Reklama
Nie zapominajmy: aborcja to morderstwo. Nauka mówi, że w 1. miesiącu od poczęcia wszystkie narządy już istnieją... Zostaje zabita istota ludzka. A lekarze, którzy się tego dopuszczają, to – pozwólcie mi użyć tego słowa – płatni zabójcy. Są zabójcami. I nie ma co do tego dyskusji. Odebrano ludzkie życie”. To zdecydowane potępienie aborcji przez Franciszka miało miejsce w czasie spotkania z dziennikarzami w samolocie, gdy papież wracał z wizyt w Luksemburgu i Belgii. Była to odpowiedź na pytanie dziennikarki państwowej telewizji belgijskiej, Valerie Dupont, dotyczące nawiedzenia przez Franciszka grobowca króla Belgii Baldwina (1930-1993) i jego słów wypowiedzianych przy tej okazji. Ojciec Święty stawiał za przykład króla, który zrezygnował z urzędu, aby nie podpisać ustawy zezwalającej na aborcję. Biuro Prasowe Watykanu podało, że wobec obecnego króla Franciszek „pochwalił odwagę” Baldwina, który nie chciał podpisać „morderczego prawa”. „Papież nalegał, aby Belgowie brali z niego przykład w czasie, gdy wprowadzane są prawa kryminalne” – czytamy w nocie opublikowanej za pośrednictwem Telegramu. Było to jasne nawiązanie do przepisów dotyczących aborcji i eutanazji, które w Belgii są już legalne od lat. Przy okazji papież wyraził nadzieję na beatyfikację monarchy: „Po powrocie do Rzymu rozpocznę proces beatyfikacyjny króla Baldwina. Niech jego przykład jako człowieka wiary oświeca rządzących. Proszę, aby biskupi belgijscy zaangażowali się we wspieranie tego procesu”.
Kim był?
Baldwin, syn króla Belgii Leopolda III i szwedzkiej księżniczki Astrid, urodził się 7 września 1930 r. w Brukseli. Stracił matkę, gdy miał zaledwie 5 lat, a następnie dorastał w dramatycznych latach II wojny światowej – jego rodzina została deportowana najpierw do Niemiec, a następnie do Austrii. Po wojnie rodzina zamieszkała w Szwajcarii, gdzie przebywała aż do 1950 r., ostatecznie jednak król Leopold zdecydował się wrócić do Belgii. W bardzo trudnym klimacie politycznym, ze względu na podziały między Flamandami i Walonami, król zdecydował się abdykować na rzecz swojego młodego, 21-letniego syna Baldwina – było to 16 lipca 1951 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W czasie swojego panowania król Baldwin zajął się delikatnymi i trudnymi sprawami wewnętrznymi, wynikającymi z różnic i rywalizacji między różnymi społecznościami językowymi, stopniowo prowadząc Belgię w kierunku państwa federalnego. W polityce zagranicznej z pasją zajmował się problemem autonomii Konga Belgijskiego – wspierał jego dążenie do autonomii aż do jego niepodległości w 1960 r.
Baldwin cieszył się dużą popularnością wśród Belgów i był ceniony zarówno jako król, jak i jako człowiek. Jako monarcha uważał się za „przewodnika w służbie ludu”. Również papież Jan XXIII docenił jego ludzkie cnoty, niezachwianą wiarę i styl rządzenia, przyznając mu najbardziej prestiżowe odznaczenie papieskie – Order Najwyższy Chrystusa.
Reklama
Z sentymentalnego punktu widzenia – Baldwin miał problem ze znalezieniem swojej bratniej duszy, aż pewnego dnia Irlandka z Legionu Maryi Weronika O’Brien pomogła mu spotkać odpowiednią osobę. Była nią Fabiola de Mora y Aragon, trzecia z siedmiorga dzieci szlacheckiej rodziny. Urodziła się 11 czerwca 1928 r. w Madrycie, była dobrze wykształcona, dynamiczna i niezależna, przez długi czas pracowała jako pielęgniarka w szpitalu w stolicy Hiszpanii. O’Brien doprowadziła do spotkania Fabioli z Baldwinem w Lourdes 8 lipca 1960 r. Hiszpańska szlachcianka od razu spodobała się królowi. Ich ślub odbył się 15 grudnia 1961 r. w katedrze w Brukseli. Niestety, tak kochająca się para nie doczekała się dzieci – pięciokrotnie Fabiola zachodziła w ciąże, ale nigdy nie udało się jej pomyślnie ich donosić lub dziecko rodziło się martwe. Mimo różnych interwencji para królewska musiała ostatecznie pogodzić się z brakiem dzieci. Ponieważ Baldwin był przekonany, że nic nie dzieje się przez przypadek, pewnego dnia wyznał: „Zadawaliśmy sobie pytanie o sens naszego cierpienia i stopniowo zrozumieliśmy, że nasze serca zyskały większą swobodę kochania wszystkich dzieci, absolutnie wszystkich dzieci”. Również dzieci nienarodzonych. Jego miłość do wszystkich istot ludzkich oraz jego wiara sprawiły, że popadł w konflikt z obowiązkami monarchy. 4 kwietnia 1990 r. jako król powinien był podpisać zatwierdzoną przez parlament ustawę depenalizującą przerywanie ciąży do 12. tygodnia od poczęcia, dlatego zdecydował się abdykować na krótki czas i ustawy nie podpisał, nie będąc w tym czasie formalnie królem. Ustawa została uchwalona przy poparciu premiera Wilfrieda Martensa. Po 3 dniach, dzięki przyjętemu przez parlament konstytucyjnemu rozwiązaniu, król powrócił na tron.
Konflikt i decyzja
Baldwin podjął tę bolesną decyzję po długich przemyśleniach i godzinach spędzanych na modlitwie. Dopiero niedawno wyjawiono, że 3 miesiące przed swoim gestem sprzeciwu wobec aborcji król belgijski wraz z małżonką byli w sanktuarium w Loreto. Informacje te podał w 2019 r. bratanek dawnego rektora sanktuarium loretańskiego – o. Stanislao Santachiara z San Severino. Para królewska miała wyjechać ze swej rezydencji w Laeken samochodem. Po nocnej podróży, liczącej 1,4 tys. km, o świcie dotarli na pusty plac Madonny w sercu Loreto. Granatowy mercedes prowadzony przez kierowcę i bez eskorty zatrzymał się przed sanktuarium. Powitał ich rektor – o. Stanislao, który zaprowadził ich do Świętego Domku. Jak wspomina jego bratanek: „Poprosili o klęcznik i wujek poszedł po ten, którego używano do ślubów sprawowanych w sanktuarium. Para królewska pozostała tam 3 godziny, modląc się przed figurą Matki Bożej”. Następnie obaj monarchowie i kierowca, na zaproszenie o. Stanislao, zjedli obiad w refektarzu ojców kustoszów sanktuarium. Wszystko odbyło się w najściślejszej tajemnicy. Nawet abp Pasquale Macchi, były sekretarz papieża Pawła VI, wówczas papieski delegat sanktuarium w Loreto, nie został od razu poinformowany o wizycie.
Reklama
Ta niespodziewana i utrzymywana w tajemnicy pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej uzmysławia nam, że decyzja Baldwina, by nie podpisać ustawy o aborcji, była poniekąd przemodlona w Domku Świętej Rodziny w Loreto.
Dziedzictwo
Niestety, Baldwin zmarł niespodziewanie na serce kilka lat później, 31 lipca 1993 r., w swej willi w Motril w Hiszpanii. Był królem Belgii przez 42 lata, a przeszedł do historii jako monarcha „klauzuli sumienia”, który gotów był zrzec się tronu, by nie podpisać ustawy o aborcji.
Gdy Jan Paweł II odwiedził Belgię w 1995 r., spotkał się z wdową po królu Baldwinie – Fabiolą, która towarzyszyła mu, gdy w drodze do Nuncjatury Apostolskiej niespodziewanie zatrzymał się przy kościele Matki Bożej z Laeken i zszedł do krypty, aby modlić się przy grobowcu zmarłego króla. Mówiono wówczas o procesie beatyfikacyjnym belgijskiego monarchy, ale formalnie nigdy go nie rozpoczęto. Być może uczyni to Franciszek. W ten sposób ten belgijski król, który sprzeciwił się aborcji, mógłby stać się błogosławionym Kościoła, wzorem do naśladowania dla wierzących, a przede wszystkim dla tych, którzy sprawują władzę.