Magdalena Lewandowska: Ostatni synod archidiecezji wrocławskiej odbył się ponad 30 lat temu. I choć Ewangelia pozostaje niezmienna, to zmienia się rzeczywistość, w jakiej Kościół głosi Ewangelię Chrystusową. Jakie ma Ksiądz Arcybiskup oczekiwania wobec obecnego synodu diecezjalnego? Czemu służyło zwołanie najpierw etapu presynodalnego, a już 19 maja samego synodu archidiecezji wrocławskiej?
Abp Józef Kupny: Zmiany społeczne dokonują się obecnie w bardzo szybkim tempie. Zostały one jeszcze przyspieszone choćby przez czas pandemii, kiedy ludzie nie mogli normalnie uczestniczyć w Eucharystii, w życiu Kościoła. Wielu wiernych wtedy odeszło, dzisiaj już do Kościoła nie wracają. W związku z tym chciałbym ożywić ducha religijnego w naszej archidiecezji – synod to jest czas budowania wspólnoty, czas wspólnej modlitwy, czas rozeznawania, czas otwierania się na Ducha Świętego. Synodu nie można sprowadzać jedynie do debaty przy okrągłym stole i wypracowania dokumentu. To wydarzenie, które skłania nas, byśmy uwzględniając wszystkie zmieniające się warunki, wspólnie zastanowili się, jak dzisiaj przekazywać wiarę, jak głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie, w jaki sposób dawać świadectwo, w jaki sposób pokazać, że dobrze jest być człowiekiem wierzącym.
Reklama
Etap presynodalny był czasem duchowego przygotowanie do synodu, czasem rozeznawania obecnej sytuacji, czasem poznawania się i uczenia pewnej metody synodalnej. Ta metoda polega na tym, by nauczyć się siebie nawzajem słuchać, a nie tkwić w przekonaniu, że „ja wiem lepiej”. To jest droga dochodzenia do wspólnego stanowiska – jeśli ja będę przywiązany tylko do własnego zdania, do własnej wizji Kościoła, nie otworzę się na innych, to do niczego nie dojdziemy. Myślę, że osoby, które z zespołów presynodalnych staną się wkrótce członkami zespołów synodalnych, nauczyły się siebie słuchać, nauczyły się synodalności, wszystkie „żale” zostały już wypowiedziane i teraz wspólnie zastanowimy się, co w tej sytuacji możemy zrobić. Nie tylko zatrzymamy się na opisie rzeczywistości, ale będziemy się zastanawiać, co możemy uczynić, żeby tę rzeczywistość zmienić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia etap presynodalny?
Jestem bardzo zadowolony z etapu presynodalnego. Z jednej strony udało nam się zatrzymać pewien entuzjazm, jaki towarzyszył synodowi powszechnemu i skierować go na prace podejmowane konkretnie w naszej archidiecezji. W tym czasie wykształciła się grupa osób niezwykle zaangażowanych, którym zależy na Kościele, którzy chcą się włączać w jego życie i biorą odpowiedzialność za wspólnotę Kościoła. Jeśli my dzisiaj mówimy o klerykalizmie, który media tak lubią podkreślać, to całą odpowiedzialność za Kościół spychamy na księży. A synod pozwala nam odkryć, że obok są wierni, którzy chcą księży i osoby konsekrowane w tym dziele wspierać. To bardzo dobre doświadczenie synodu, które na pewno będzie procentowało.
Co wybrzmiało w syntezach presynodalnych?
Ostateczna synteza jest jeszcze przygotowywana, ale z tego, co już słyszałem, w wielu zespołach te syntezy ukierunkowane są na działalność duszpasterską: Co zrobić, żeby ożywić nasze parafie? Co zrobić, żeby podnieść poziom wiedzy religijnej? Co zrobić, żeby rozwinąć bardziej duszpasterstwo młodzieży, bo wszyscy widzą, że w tym kierunku mamy bardzo dużo do zrobienia.
Reklama
We wcześniejszych rozmowach o synodzie z bp. Maciejem Małygą, ks. Adamem Łuźniakiem czy Adą Kwiatkowską mocno wybrzmiało, że synod nie odbywa się po to, by na półce postawić kilka nowych ksiąg o wzniosłym tytule, ale by owoce synodu wróciły do parafii i miały znaczenie dla konkretnego wiernego.
Myślę, że jesteśmy na dobrej ku temu drodze. Wśród wiernych zostały rozbudzone pewne nadzieje na zmiany. Oni nie stawiają wygórowanych oczekiwań – chcą, by parafia była miejscem otwartym do spotkania, do budowania wspólnoty parafialnej. Miejscem mającym coś do zaproponowania młodzieży. A jeśli nie udaje się to na poziomie parafialnym, to by udało się chociaż na poziomie dekanatu.
Niedawno bierzmowałem młodzież w parafii Niepokalanego Serca NMP w Siechnicach i byłem pod wrażeniem, jak świeccy animatorzy – w sumie osiem osób – przygotowali młodych do sakramentu bierzmowania. Coś wspaniałego. I właśnie w takich okolicznościach, w takich grupach nawiązuje się pewne więzy, relacje między parafią a młodzieżą. Młodzi widzieli, że ci świeccy animatorzy żyją tak samo, jak ich rodziny, zmagają się z takimi samymi problemami, a jednak chcą głosić Chrystusa. Wydaje mi się, że takie zaangażowanie świeckich wiernych to przyszłość Kościoła.
19 maja, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, rozpoczniemy synod archidiecezji wrocławskiej. Jak będą wyglądać dalsze kroki synodalne? Jak będą przebiegać jego prace?
19 maja podpiszę dekret zwołujący i rozpoczynający synod. Zaczniemy powoływać zespoły i komisje synodalne, które podejmą dalsze prace na podstawie syntez z parafii i będą wypracowywać konkretne rozwiązania dla naszej diecezji. Nie chcę być pasterzem Kościoła wrocławskiego, który wszystko sam wymyśla, sam pisze i jeszcze zadekretuje, że to należy wykonać. Chcę usłyszeć głos wiernych. A synod daje nam szansę, by wspólnie szukać najlepszych rozwiązań. Podczas synodu rozstrzyga się kształt życia w naszym Kościele na najbliższe lata, dlatego tak ważna jest współpraca.
Reklama
Oprócz prac w zespołach i komisjach synodalnych będą odbywały się sesje plenarne, gromadzące wszystkich uczestników powołanych na synod, podczas których w sposób bardzo demokratyczny będziemy dyskutowali i głosowali nad wypracowanymi dokumentami.
W późniejszym czasie będziemy się także starali monitorować, czy dekrety są wprowadzane w życie parafii, czy są realizowane. Uderzyła mnie wypowiedź ks. Grzegorza Strzelczyka, który w mocnych słowach powiedział: „Synod w diecezji katowickiej się nie udał”. Dopytywany dlaczego, odpowiedział: „Bo na synodzie ustalono, że kościoły mają być otwarte, a są pozamykane”. Czyli w praktyce nie realizuje się tego, co uchwalono. A otwarte świątynie są przestrzenią, gdzie my możemy spotkać się z Jezusem. Oczywiście księża się bronią, że są włamania i najlepiej kościoły zamknąć. Ale kościół zamknięty nie zaprasza. Ile razy sam odbiłem się od zamkniętych drzwi świątyni. A ludzie idą tam, gdzie kościoły są otwarte, spowiadają się tam, gdzie ksiądz czeka w konfesjonale. To ma być także owocem synodu – że podejmiemy się nieraz trudnych duszpastersko dzieł i wyzwań, ale potrzebnych.
Nie każdy będzie się bezpośrednio angażował w prace zespołów i komisji synodalnych, ale każdy z nas może się za synod modlić i w ten sposób dołożyć ważną cegiełkę w jego budowaniu.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do modlitwy w intencji synodu naszej archidiecezji. My niczego nie zrobimy bez światła Ducha Świętego, bez jego mocy, bez jego prowadzenia. Swoją modlitwą mogą nas wspierać osoby chore, które w ten sposób będą miały udział w tym całym ważnym wydarzeniu, jakim jest synod – nasza wspólna droga.