzyścią – zauważa abp Wacław Depo.
Nie tylko grzeczne dzieci
Reklama
Swoja mikołajową „podróż” rozpoczynam od Fundacji Świętego Barnaby, w siedzibie której bezdomni spotkali się z mikołajem. Warto pamiętać, że biskup z Miry nie przychodził tylko do „grzecznych dzieci”. Nie był też sprawiedliwy, bo obdarowywał również tych, którzy błądzili. – Myślę, że ważne jest, aby nasi podopieczni mieli jakąś radość z tego, że do nas przychodzą. My też cieszymy się z ich obecności, że przychodzą w swojej niedoli, swoim trudnym życiu i uczestniczą w kręgu biblijnym. Mamy kawę, herbatę, ciasto i staramy się stworzyć namiastkę „normalności” w ich życiu – opowiada Ewa Gonera, animator w fundacji. Robert jest podopiecznym placówki i nie wierzy w św. Mikołaja. – Przede wszystkim mam życzenie do Boga, żeby mnie wspierał, abym był godny zbawienia – zwierza się bezdomny. Mimo wątpliwości Roberta mikołaj, w asyście aniołka – córki p. Ewy, obdarował wszystkich plecakami z niespodzianką.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Patron zobowiązuje
Magdalena Raganiewicz, nauczyciel języka angielskiego oraz opiekun samorządu uczniowskiego w Zespole Szkół Technicznych im. Jana Pawła II w Częstochowie, przyjechała wraz z uczniami do placówki medycznej „Z Ufnością w Trzecie Tysiąclecie”. W zakładzie aktualnie przebywa dwadzieścioro czworo podopiecznych z deficytami zdrowotnymi. Są tu dzieci do 4. roku życia, najczęściej umieszczone na podstawie postanowienia sądu – z rodzin niewydolnych wychowawczo. Niejednokrotnie obciążone są nieodwracalną chorobą, która nastąpiła w wyniku zespołu FAS. – My jako szkoła bardzo uczulamy naszych uczniów na to, żeby byli otwarci na potrzeby innych ludzi. W związku z tym co roku przygotowujemy różne akcje charytatywne. Z placówką współpracujemy już kolejny rok – wyjaśnia nauczycielka.
Na przekazanie darów przyjechali Dominik Rak, przewodniczący samorządu uczniowskiego, oraz jego zastępca Jakub Rabędzki. – Jesteśmy tutaj, ponieważ uważamy, że należy uwrażliwiać młodych na problemy innych. Chcemy pokazać naszej młodzieży, która niedługo ukończy szkołę, że do końca życia warto pomagać – podkreśla Jakub. – U nas w szkole też obchodzimy mikołajki i razem z całą szkołą będziemy się cieszyć i radować. Zawsze też znajdziemy czas, żeby się razem zjednoczyć i pobawić – dodaje Dominik.
Niezawodna młodzież
Reklama
Młodzież z ZST – Dominika Gburek i Julia Przystalska są uczennicami klasy IV. Jako asystentki mikołaja – w roli aniołków – do akcji zgłosiły się same. Wsparcie miały zapewnione w młodszej koleżance – Milence Gonerze, uczennicy podstawówki przy ul. Górnej w Częstochowie. Uczennice niezawodnie i wytrwale asystowały mikołajowi, odwiedzając kolejno Kurię Metropolitalną w Częstochowie i Urząd Miasta. W drodze do urzędów nie zabrakło miłych spotkań na ulicach miasta. W rolę biskupa wcielił się Piotr Warsiński, który przyznaje: – Mikołajem trzeba być cały rok. Dzisiaj trzeba upamiętnić postać św. Mikołaja, że rzeczywiście istniał i nie był takim panem, który miał pomponik na głowie, tylko był biskupem, który dawał dobro i też otrzymywał je od ludzi. Uważam, że dobro, które dajemy, zawsze do nas wraca.
Cały orszak mikołaja został przyjęty w kurii przez jej pracowników w przemiłej atmosferze. – Kuria, wiadomo, jest też trochę urzędem, miejscem pracy, ale wszystkie wydarzenia w Kościele, które przypominają nam świętych, są przez nas pielęgnowane. Może nie tak hucznie jak dzisiaj, podczas tych odwiedzin, ale życzenia czy drobny upominek jako symbol podtrzymywania tej tradycji zawsze nam się zdarzają – wyjaśnia ks. Damian Kwiatkowski, wicekanclerz częstochowskiej kurii. Zaskoczenia z mikołajkowych odwiedzin nie krył ks. Adam Polak. Dzieli się spostrzeżeniem: – Wszyscy czekamy na miłosierdzie. Prezenty też są znakiem miłosierdzia i po prostu miłości Pana Boga do człowieka.
Uczennice miały okazję spotkania z metropolitą częstochowskim abp. Wacławem Depo, który osobiście oprowadził gości po swoim domu. Były też czas na wspólną modlitwę w prywatnej kaplicy i chwila na rozmowę w przyjaznej atmosferze.
Reklama
Sensacją były odwiedziny mikołaja w Urzędzie Miasta, które nastąpiły podczas sesji Rady Miasta. Zdziwienia nie kryła Monika Pohorecka: – Nie zawsze przychodzi do nas mikołaj, to jest dla nas niespodzianka. Bardzo się cieszymy i dziękuję za ten miły akcent. Myślę, że dziś ta wizyta ma szczególny wymiar, ponieważ w planie sesji mamy czytanie projektu budżetu bardzo ważnego dokumentu. A św. Mikołaj łagodzi obyczaje i wprowadza dobrą atmosferę. Ta wizyta nastąpiła w naprawdę bardzo dobrym momencie – podkreśla radna.
Spełniamy marzenia
Dagmara Stefańska wraz z mężem Marcinem organizuje spotkanie z mikołajem już po raz trzydziesty pierwszy. Idea skierowana jest do najbardziej bezradnych i wykluczonych dzieci, które pochodzą z rodzin patologicznych lub są niepełnosprawne. – Jestem nauczycielem języka angielskiego. Pamiętam jak dziś początek tego dzieła. W SP nr 53 w Częstochowie, jako studenci, prowadziliśmy dla najmłodszych uczniów pozasystemowe zajęcia z języka angielskiego – wówczas nauka języka obcego wchodziła dopiero od V klasy, a my próbowaliśmy udowodnić potrzebę wcześniejszego nauczania. Na lekcji maluchy rysowały list do św. Mikołaja. Jeden z 6-latków – Marcinek, z zaklejoną jedną soczewką w okularkach i w za krótkich spodenkach, powiedział, że nie chce wysyłać listu, bo św. Mikołaj nigdy do niego nie przyszedł. Kiedy udało się go nakłonić, narysował klocki Lego. Kupiliśmy największe dostępne pudło z klockami, za kosmiczną wówczas dla nas kwotę. Pieniądze pochodziły ze zrzutki i właśnie wtedy uaktywnili się pierwsi mikołajowie. Tak naprawdę zorganizowaliśmy mikołaja takiego „podmarketowego”, ale udało się w końcu trafić do domu chłopca, który otrzymał swój pierwszy w życiu prezent. Na drugi dzień jego radość była bezgraniczna – wspomina początki akcji p. Dagmara.
Obecnie akcja organizowana jest w Domu Pielgrzyma przy ul. Radomskiej 25. – Staramy się realizować niemalże wszystkie marzenia dzieciaków, nawet te najtrudniejsze i nieosiągalne. Udało nam się nawet zorganizować getry od Roberta Lewandowskiego. Samo wydarzenie jest emocjonalnie trudne, bo zderzamy się z ludzkim cierpieniem, chorobą, mamy do czynienia z sierotami – dodaje organizatorka.