Co nowego może wymyślić człowiek na Wielki Post, jeśli przeżył już tych postów kilkadziesiąt? Jakie wprowadzić nowe umartwienie, żeby się nie powtarzać? No i żeby oczyścić w sobie kolejne grzeszne poletko. A do tego dochodzi ograniczenie – z powodu wieku i zmniejszonej sprawności – co do możliwości grzeszenia, więc i te poletka są coraz mniejsze.
Jeśli zaś nie wystarczyły te wszystkie przeżyte lata, żeby się poprawić, to co jeszcze można nowego wymyślić na kolejne 40 dni? Czy to mało, czy dużo? A może raczej trzeba by zapytać, dlaczego to jest wciąż tak mało?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pewna leciwa petentka skarżyła się spowiednikowi, że wciąż popełnia te same grzechy. Na co usłyszała: „To bardzo dobrze! Bardzo dobrze, że nie popełniasz nowych!”. Inny zaś petent szczerze ubolewał, że nie jest w stanie żałować niektórych grzechów, bo były takie przyjemne. W końcu ustalono, że chociaż będzie żałował, iż nie żałuje...
A może by więc zabrać się do tych starych grzeszków? Czy one już na zawsze do nas przyrosły i zapuściły korzenie? I nawet ich nie zauważamy lub nie zaliczamy do grzechów. Bo tak do nich już przywykliśmy.
Proponuję więc na początek zacząć od języka, gdyż jak zwykło się mawiać: „O wiele więcej dowiemy się o człowieku, słuchając tego, co wychodzi z jego ust, niż obserwując to, co do nich wkłada”.
Czyli, jednym słowem, mniej kontrolujmy to, co wkładamy do ust, a bardziej to, co z nich wypuszczamy w świat!