W tytule jest N, litera występująca w języku hiszpańskim, a właśnie o hiszpańskojęzycznej części obu Ameryk – bez Brazylii, innej nie tylko językowo – pisze Martín Caparrós, Argentyńczyk, w obszernej książce, która łączy cechy reportażu, eseju i autorskiego komentarza. Leżący na łuku długości 12 tys. km region nie jest jednolity. Naznaczony jest migracjami, nierównościami i największą przemocą, a równocześnie jest najbardziej katolicki i... magiczny; takiej mieszanki kultur – jak pisze Caparrós – nie ma w żadnym innym miejscu świata. Sporo uwagi pisarz poświęca wielkim miastom i miejscom takim jak kopalnie, wysypiska, plantacje, slumsy i tereny działalności baronów narkotykowych. Wśród opisywanych miast jest... Miami, gdzie Latynosi stanowią ponad 70% mieszkańców. Czasem jest ono nazywane stolicą Ameryki Łacińskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu