Ukazały się nowe obszary biedy i ubóstwa na polskiej ziemi.
W tym kontekście wspólnoty życia konsekrowanego winny wnieść w nową ewangelizację solidne osobowości, ożywione gorliwością świętych
Rozmowa z ks. Czesławem Parzyszkiem, pallotynem, przewodniczącym Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce
Piotr Chmieliński: - Połączone Konferencje Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich i Żeńskich wydały ostatnio dokument na temat życia konsekrowanego w Polsce na początku nowego tysiąclecia. Jakie były przyczyny powstania tego dokumentu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Czesław Parzyszek SAC: - Uznaliśmy, że wraz z przemianami w życiu społecznym, politycznym i kulturowym, cały Kościół w Polsce stanął wobec potrzeby
przeprowadzenia inwentaryzacji duchowego "stanu posiadania" i nowego określenia swojego miejsca oraz form realizacji powierzonej misji. Kościół stanął również wobec konieczności określenia
metod nowej ewangelizacji.
W okresie PRL-u zakony w Polsce co prawda jakoś przetrwały, ale ich działalność była poważnie ograniczona założeniami i uwarunkowaniami politycznymi ateistycznego państwa totalitarnego.
Zakony przez kilkadziesiąt lat były zmuszone ograniczać swą pracę do tego, co dało się "wcisnąć" pod szyld duszpasterstwa parafialnego, co z kolei spowodowało, że w świadomości eklezjalnej
zatarło się wyczucie charakterystycznej roli i specyficznego miejsca życia konsekrowanego w całości życia i działalności ewangelizacyjnej Kościoła w Polsce.
Zachodzące przemiany wiążą się z bardzo wyraźnymi oczekiwaniami społecznymi i eklezjalnymi pod adresem zakonów. Kościół w Polsce - od lat tkwiący głęboko korzeniami
w dziejach społeczeństwa - konfrontowany jest dziś coraz agresywniej z tendencjami prowadzącymi do laicyzacji życia i kształtowania codzienności "tak, jakby Boga nie było".
Ukazały się nowe obszary biedy i ubóstwa na polskiej ziemi. W tym kontekście wspólnoty życia konsekrowanego winny wnieść w nową ewangelizację "solidne osobowości, ożywione
gorliwością świętych (VC 81), różnorodność charyzmatów, duchowości, bogactwo stylów i metod duszpasterstwa, oraz to, co sprzyja umocnieniu więzi międzyludzkich i środowiskowych.
Sumując, w dokumencie Idziemy naprzód z nadzieją chodziło o ukazanie oblicza życia konsekrowanego w Polsce w bogactwie jego charyzmatów i wskazanie
nowych zadań instytutów życia konsekrowanego u progu trzeciego tysiąclecia. Krótko mówiąc, ten dokument pokazuje kim jesteśmy, co robimy i jakie nowe zadania stoją przed nami.
- Jaka jest, w wielkim skrócie, zawartość dokumentu?
Reklama
- Dokument najpierw przypomina istotne elementy wspólnej tożsamości konsekrowanej. Osoby konsekrowane są wezwane do pójścia w ślady Chrystusa i do uczestnictwa w Jego
misji. Jednak powołanie do życia konsekrowanego to coś więcej niż doskonałość ewangeliczna - to poddanie Chrystusowi całej egzystencji, to odtworzenie w sobie "tej formy życia, jaką obrał sobie
Syn Boży przyszedłszy na świat", to totalny wysiłek i całkowite poświęcenie się misji Chrystusa. O tym jest mowa w części pierwszej, noszącej tytuł Wspólnota w służbie
Chrystusa i Kościoła.
Następnym krokiem jest spojrzenie na historię życia konsekrowanego w Polsce. Jest to spojrzenie wstecz: na prace i formy życia pokolenia zakonnych założycieli, na pierwsze placówki
na ziemiach polskich, na to wszystko, czego dokonali poprzednicy w obliczu ówczesnych wyzwań. Tym zagadnieniom poświęcona jest część druga rozważań, zatytułowana Twórcy chwalebnej przeszłości.
W części trzeciej, zatytułowanej Wysłannicy nowej wielkiej nadziei, wskazano na zadania wewnętrzne i zewnętrzne, jakie stoją przed zakonami. Gdy chodzi o zadania do wewnątrz,
przede wszystkim pojawia się konieczność wielkiej troski o rozwój własnego życia duchowego i pogłębianie własnej tożsamości. Kolejne rzeczy to pielęgnowanie życia wspólnotowego,
troska o powołania i formację.
Natomiast w zakresie zadań na zewnątrz, przede wszystkim chodzi o nową wyobraźnię miłosierdzia. Pojawiły się nowe obszary biedy, ubóstwa, więc i nowe zadania dla zakonów.
Dokument wskazuje również nowy zakres prac dla zakonów, na polach edukacji, w służbie życiu i w świecie mediów.
- Przede wszystkim o nowej wyobraźni miłosierdzia, o której Ksiądz przed chwilą wspomniał, była mowa na czerwcowym zebraniu wyższych przełożonych zakonów męskich i żeńskich w Polsce.
Reklama
- Analizy sytuacji w Polsce mówią, że załamała się w ludziach postawa gotowości dania czegoś z siebie dla drugiego człowieka, dla potrzebującego, zwłaszcza gdy wymaga
to pewnego wysiłku ograniczenia i wyrzeczenia. Osoby konsekrowane, idąc śladami Jezusa, służą - z natury rzeczy - przede wszystkim najuboższym i najbardziej potrzebującym.
Wiele z naszych zgromadzeń powołanych jest charyzmatem założycielskim do służby ludziom ubogim, chorym, niepełnosprawnym, słabym, zepchniętym na margines.
Świadectwo miłosierdzia jest bardzo oczekiwane i zarazem najbardziej wiarygodne w oczach wielu współczesnych. Chcemy zatem w naszych zgromadzeniach uważnie rozeznać,
do jakich działań w tej materii wzywa nas Bóg. Ludzi potrzebujących jest bowiem wiele. Rzecz jasna, nie da się dotrzeć do wszystkich. Tym bardziej niezbędna jest umiejętność rozpoznania zadań
poszczególnych wspólnot i osób.
Najlepiej by było, gdyby ubodzy czuli się u nas "jak u siebie w domu". To byłoby też najbardziej skuteczną formą ewangelizacji. Potrzebna jest przy tym również refleksja
nad sposobami niesienia pomocy ludziom ubogim, ale także nad przyczynami ich ubóstwa i marginalizacji. Dziś już nie wystarcza pomoc, trzeba wykorzenić przyczynę, z której bierze
początek dana bieda. Tu obok wyobraźni miłosierdzia trzeba jeszcze twórczej wierności i apostolskiej kreatywności.
Przede wszystkim musimy się strzec, aby nasza działalność opiekuńcza czy charytatywna nie stawała się celem samym w sobie. Jasna i wyraźna powinna być nasza religijna motywacja
służby bliźnim i podejmowanie odpowiedzialności za innych. Ci, którzy otrzymują w naszych domach pomoc, powinni też mieć okazję do bliższego poznania Boga, który jest
Miłością. To przecież w imię tej Miłości czynimy to, co czynimy. Chodzi tu zatem o świadome świadczenie o Bogu całym swoim życiem, a nie tylko poprzez daną
działalność, skądinąd bardzo piękną i pożyteczną. Nasza aktywność nie może stać się aktywizmem, a zaangażowanie na rzecz innych zwykłym społecznikostwem. Muszą one znajdować swe
dopełnienie i zarazem źródło w modlitwie i kontemplacji.
- Czy omawiany dokument jest skierowany tylko do osób konsekrowanych?
- Nie. Jest również adresowany do biskupów, duchowieństwa oraz wszystkich wiernych. Po pierwsze dlatego, że konsekracja zakonna opiera się na konsekracji chrzcielnej. A więc fundament jest wspólny. Po drugie, świeccy mają prawo wiedzieć, na czym polega konsekracja zakonna i jakie zobowiązania ze sobą niesie. Po trzecie w wielorakiej formie różne zgromadzenia w sposób ścisły współpracują ze świeckimi. A więc świeccy, dzięki temu dokumentowi, mogą dowiedzieć się, z kim współpracują i jak to lepiej robić.
- Czy liczba nowych powołań spada?
- Jeżeli chodzi o żeńskie zakony klauzurowe to liczba powołań utrzymuje się na tym samym poziomie. W przypadku żeńskich zakonów czynnych spadek powołań jest dość mocno zauważalny. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że aż ok. 50 nowych zgromadzeń żeńskich przybyło w ostatnim czasie do Polski. I one mają już powołania. Nie dziwi więc fakt, że do dotychczasowych rodzin zakonnych wstępuje mniej kandydatek.
- Czy to dobrze, że przybywają do nas nowe zakony z zagranicy?
- Uważam, że tak. Jest większe bogactwo charyzmatów. Gorzej, gdyby przybywały tylko po to, aby wyłuskać jakieś powołania i zabrać je za granicę. Ale do tego nie dopuszczamy.
Reklama
- A jeżeli chodzi o liczbę powołań w zakonach męskich...
- Nieznacznie spada. Jest tego kilka przyczyn. Po pierwsze najbliżej młodych mężczyzn, ewentualnych kandydatów, żyją najczęściej kapłani diecezjalni. I oni, gdy ktoś przychodzi i rozeznaje powołanie do stanu duchownego, najczęściej proponują seminarium diecezjalne. Jest to zupełnie zrozumiałe. Po drugie skończyły się czasy rodzin wielodzietnych. W większości jest jedno lub dwoje dzieci. Zdarza się, że rodzice wyraźnie zakazują wstąpienia do zakonu. Są osoby, które wbrew woli rodziców pójdą za głosem powołania i wstąpią, jednak inni ulegną rodzicom i pozostaną w świecie. Wreszcie cała hałaśliwa, zsekularyzowana atmosfera dzisiejszego świata nie sprzyja dokonaniu wyboru drogi powołania zakonnego.
- Czy dużo jest wystąpień z zakonów?
- Nie prowadzimy dokładnej statystyki. Wystąpienia są rzeczą normalną. Dlatego, że czas od wstąpienia aż do profesji wieczystej jest okresem próby, weryfikacji powołania. Niektórzy rozeznają, że nie jest
to droga ich powołania, inni muszą odejść ze względu na przeszkody kanoniczne, które wychodzą w trakcie formacji. Jeszcze inni po prostu są zbyt słabi psychicznie i nie
wytrzymują. Ogólnie można powiedzieć, że do ślubów wieczystych dochodzi ok. 60 % tych, którzy wstąpili.
Ale ja jestem optymistą. Nawet jeżeli ktoś wystąpi, to jeżeli nadal realizuje te wartości, z którymi spotkał się w zakonie, to może prowadzić bardzo dobre, święte życie. I nie
tylko, że nie jest stracony dla Kościoła czy społeczeństwa, ale wręcz odwrotnie, może światu bardzo wiele dać dobrego. Niektórzy mówią nawet, że przejście nowicjatu pożyteczne byłoby dla każdego młodego
człowieka.
Natomiast odejść po ślubach wieczystych czy święceniach kapłańskich nie jest dużo, aczkolwiek zdarzają się. Są różne tego przyczyny. Np. praca w pojedynkę, brak kontaktu ze wspólnotą,
zaniedbanie życia wewnętrznego czy też przesadny aktywizm kosztem życia modlitewnego. Wreszcie jedną z przyczyn odejść jest brak kontroli własnej emocjonalności.
- Dziękuję za rozmowę.