Reklama

Rodzina

Samotność jest jak szept

„(...) bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności” – napisał Paulo Coelho w swoich Jedenastu minutach. Ile jest w tych słowach prawdy?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pięć lat temu zmarł mój mąż. Dorosłe dzieci i wnuki od dawna mają swoje życie. Odwiedzały nas regularnie, ale rzadko. Ten system dobrze działał za życia męża. Gdy zostałam sama, nie umiem, zwyczajnie nie potrafię przyzwyczaić się do ciszy czterech ścian, do samotnych zakupów, spacerów, chodzenia do lekarza. Do tych wszystkich dawniej niezauważanych drobiazgów, które robiło się wspólnie. Zamęczam więc dzieci. Jak tylko poczuję się gorzej, stawiam je na nogi. Dzwonię pod byle pretekstem kilka razy dziennie. Nieustannie proszę o załatwienie mi jakiejś sprawy, kupienie czegoś. Mieszkamy kawałek od siebie, czyli są to alarmy, które zmieniają im często cały plan dnia. Potem mam wyrzuty sumienia, głupio mi, zdaję sobie sprawę, że jak naprawdę coś się stanie, mogą już tak szybko nie przyjechać. Wreszcie zdecydowałam się na rozmowę z najstarszą córką i na wylanie swoich żalów. Rodzicom mojej generacji niezwykle trudno się przyznać, że sobie z czymś nie radzą. Ale się przemogłam. Przygotowałam sobie przemowę, żeby się nie popłakać, nie popaść w histerię. Córka jest mądrą kobietą, doświadczoną przez życie matką i żoną. Dobrze sobie czasem uprzytomnić tę prawdę – nasze dzieci mogą być mądrzejsze od nas, rodziców... Wiele nam ta rozmowa dała.

Życie obok życia

Reklama

Anna Potasiuk jest pielęgniarką środowiskową. Od lat pracuje z osobami starszymi. O samotności wie sporo, bo spotyka się z nią codziennie. Może także opowiedzieć sporo historii o ludziach, którzy samotność oswoili, i tych, którzy się jej nie poddali. – Samotność osób starszych jest społecznym problemem. Pojawia się, gdy odchodzi ktoś bliski. Odchodzi do Boga, ale bywa też, że porzuca rodzinę. Po drugie – dzieci. Usamodzielnione już dzieci mieszkają oddzielnie, wiodą własne, często bardzo intensywne życie. To ludzie zapracowani, zagonieni, sfrustrowani, wpadają na niedzielny obiad, na święta, czasem na najlepszą w świecie maminą szarlotkę. I to wszystko. Wśród seniorów znacznie maleje także chęć podtrzymywania dawnych znajomości. Zostają w praktyce te powierzchowne – sąsiedzkie, z osiedlowego sklepu, z kościoła. Ludzie zamykają się w domach, boją się wyjść za próg, bo chuligani, bo wiatr, bo śliska ulica, bo ciśnienie złe, bo w stawach łupie... Ich przyjaciele, często rówieśnicy, zachowują się podobnie i tak oto koło się zamyka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Depresja wśród osób starszych, przejawiająca się w stwierdzeniach typu: „nikomu już nie jestem potrzebny(-na)”, jest coraz częstsza. Niwelowanie jej lub zmniejszanie jest możliwe, ale wymaga dobrej woli zarówno osób starszych, jak i ich bliskich. – Młodzi nie mają złych intencji. To życie ich tak gna – tłumaczy Anna Potasiuk. – Ludziom starszym natomiast czas płynie inaczej – jakby się naciągał, wydłużał. Moi podopieczni nieustannie czekają na telefon, na dzwonek do drzwi. A jak już ktoś obieca, że zajrzy, to nie ruszą się z domu. To czekanie... Ono najpierw rodzi irytację, potem smutek. Dzieci i wnuki powinny mieć świadomość, że obok pomocy w zakupach, sprzątania, załatwienia wizyty u specjalisty, podwiezienia, trzeba czasem przyjść i posiedzieć. Pogadać, powspominać, zapytać o sprawy, które załatwiane w rytmie: „co mamie potrzeba?”, „coś tacie kupić?”, się nie zmieszczą. Niech nam się mama wypłacze, niech tata ponarzeka, niech nam powiedzą, co sądzą o naszym życiu, a nawet o sytuacji na świecie, jeśli mają taką potrzebę. „Samotność jest moim drugim imieniem. Czasem przez kilka dni nie słyszę swojego głosu. Nie mam do kogo otworzyć ust. A gadać do siebie nie będę. Jeszcze się przyzwyczaję i potem będzie chodził taki dziadek po ulicach i monologował jak psychicznie chory” – napisał na forum internetowym starszy człowiek. Nikt nie skomentował jego wpisu. Współczesność marginalizuje osoby starsze, spycha je w niebyt, w jakąś niszę. Ich dramat jest powolny i cichy. Rozgrywa się w czterech ścianach, na kurczącej się życiowej przestrzeni. Znajoma pani „w pewnym wieku” mawia, że starzy ludzie płowieją, stają się przeźroczyści. Gdy dzwoni się na pogotowie, pytają, ile masz lat, i wysyłają karetkę w drugiej kolejności. Jak się nie widzi, nie słyszy, to się nie współczuje, nie ma się wyrzutów sumienia. – Dzieci matki staruszki, która włożyła głowę do piekarnika, rozpaczały po pogrzebie, że jej nie upilnowały. Wpadały na zmianę po kilka minut dziennie. W zasadzie codziennie ktoś u niej był. Nie zauważyły, że matka przestała się odzywać, że godzinami gapiła się w okno. Wzywały lekarza, wynajęły na kilka godzin w tygodniu pielęgniarkę, ale nie wpadło im do głowy, że staruszkę zjada samotność. Nie miały nawyku wspólnego bycia, rozmowy... – opowiada Potasiuk.

Uniwersytet czy chór parafialny?

Osoby „w pewnym wieku” muszą podtrzymywać kontakt ze światem. Nawet jak się nie chce, to trzeba się zmuszać, przełamywać, robić sobie samemu na złość i iść. Mobilizować do tej aktywności powinni najbliżsi. I to jak najwcześniej. Tutaj ogromne pole działania ma Kościół, bo seniorzy lgną do niego. Rozmaite duszpasterstwa, a szczególnie te dla „młodych duchem”, są świetnym pomysłem – w takiej grupie mieszają się osoby starsze z młodszymi. Nie trzeba daleko szukać – w gablotkach parafialnych często wiszą zaproszenia na spotkania ze Słowem, na wykład, na koncert z darmowym wejściem. Proboszcz zapewne będzie wiedział o wspólnocie dla seniorów, a może warto założyć taką przy swoim kościele... Czasem taka decyzja może wiele zmienić.

Reklama

Hanna Ostrowska, od wielu lat opiekunka seniorów, twierdzi, że starsi szybko łapią wiatr w żagle, wystarczy ich tylko pchnąć w dobrą stronę. – Jedna z moich podopiecznych, emerytowana polonistka, została poproszona przez księdza o pomoc w parafialnej świetlicy. Nie miała szczególnej ochoty, ale uznała, że księdzu głupio odmówić. I tak oto dawna profesorka w elitarnym liceum z czasem znalazła radość w uczeniu ortografii dzieci z biednych rodzin, a dorosłym z liceum wieczorowego czytywała Mickiewicza. Inna pani odważyła się wybrać sama na uniwersytet trzeciego wieku. Niewiele czasu zajęło jej znalezienie tam grupki znajomych, o co w tym wieku trudno. Spotykają się teraz na wykładach, na kawkach, jeżdżą na wycieczki, urządzają wieczornice. Słyszałam, że zmobilizowała przyjaciółkę do śpiewania w parafialnym chórze. Obie panie odżyły... Kolejna, babcia dorosłych już wnuków, zaproponowała zapracowanym sąsiadom bezpłatną opiekę nad ich dzieciakami. Kilka godzin w tygodniu, na które czekają i starsza pani, i maluchy. W mojej parafii ksiądz proboszcz puścił wici do kilku zaufanych rodzin, że zacna starsza pani zaopiekuje się dzieckiem, pomoże w lekcjach, poczyta. Za niewielką odpłatnością, bo chce dorobić do emerytury. Świetny pomysł. Zgłosiło się kilka osób, bo wystarczyła rekomendacja księdza.

Dzieci, weźcie się za rodziców!

Starsi to często skarbnice wiedzy i cierpliwości, ale trzeba ich z tej norki osamotnienia jakoś wywabić. Przecież starsza osoba przestraszy się i uzna, że to nie dla niej, jeśli będziemy namawiać ją nieustannie do pójścia np. do stowarzyszenia seniorów, do osiedlowej świetlicy. Nikogo nie zna, nie wie, jak się zachować, zacznie szukać wymówek, słowem – odmówi. Małe kroczki, oto sposób. – Córka jednej z moich pań pojechała ze swoją mamą na wycieczkę ze stowarzyszenia działkowiczów – opowiada Anna Potasiuk. – I już więcej nic nie musiała robić. Przemęczyła się jeden dzień, śpiewając z seniorami piosenki z lat 50. ubiegłego wieku, ale teraz z ulgą patrzy na matkę, w której życiu znalazło się miejsce na coś własnego – działkowicze spotykają się przez cały rok, nie tylko w sezonie, o czym wcześniej nie wiedziały. Dziadek, znawca psich ras, jest wolontariuszem w azylu dla bezpańskich psów. Poszedł tam, bo wnuk poprosił go o pomoc. Inny starszy pan, inżynier, składa teraz modele samolotów w osiedlowym kółku modelarskim. Kopalnią pomysłów są uniwersytety trzeciego wieku – można się tam realizować w najróżniejszy sposób. Kwestią podstawową jest nie tyle stan zdrowia, ile przełamanie się osoby starszej, przełamanie granic wewnętrznych, co nie udaje się bez wsparcia ze strony najbliższych.

Pamiętajmy o tym...

Pojawił się jednak jeden komentarz na internetowym forum. Współodczuwający: „Brakuje mi drugiego człowieka. Nie ludzi, nie grupy, ale pojedynczej osoby, która miałaby dla mnie czas. Zwyczajnie posiedzieć. Zrobiłbym herbaty...”.

2024-10-29 13:49

Ocena: +13 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po prostu jest mi smutno...

Często nie zauważają jej nawet najczulsi opiekunowie osób starszych. To podstępna choroba, która potrafi dręczyć latami, bezkarna, bo często mylona z demencją lub wczesnym stadium choroby Alzheimera. Bywa, że doprowadza do próby samobójczej. Starcza depresja dotyczy co trzeciego seniora w Polsce

Pani Janka np. przestała jeść. Przy wzroście 170 cm waży 53 kg. Na nic smakołyki, przynoszenie ulubionych dań, na nic prośby i szantaże rodziny. Osłabła tak, że nie wstawała z łóżka.
CZYTAJ DALEJ

Kobieta czynu

Niedziela Ogólnopolska 5/2024, str. 20

[ TEMATY ]

patron

pl.wikipedia.org

Św. Koleta z Corbie

Św. Koleta z Corbie

Mniszka, córka prostego cieśli z francuskiej Pikardii, w XV wieku podjęła misję odnowy w Kościele.

Była długo wyczekiwanym dzieckiem. Starsi rodzice jej narodziny przypisywali wstawiennictwu św. Mikołaja – z tej racji otrzymała żeńską formę tego imienia: Koleta. Gdy miała ok. piętnastu lat, rozpoczęła życie zakonne. Wstąpiła do beginek, lecz kilka razy zmieniała zakon i ostatecznie została klaryską. Czując powołanie do radykalnego życia pustelniczego, pozwoliła się zamurować w celi jako rekuza. Był to dla niej czas intensywnej modlitwy, duchowego rozwoju i przeżyć mistycznych. Po otrzymaniu wizji św. Franciszka z Asyżu, wzywającego ją do zreformowania zakonów franciszkanów i klarysek, uzyskała zwolnienie ze ślubów odosobnienia – celę opuściła w 1406 r. Jak przystało na kobietę czynu, natychmiast udała się do papieża, szukając u niego wsparcia dla idei odnowy zgromadzeń. Wywarła tak duże wrażenie na Benedykcie XIII, że zaakceptował on jej plany reformy zakonu według ewangelicznych cnót ubóstwa i posłuszeństwa. Wkrótce powstała pierwsza zreformowana wspólnota. Koleta główny nacisk kładła na powrót do pierwotnego, surowego ubóstwa sióstr, dlatego jej reforma nie wszędzie spotykała się z aprobatą. Z czasem jednak jej dzieło zaczęło przynosić owoce i doprowadziło do odnowy duchowej zakonów braci mniejszych i klarysek, wyznaczając im nowe kierunki rozwoju. Koleta zmarła w opinii świętości.
CZYTAJ DALEJ

„Rodzina górą! - Duże Rodziny 3+ w tym roku spotkają się w Zakopanem

2025-02-07 17:43

[ TEMATY ]

rodzina

Zakopane

Duże Rodziny 3+

Adobe Stock

W Zakopanem w dniach 6-8 czerwca 2025 r. odbędzie się XIII Ogólnopolski Zjazd Dużych Rodzin, którego organizatorem jest Związek Dużych Rodzin „Trzy Plus”, a głównymi partnerami Miasto Zakopane oraz Powiat Tatrzański. Potwierdzające tę współpracę porozumienie zostało oficjalnie podpisane w piątek 7 lutego podczas konferencji prasowej w Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór.

Pomysłodawcą wyboru miejsca jak i hasła tegorocznej edycji "Rodzina Górą!" jest Burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz, prywatnie ojciec czwórki dzieci. Dzięki tej decyzji Zakopane będzie gospodarzem i partnerem wyjątkowego wydarzenia, które zgromadzi pod Tatrami rodziny wielodzietne z całej Polski. Miasto ugości blisko 1,5 tys. osób, które będą miały okazję dzięki wielu zaplanowanym dla nich aktywnościom zwiedzić miasto, poznać kulturę regionu, a także wyruszyć na tatrzańskie szlaki.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję