Cicha i pokorna, ufająca Bogu, do końca pozostała wierna chrześcijańskim zasadom wbrew woli niemieckich obozowych oprawców. – Życiorys Stanisławy Leszczyńskiej poznałam ponad 36 lat temu. Przeczytałam jej raport i świadectwa dzieci. Byłam wstrząśnięta. Po lekturze rozmyślałam, jak można być tak złym jak dr Mengele, i co zrobić, by być tak dobrym jak ona. Było to ważne pytanie, bo miałam już za sobą bardzo trudne i bolesne doświadczenia, które – jak sądziłam wówczas i dziś sądzę – przeżyłam dzięki opiece Matki Bożej, której się zawierzyłam, gdy miałam 8 lat. Bliskość Matki Bożej i Jej interwencje, jak później zrozumiałam, to pierwsza podpowiedź Stanisławy: Trzymaj się Maryi. Tu znów odebrałam lekcję, jak ważne jest słowo dane Bogu, co bardzo pomogło mi przy wyborze męża, w narzeczeńskiej walce o czystość, a potem gdy się okazało, że prawdopodobnie nie będziemy mieć dzieci. Umówiliśmy się, że nigdy nie sięgniemy po metody, które nie będą zgodne z nauką Kościoła. Leszczyńska była w moich argumentach obecna. Żadnego dziecka nie zabiję, nie odłożę zamrożonych zapłodnionych komórek. Życie jest święte! – wspomina Agnieszka Napiórkowska, psychoterapeutka i dziennikarka.
Reklama
Stanisława Leszczyńska, wraz ze swoją córką, trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau 17 kwietnia 1943 r. Tam, jako więźniarka, otaczała położnice opieką medyczną, pozyskiwała pokarm, starała się zapewnić im potrzebne środki sanitarno-pielęgnacyjne. Przyjęła ponad 3 tys. porodów, w trakcie których nie zmarło ani jedno dziecko. Podaje się także, że u rodzących nie pojawiła się gorączka połogowa. Do ostatniego dnia w niemieckim obozie podkreślała, że „nie wolno zabijać dzieci”. Ze względu na swój heroizm stała się wzorem dla pielęgniarek, położnych i lekarzy, którzy od lat zabiegają o jej beatyfikację. – Staramy się dotrzeć do każdej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych z reprodukcją obrazu Stanisławy Leszczyńskiej i z jej życiorysem, aby coraz większa grupa osób, ale przede wszystkim nasze koleżanki pielęgniarki i położne poznały historię sługi Bożej. Jesteśmy świadome, że to, co przekazała, nie może iść w zapomnienie – zaznacza Agnieszka Kałużna, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Łodzi. Do dziś każdego 11. dnia miesiąca w tamtejszym kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie znajduje się grób bohaterskiej pielęgniarki, celebrowana jest Eucharystia w intencji beatyfikacji sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po ewakuacji więźniów w styczniu 1945 r., Stanisława postanowiła wraz z córką Sylwią pozostać w obozie, wiedząc, że będą potrzebne matkom oczekującym na poród. Po wojnie zamieszkała w Łodzi, gdzie pracowała jako położna aż do momentu przejścia na emeryturę w 1957 r. Zmarła 11 marca 1974 r. na nowotwór. – Sługa Boża Stanisława Leszczyńska odrzuciła śmierć, a wybrała życie. W obozie zagłady, gdzie aborcja i śmierć były nakazane, pomagała kobietom, które pragnęły dać życie i nie zgadzały się na aborcję – podkreśla o. Nikodem Kilnar, paulin i dodaje: – Ona wielokrotnie uratowała moje życie, odczuwam w swojej posłudze kapłańskiej jej wstawiennictwo i opiekę.
Kardynał Grzegorz Ryś, widząc wzrastające zainteresowanie osobą sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej i rozwijający się jej kult, po konsultacjach z Dykasterią Spraw Kanonizacyjnych wznowił prace w procesie beatyfikacyjnym, który rozpoczął się w 1992 r. I tak 28 sierpnia 2020 r. powołano komisję historyczną dla zbadania faktów z życia i zredagowania życiorysu sługi Bożej. Przesłuchano pięćdziesięcioro sześcioro świadków, w tym szesnaście osób, które osobiście spotkały Stanisławę Leszczyńską, i trzydzieści dziewięć takich, które świadczą o sławie jej świętości w obecnym czasie. – Są tacy ludzie, do których zło może dojść, ale na nich się zatrzymuje. To jest granica, którą stawia Bóg, (...) Stanisława Leszczyńska była właśnie taką osobą, do której zło dochodziło, ale na niej się zatrzymywało – powiedział kard. Ryś w 9. rocznicę śmierci bohaterki z Auschwitz.
Do dziś do jej grobu przychodzą matki oczekujące potomstwa, by prosić ją o wstawiennictwo, i otrzymują spokój i ukojenie oraz ufność, że gdyby coś się stało, to wraz z Maryją przybędzie im na pomoc „choćby w jednym pantofelku” (fragment aktu strzelistego Stanisławy Leszczyńskiej).