Ta część znacząco rośnie w ostatnich latach, co nie uszło uwadze psychologów, socjologów i duchownych. Do tej grupy należą nie tylko seniorzy, ale także ludzie w każdym wieku. Nie chcemy jednak na 10 dni przed Bożym Narodzeniem zastanawiać się, dlaczego tak się stało... Bardziej chodzi nam o to, by pojedynczych samotnych wyłowić z otoczenia i, o ile to możliwe, nie pozostawiać samych.
***
Nigdzie nie pójdzie, a już na pewno nie na tę wigilię, co ją na rynku robią. Swój honor ma. Stara szkoła. Żył tak, jak mężczyzna żyć powinien. Kazik zbudował dom, w sadzie posadził drzewa – wiśnie i śliwy. Miał dwóch synów; gdyby były córki, miałby pod oknami jabłonie i grusze. Dorodne chłopaki z nich wyrosły. Uczył ich ciężkiej pracy i przymuszał do nauki, żeby lżej im się życie toczyło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Stasia Bóg zabrał w 1976 r. Jasiek, drugi syn, zostawił rodzinę i pojechał do Anglii za pracą. Najpierw pisał, nawet dzwonił, chętnie opowiadał. Ale potem nawet kartki na święta nie przysłał. Myśleli z matką, że coś złego, choroba, nie daj Bóg... Aż jednego razu wnuczka powiedziała, że do taty jadą. Że na zawsze... I potem cisza. Czyli można tak o starym ojcu i matce zapomnieć? Na dobre zrobiło się pusto, gdy odeszła Mania. Umarła tak, jak żyła, niezauważalnie – rano kawę zrobiła, a pod wieczór już była ze Stasiem w niebie. Kazik w Wigilię zapala więc świecę – tak jak ona. I kładzie na stole biały obrus – tak jak ona. I nic więcej. Siedzi w ciszy i gładzi palcami brzeg materiału. Wtedy na mgnienie chwili wydaje się, że czuje ciepło jej dłoni. I tyle...
***
Badanie przeprowadzone w 2022 r. przez Instytut Pokolenia wykazało, że 54% badanych dorosłych Polaków czuje się samotnie.
***
Pani Stefa mieszka na parterze. Ma dwa psy, starego kota Platona i wielką słabość do pączków. Z trudem chodzi, sadzi kwiatki na balkonie, lubi gawędzić z sąsiadami. Codziennie drepcze do kościoła, czasem w filcowym kapeluszu z błękitną kokardą, w tym od Madzi...
Bo Madzia pracuje we Włoszech. I nie odzywa się od kilku miesięcy... Od kilkunastu – prostują sąsiedzi. A poza Madzią nie ma już nikogo. Straszne słowo – nikogo. Zawsze sama.
A Madzi to miało nie być. Uparła się na tego dzieciaka. Mąż był zły, lekarz odradzał. Przeleżała całą ciążę. Jeden ból. Madzia nad wyraz udana. Warkoczyki z kokardkami, zawsze prymuska, na studia aż do Warszawy się dostała. Pani Maria płakała na jej ślubie i potem, gdy dali do potrzymania wnuczki – bliźniaczki. Czasem jednak, jak to w życiu, na marzeniach cień się kładzie...
Młodzi wyjechali za lepszym życiem, ich prawo. Najpierw Madzia z mężem. Pisali, jak rankiem lekka mgła unosi się nad winnicami, jak słońce Południa wyzłaca mury domów... Zbierali winogrona. Pani Maria zaopiekowała się więc wnuczkami. Znów plotła warkoczyki uczyła jeździć na rowerze, wieczorami, zamiast bajek czytała Sienkiewicza.
Reklama
Po roku telefon: – Mamo, rodzina powinna być razem... Więc dzieci pojechały za rodzicami. Długie rozmowy przez telefon, laurki na Dzień Babci, paczki, przekazy – bo z maminej emerytury żyć się przecież nie da...
Czas jednak robi dziwne rzeczy z ludzkim sercem. Coraz dłuższe przerwy między jednym telefonem a drugim... Jakieś wakacje wnuczek. Jakże odmienionych – pannice prawie. Trochę łez, trochę wspomnień – Sienkiewicza to my już, babciu, nie czytamy! Trzeba po włosku, po angielsku! Aż pewnego razu cisza w telefonie albo jakiś taki oschły głos...
***
Według badania CBOS z 2023 r. – 62% Polaków postrzega święta jako czas przede wszystkim rodzinny. Większość planuje spędzić Wigilię z małżonkiem, partnerem lub partnerką, a blisko połowa – z rodzicami i dziećmi. Dla wielu polskich seniorów takie spotkania są niemożliwe. Ich najbliżsi odeszli lub mieszkają zbyt daleko, by odwiedzić ich w święta. Czas, który powinien przynosić radość, staje się dla tych osób szczególnie trudny – piszą wolontariusze ze stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich – przyjaciele ludzi starszych. Od 20 lat starają się namówić jak największą liczbę ludzi dobrego serca – wolontariuszy do „podarowania komuś Wigilii”, co w praktyce polega na otoczeniu starszego samotnego człowieka czułą opieką. By choć przez ten krótki świąteczny czas poczuli się mniej samotni i opuszczeni.
***
Reklama
Świat Józefy ograniczony jest do czekania. Że ktoś zapuka do drzwi, zadzwoni, że w skrzynce na listy znajdzie się kartka zamiast rachunków i reklam. Bywa, że na kawę zajrzą koleżanki. Zdarzają się też drobne grzeczności wobec sąsiadów. Nie odmawia – przypilnuje dziecka, odbierze paczkę od kuriera, podleje kwiaty. Odwdzięczają się pięknie – zawsze grzeczni, zawsze uśmiechnięci, tuż przed świętami życzą wesołych świąt...
A potem, gdy niebo zaczyna szarzeć, Józefa obserwuje zza firanki, jak pod blok podjeżdżają auta. Sznureczki aut – wyskakują z nich zazwyczaj młodzi ludzie i biegną do klatek. Po chwili pojawiają się ponownie pod rękę z jakąś starszą wystrojoną babcią czy pachnącym za mocno wodą kolońską dziadkiem. Truchtają, jakby transportowali kruchą filiżankę z porcelany. Śmieją się, szepczą coś do ucha. Ile w tym miłości, ile radości – myśli wtedy. I zastanawia się, co nie tak zrobiła w życiu, że jej się tak ułożyło. Nigdy nie znajduje prostej odpowiedzi. Siada przy stole zastawionym dla dwóch osób, tak na wszelki wypadek. Z telewizora dochodzi kolędowanie i wtedy, jak przymknie oczy, przez chwilę wydaje się jej, że nie siedzi przy nim sama...
„Zbyt często samotność jest gorzkim towarzyszem życia dla nas, osób starszych i dziadków” – papież Franciszek.
***
W 2023 r. po raz drugi w ramach projektu MindGenic AI przeprowadzono badania w grupie tzw. pokolenia Z, czyli wśród osób urodzonych po 1995 r. Pytanie dotyczyło poczucia samotności, także tej w święta Bożego Narodzenia. Do samotności przyznało się 65% uczestników badania.
***
Reklama
Gdy rodzice odeszli, przestała przyjeżdżać do rodzinnego miasteczka. Słoik warszawski spędza Boże Narodzenie w stolicy, nie z rodzeństwem wiecznie skłóconym o spadek. W tamtym roku wróciła z pracy po zmroku, jechała przez opustoszałe w wigilijny wieczór miasto i patrzyła na jarzące się w oknach lampki choinkowe. Otaczały ją zewsząd tysiącami, spadały kaskadami na szyby auta... Po raz pierwszy poczuła smutek i dojmujący ból. Za każdym oknem czaiła się jakaś historia, jakaś opowieść o życiu. Właśnie siadano do wigilijnego stołu, może już łamano się opłatkiem, godzono tym gestem stare waśnie, jakieś dziecko z zaróżowionymi policzkami otwierało prezent. Ktoś zaintonował Bóg się rodzi... Toczyło się tam życie lepsze, gorsze, ale wspólne, a w noc Bożego Narodzenia to wspólne bycie nabiera zupełnie innego znaczenia.
Do niedawna miała plan – że inwestuje w lepszą przyszłość, a to wymaga wyrzeczeń; prze do przodu, bo to parcie ma jakiś sens, logikę. Miała plan, ale tamtej nocy, gdy weszła do mieszkania kupionego na kredyt, rzuciła kluczyki od toyoty Yaris Cross na designerski stolik w holu, poczuła wszechogarniający smutek. Usiadła do komputera i znalazła grupę podobnych do niej świątecznych rozbitków. Najechała kursorem na napis: „dołącz”...
...„Samotność jest moim drugim imieniem. Czasem przez kilka dni nie słyszę swojego głosu. Nie mam do kogo otworzyć ust. A gadać do siebie nie będę. Jeszcze się przyzwyczaję i potem chodzi taki po ulicach i monologuje jak psychicznie chory” – przeczytała wpis jakiegoś starszego pana. Długo nikt nie zdecydował się na komentarz. Potem pojawił się jeden: „Zwłaszcza w taki czas brakuje mi drugiego człowieka. Nie ludzi, nie grupy, ale pojedynczej osoby, która miałaby dla mnie czas. Zwyczajnie, posiedzieć. Zrobiłbym herbaty”...
Jak to napisał kiedyś Paulo Coelho: „Bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, 2 tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności”.