Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

U bram nieba

Kapłana, który dosłownie buja w obłokach znaleźć jest naprawdę trudno, aczkolwiek nie jest to niemożliwe. Więcej, pasjonat podniebnych lotów na co dzień występujący w sutannie, jest duszpasterzem w parafii św. Cyryla i św. Metodego w Szczecinie.

Niedziela szczecińsko-kamieńska 2/2024, str. I

[ TEMATY ]

Szczecin

Archiwum prywatne

Ks. Tomasz Mędrek – znalazł czego szukał

Ks. Tomasz Mędrek – znalazł czego szukał

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Adam Szewczyk: To Księdza debiut w roli proboszcza?

Ks. Tomasz Mędrek: Tak, to moja pierwsza parafia, w której jestem proboszczem. Wcześniej, bezpośrednio po święceniach, byłem wikariuszem w Myśliborzu, następnie abp Zygmunt Kamiński wysłał mnie na studia do Stanów Zjednoczonych, z których wróciłem w 2015 r. Przez siedem lat pełniłem funkcję dyrektora administracyjnego AWSD w Szczecinie, a od 2019 r. posługuję w tutejszej parafii.

To parafia położona na skraju Szczecina, na styku miasta i wsi, przez wielu nazywana „parafią przy torach”. Kto ją tworzy?

Duszpasterstwo w parafii św. Cyryla i św. Metodego rozpoczęło się trzy lata temu, gdy na Wielkanoc zamknięto kościoły z powodu pandemii. Wówczas przyszła mi myśl, że choć kościoła nie mamy, to przecież Mszę św. można odprawiać na świeżym powietrzu, na parkingu. I tak pierwsze Eucharystie, na których z wolna zaczęli pojawiać się ludzie, sprawowałem pod namiotem. Terytorialnie parafia jest dość rozległa, jednak trudno oszacować ilu liczy mieszkańców, gdyż nie wszyscy się meldują, wiele osób wynajmuje mieszkania. Zasadniczo jest to parafia ludzi młodych. Wśród aktywnych parafian są też osoby starsze, które zamieszkały na tym osiedlu będąc na emeryturze. Jest też sporo osób z Ukrainy, którzy mieszkali tu jeszcze przed wojną.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skacze Ksiądz ze spadochronem. Skąd to nietuzinkowe hobby?

Wielu księży ma różne pasje, np. motocyklową, znam księdza uprawiającego szybownictwo, są strażacy. Moja zaczęła się od… rollercoastera. Bardzo lubiłem jeździć do parków rozrywki, każdy rollercoaster to było to coś, pęd, prędkość, ale ciągle jeszcze nie to, czego oczekiwałem. Stąd pomysł, by spróbować skoków ze spadochronem. Podczas studiów w Stanach Zjednoczonych zdecydowałem się na skok spadochronowy w tzw. tandemie, czyli przypięty do instruktora. Do dziś zapamiętałem jak spojrzałem w dół z wysokości 3 km i co przeżyłem, kiedy wyskoczyliśmy z samolotu. Był to najlepszy rollercoaster na świecie, aczkolwiek nieco kosztowny – pojedynczy skok kosztował wówczas koło 200 USD. Po wylądowaniu oznajmiłem instruktorowi, że chciałbym skoczyć jeszcze raz, jednak wizja słonej zapłaty za każdy kolejny skok mnie przerażała. Instruktor zaproponował: To zrób licencję i będziesz skakał za 25 USD. I tak się stało.

W trakcie studiów za oceanem miałem do dyspozycji jeden dzień wolny, był to piątek. Niedaleko parafii, w której stacjonowałem odnalazłem strefę spadochronową. Zapisałem się na kurs. W Stanach, żeby otrzymać licencję wymagane jest oddanie 25 skoków. Najpierw z dwoma instruktorami, później z jednym, a już tak w okolicach ósmego, dziewiątego, następują skoki samodzielne, choć w dalszym ciągu pod okiem instruktora. Sądzę, że tak naprawdę skoki spadochronowe wpisują się w realizację wielkiego pragnienia człowieka – żeby latać.

Reklama

Jedyną barierą było przełamanie siebie? Nie były potrzebne specjalne badania, przejście biurokratycznej ścieżki?

Oczywiście badania są wymagane, choć raczej odbywa się to na zasadzie deklaracji, że jestem zdrowy. Podjęcie tego hobby wymaga też pewnej odwagi. Pierwszy skok, w tandemie, był dużo łatwiejszy. Prawdziwy stres pojawił się przed skokiem z własnym spadochronem na plecach. Towarzyszyło mi dwóch instruktorów, którzy wyskoczyli z samolotu wraz ze mną, trzymając mnie za ręce i nogi po to, by się przekonać, czy w powietrzu reaguję racjonalnie. W trakcie tego skoku poddawany byłem testom pozwalającym określić poprawność wykonywanych poleceń i czynności. Przede wszystkim należało instruktorom udowodnić, że potrafię otworzyć spadochron. Czuwali przy mnie gotowi do pomocy, gdybym sobie z tym nie poradził. Doskonale pamiętam, kiedy go sam po raz pierwszy otworzyłem. Instruktorzy mnie wówczas puścili i… nastąpiła ogromna cisza. Było to na wysokości 2 km. Nie było słychać śpiewu ptaków, żadnych szumów, i to przez kilka minut dryfowania w powietrzu ku lądowisku.

Ile skoków ma Ksiądz na swym koncie?

Na liczniku mam ich niewiele, jeśli chodzi o świat spadochroniarski, bo około 230. Teraz, gdy jestem proboszczem znacznie trudniej mi się wyrwać, by poskakać ze spadochronem. Większość tych odbytych zaliczyłem jeszcze w Stanach. W naszym województwie są przynajmniej dwa miejsca, gdzie można uprawiać tę dyscyplinę: w szczecińskim Aeroklubie oraz w Chojnie. To bardzo przyjemne strefy. Jednak to, co chyba skoczków przywiązuje, to wspólnota, która się tworzy, kiedy przyjeżdżamy na lotnisko, gdy witamy się ze znajomymi. Tak, jak w każdym środowisku, gdzie razem realizujemy swoje pasje.

Jak reagują parafianie na wiadomość, że ich proboszcz buja w obłokach?

Nigdy się nie dopytywałem. Kiedyś stanęliśmy grupką pod kapliczką na chwilę rozmowy i przy tej okazji sporo osób dopytywało się o procedury, bezpieczeństwo. Wielu parafian dzieliło się tym, że też chcieliby spróbować skoku, inni kategorycznie się zapierali, twierdząc, że w życiu by tego nie zrobili. Czasem, gdy mam nagrany skok chętnie się jednak zatrzymują, by zobaczyć filmik.

A co ze strachem?

Strach był. Jednak po kilku skokach zauważyłem, że jakby zniknął, a może nie zwracam na niego aż takiej uwagi. Bardziej odczuwam stres, który raczej dopomaga, zwłaszcza w fazie przygotowań do skoku, żeby wszystko sprawdzić, czy sprzęt jest poprawnie ułożony, czy mam przy sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Natomiast kiedy się wyskakuje z samolotu myślę, że tego strachu tak się nie odczuwa, zwłaszcza jeżeli skacze się z kimś. Na początku, kiedy człowiek nauczy się skakać, wielką frajdę sprawiają skoki samodzielne, kiedy mogę być sam w powietrzu, ale z czasem większą przyjemność sprawia latanie z kimś, wykonywanie różnych manewrów, podlatywanie do siebie, odlatywanie. Ostatnio jeden z moich kolegów wprowadził mnie w technikę lotu w powietrzu zwaną trackowaniem, gdzie skoczek spada i jednocześnie jak najszybciej przemieszcza się do przodu. To ogromna frajda!

2024-01-09 11:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gość z Betlejem

Niedziela szczecińsko-kamieńska 53/2023, str. III

[ TEMATY ]

Szczecin

Archiwum Misja Travel

Podczas pobytu w biurze pielgrzymkowym Misja Travel

Podczas pobytu w biurze pielgrzymkowym Misja Travel

W perspektywie trudnej sytuacji w Palestynie i świąt Bożego Narodzenia, parafia św. Ottona gościła mieszkańca Betlejem i mogła bezpośrednio odczuć atmosferę miejsca narodzin Jezusa.

Fadi urodził się w Betlejem, ma 21 lat i jest absolwentem turystyki Katolickiego Uniwersytetu w Betlejem. Od września tego roku jest studentem Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców Uniwersytetu Łódzkiego. Podczas pobytu w Szczecinie spotkał się m.in. z prof. Beatą Karakiewicz, dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, który od 2018 r. systematycznie współpracuje z Uniwersytetem w Betlejem.
CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem: Nie traćmy więzi pokoleniowej

2024-11-02 10:00

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Wdzięczna pamięć o przodkach

2024-11-02 20:30

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W bazylice katedralnej została odprawiona Msza św. za zmarłych biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane i świeckich diecezji sandomierskiej.

Eucharystii przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Koncelebrował biskup pomocniczy senior Edward Frankowski oraz kapłani z Sandomierza. We wspólnej modlitwie uczestniczyły siostry zakonne, klerycy i wierni świeccy. Tradycyjnie przybyła również delegacja parafii Baćkowice, gdzie posługę proboszcza pełnił Sługa Boży bp Piotr Gołębiowski, który zmarł 2 listopada 1980 roku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję