Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Spowiedź nawróconego gangstera: od mafioza do ewangelizatora

Zmienił swoje życie w więzieniu. Był mafiozem, teraz jest ewangelizatorem. Jak udało mu się przejść na jasną stronę mocy? Opowiada Biskup – Nawrócony Gangster.

Niedziela Ogólnopolska 13/2024, str. 68-70

[ TEMATY ]

świadectwo

Archiwum prywatne

Paweł Cwynar

Paweł Cwynar

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pochodzę z dobrego domu, w którym niczego mi nie brakowało. Od VI klasy namiętnie uprawiałem trójbój lekkoatletyczny. Puchary, dyplomy, zwycięstwa... Wszystko zmieniło się w zasadniczej szkole zawodowej. To, co było moją pasją i miłością, zostało całkowicie zlekceważone przez nauczyciela WF-u. Nagły brak możliwości realizowania się sprawił, że nie wiedziałem, jak mam sobie poradzić z buzującą adrenaliną. Wpadłem w złe towarzystwo. Recydywiści, pijacy, degeneraci przygarnęli przybłędę w swoje szeregi.

Demoralizacja

Reklama

W wieku 16 lat trafiłem do poprawczaka. Tatuaże, bicie, samouszkodzenia, presja, przekleństwa, wyrachowanie. Szybko uczyłem się radzenia sobie w okrutnym świecie. Potem grupa karna. Zdemoralizowany do cna wyszedłem na wolność na... miesiąc. Ukończywszy 17. rok życia, trafiłem do Zakładu Karnego we Wrocławiu. Podczas komisji weryfikacyjnej dyrektor przywitał mnie tymi słowy: „Zapoznawszy się z twoimi aktami z zakładu poprawczego, biorąc pod uwagę twoją głęboką demoralizację, kieruję cię na oddział dla recydywy, już oni tam ciebie wychowają... Wyjść!”. Trafiłem do celi z wieloletnimi recydywistami. To był początek mojej drogi ku „wyższej lidze”. Walcz albo giń... Przywykłem do wszechobecnego kultu siły, samobójstw, gwałtów, bójek, samouszkodzeń, śmierci. Zamiast lęku poczułem żądzę rywalizacji o bycie wielkim gangsterem. Byłem gotowy podjąć najwyższe ryzyko, koszty nie grały roli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gangsterstwo

Reklama

Rozpocząłem działalność w zbrojnych grupach przestępczych. Walka o tereny, wpływy, wielką kasę sprawiła, że niedługo cieszyłem się wolnością. Do więzienia wracałem jak do domu. Niczego się nie bałem, to ja zacząłem budzić strach. 1994 rok. Pod oknami celi więziennej we Wrocławiu, gdzie przebywałem, szef konkurencyjnego gangu wykrzykiwał groźby pod moim adresem. Odebrałem to jako rzuconą rękawicę. Własnoręcznie skonstruowanym pistoletem chciałem podczas rozprawy wziąć sędziego za zakładnika i dokonać brawurowej ucieczki. By wyrównać rachunki. Antyterror, łańcuchy, izolatka. Status więźnia szczególnie niebezpiecznego. W tamtych latach we Wrocławiu było takich zaledwie dwóch. Był rok 1996. Po roku przebywania w celi „N” zostałem przewieziony do więzienia w Wołowie, gdzie odsiadują wyroki jedni z najniebezpieczniejszych przestępców. To w kuźni charakterów najwyższy szczebel. Zacząłem treningi siłowe, uprawiałem boks i karate. W ciągu 2 lat stałem się najsilniejszym więźniem. „Zgredy” z recydywy prześledzili moją „nieskazitelną” drogę wojownika i obdarzyli mnie zaufaniem. Po opuszczeniu ZK Wołów w 1998 r. zaproszono mnie na spotkanie ważniejszych gangsterów w Polsce. Poznałem wtedy m.in. „Pershinga”. Wkroczyłem do pierwszej ligi. Awansowałem na zawodowego przestępcę, czyli gangstera. Zaczęły się poważne interesy, nauczyłem się czerpać korzyści z szarej strefy. Moje nazwisko stało się marką. Kupiłem sobie mercedesa S, dobry garnitur, złoty zegarek, zacząłem inwestować w nieruchomości. Założyłem plantację marihuany, a właściciele lokali płacili mi za to tylko, że w nich bywałem. Czułem się jak król życia! Miałem dwadzieścia kilka lat. Byłem brawurowy i nieobliczalny. Rzadko rozstawałem się z bronią. Doszło do kilku zamachów na moje życie. Płaciłem za to wysoką cenę: wódkę piłem litrami, czasem brałem narkotyki, nie przesypiałem nocy. Liczyły się tyko kasa, siła i układy. Bezwzględność, zero sentymentów.

Przełom

Rok 2005 – kolejne aresztowanie. Poważne zarzuty, działanie w grupie zbrojnej, handel bronią, haracze, narkotyki. Centralne Biuro Śledcze wprowadziło do mojej grupy wtyczki. Ukryte kamery i podsłuchy. Wylądowałem w Departamencie do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Dostałem propozycję statusu świadka koronnego – odmówiłem. Podpisywałem na siebie wyrok. Starałem się znaleźć alternatywne rozwiązanie dla tych wszystkich długich trudnych lat, które mnie czekały. Takie naiwne pocieszenie, że jakoś to będzie, że zdarzy się cud...

Reklama

W tej beznadziei niespodziewanie miałem sen, który odmienił moje życie. Pan Bóg wystosował w nim do mnie zaproszenie i ja na nie odpowiedziałem – tak! Moja nadzieja dostała kopa i zmartwychwstała. Na skutek tego zdarzenia przeczytałem całą Biblię, Katechizm Kościoła katolickiego oraz wiele religijnych książek. Wyspowiadałem się, przystąpiłem do Komunii św. i zacząłem życie jak nowo narodzony człowiek. Oświadczyłem wszem i wobec, że wycofuję się z życia przestępczego. Wzbudziło to niemałą sensację w półświatku. Jednak tak jak bardzo starałem się być rzetelnym bandytą, tak samo potem starałem się być rzetelnym katolikiem. Wróciłem na łono rodziny Kościoła katolickiego, który przyjął mnie niczym syna marnotrawnego. To był początek nowej, jak się potem okazało, o wiele trudniejszej, jednak bardziej obfitej drogi.

Nowe życie

W 2010 r. opuściłem Zakład Karny w Jeleniej Górze. Tym razem kiedy bramy więzienia z hukiem zatrzasnęły się za moimi plecami, wziąłem głęboki haust powietrza: byłem innym człowiekiem. Pierwsze, co uczyniłem, to wyruszyłem na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Jedenaście dni maszerowania w dziękczynnej intencji nawrócenia, wśród ludzi, którzy pokazali mi, że można żyć inaczej. Zawarłem tam wtedy wiele przyjaźni, które trwają do dzisiaj. Po powrocie do domu wszystkie rzeczy, które mi zostały z „tamtego życia”, wyniosłem na śmietnik i porozdawałem ubogim. Wiedziałem, że chcąc wejść w nowe życie, muszę oczyścić się fizycznie i duchowo ze wszystkich złych zaszłości. Wszyscy byli przekonani, że zwariowałem. Musiałem też odpracować zaległą karę za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu – 40 godzin zamiatania ulic w mieście, gdzie wszyscy mnie znali. Przychodzili znajomi i robili mi zdjęcia, szydząc za plecami. To byłow trudne, upokarzające doświadczenie. Starzy kumple zaproponowali mi powrót do gangsterki, dużą kasę, lekkie życie. Nie uległem. W sezonie letnim znajdowałem sezonowe zatrudnienie na budowach, w charakterze pomocnika. Znajomi, którzy prowadzili prywatne działalności, nie chcąc mieć kłopotów, omijali mnie szerokim łukiem. Czułem się jak trędowaty.

Pewnego dnia na portalach społecznościowych zacząłem umieszczać swoje publikacje. Nie widziałem, po co to robię i czy to ma jakiś sens. Jednocześnie modliłem się o światło, co mam robić w życiu. Gdyby ktoś dał mi pistolet, od razu wiedziałbym, co mam robić, ale kiedy sięgałem do kieszeni, znajdowałem w niej różaniec. Pisałem więcej i więcej, liczba polubień i udostępnień rosła. Po jakimś czasie postanowiłem napisać książkę. Praca nad powieścią pt. Wysłuchaj mnie, proszę... trwała 4 lata. Po tym czasie znalazłem na chybił trafił wydawnictwo. Zażądali za jej wydanie 16 tys. zł. Pojechałem do Anglii. Ufałem, że zarobię na wydanie i godne życie. Szybko jednak wylądowałem na ulicy, gdzie mieszkałem ok. 3 miesięcy. Cudem znalazłem pracę na czarno, gdzie harowałem bardzo ciężko po 12 godzin za głodowe stawki. Wtedy wyżaliłem się Panu Bogu. Stał się cud. Po 2 tygodniach pracowałem na lotnisku Heathrow, zarabiając ok. 15 funtów na godzinę. Po kilku miesiącach zarobiłem na wydanie książki i wróciłem do Polski. Kiedy książka ukazała się w księgarniach i przyszły pierwsze pozytywne recenzje, byłem bardzo szczęśliwy. Poczułem w sercu radość, uczucie, którego niemalże nie znałem.

Spełniam się w swoim powołaniu, którym jest dzielenie się swoim świadectwem głównie z więźniami. Mówienie im o Panu Bogu i o tym, że można inaczej, co widać na moim przykładzie. Miałem bardzo burzliwe życie, ale to jest po prostu moja historia, o której opowiadam... Dziś jestem wojownikiem Maryi, człowiekiem zawierzonym Bogu, oddanym Jego planom. To najpiękniejsza droga, jaką mogę mieć, na której jestem szczęśliwy. I kiedy słyszę: Biskup – Nawrócony Gangster, jestem dumny, że mogę nim być dzięki Jego łasce.

2024-03-26 12:47

Oceń: +45 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przeżyłem śmierć kliniczną: byłem w piekle. Modlitwa wywołała potężny gniew wśród diabłów

[ TEMATY ]

świadectwo

piekło

Adobe Stock

Część osób, które przeżyły NDE (z ang. near death experience - bliskie doświadczenie śmierci; w Polsce - śmierć kliniczna - przyp. Red.), nie znalazło się w niebie, ale w piekle lub czyśćcu. Ich opisy są bardzo realne, zgodne z Pismem Świętym i objawieniami mistyków.

Fragment książki "Życie po śmierci. Teologiczne śledztwo". Do kupienia w naszej księgarni: ksiegarnia.niedziela.pl
CZYTAJ DALEJ

Rzym: otwarto nowe przejście na Plac św. Piotra

2025-04-06 10:41

[ TEMATY ]

Watykan

Plac św. Piotra

Adobe Stock

Podróżujący koleją mogą teraz dotrzeć do Watykanu bez kontaktu z ruchem samochodowym. W Rzymie w sobotę na stacji San Pietro otwarto ścieżkę dla pieszych, która prowadzi na Plac św. Piotra bez konieczności przechodzenia przez ulicę.

„Passeggiata del Gelsomino” (przejście jaśminowe) rozpoczyna się na włoskiej stacji kolejowej Watykan i prowadzi przez stary most kolejowy z którego roztacza się wspaniały widok na Bazylikę św. Piotra, bezpośrednio do Murów Watykańskich. Idąc nimi dochodzi się do Placu św. Piotra. Według władz miasta koszt renowacji, która obejmowała także zasadzenie ponad tysiąca roślin, wyniósł 2,6 mln euro.
CZYTAJ DALEJ

Co zrobić, kiedy doświadcza się, że modlitwa nie pomaga?

2025-04-06 20:42

[ TEMATY ]

modlitwa

Katechizm

Katechizm Wielkopostny

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? Dziś co nieco o modlitwie.

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Katechizm Kościoła Katolickiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję