Skąd ten tytuł? Jest to autentyczne pytanie, prawie codzienne, jednego z uczestników rekolekcji dla małżeństw w Tylmanowej w 1991 r. To jego pragnienie słodyczy nie
tylko w czasie posiłków, ale i więcej, na co dzień, do dzisiaj pobrzmiewa w moich uszach. Tak naprawdę to nie chodzi o ten dżem, ale o cieplejsze
i bardziej "słodkie" życie rodzinne, życie małżeńskie.
Czy ów uczestnik z tamtych lat odkrył to, czego pragnął? Tego nie wiem, ale wiem, że uporczywie szukał i w tym poszukiwaniu nie ustawał. Ale gdy odkrył, to nie tylko on zakosztował
nagrody, lecz jego rodzina stała się "słodsza".
To wspomnienie sprzed lat, jedno z wielu, jakie mi towarzyszy, pokazuje, że trzeba czasem z dystansem, w przenośni i dosłownie, spojrzeć na swoje życie
osobiste i życie we wspólnocie, najpierw tej, którą dla małżonków stanowi wspólnota małżeńska i wspólnota rodzinna. Nikt z nas nie jest w stanie
sam uporać się z wieloma zadaniami, jakie niesie praca, życie codzienne, wiara. Dlatego tak bardzo pomocne staje się doświadczenie i świadectwo innych ludzi, innych małżeństw. To
podzielenie się swoimi przeżyciami, swoim doświadczeniem jest jak balsam na otwartą ranę. Ale i dla nas samych choćby tylko wysłowienie problemu, jego opisanie i otwarcie się na
życzliwość bliźnich może już stanowić pierwszy i najważniejszy krok na drodze do umocnienia w nas wiary i miłości.
Jedną z możliwości jest udanie się na "pustynię" z Bogiem, czyli na rekolekcje. Tam w oddaleniu od problemów dnia codziennego można lepiej zobaczyć nie tylko siebie
wobec Boga, współmałżonka i dzieci, ale także zrozumieć, że czasem moje problemy są też problemami innych, a oni z życzliwością podzielą się ze mną doświadczeniem,
jakie zdobyli przy ich pokonywaniu. Może to pomoże i mnie?
Ale trzeba podjąć trud bycia "na pustyni", bo tam mogę spotkać oazę, a w niej, jak mówi tradycja, mogą być tylko ludzie przyjaźni i mnie oczekujący. I też można usłyszeć
pełne troski pytanie: Nie ma dżemu?
Od wielu lat dużym nakładem sił Ruch Domowy Kościół organizuje rekolekcje dla rodzin. Tematycznie i geograficznie są to rekolekcje bardzo zróżnicowane, zarówno te piętnastodniowe, podzielone
na stopnie formacji, jak i rekolekcje o swobodniejszym programie, tzw. wakacje z Bogiem. Nie miejsce tu na przypominanie charyzmatu naszego Ruchu, nakładającego obowiązek
odbycia rekolekcji, ale nasza odpowiedzialność przed Bogiem za zbawienie - nie swoje, ale współmałżonka - wymaga, abym we wszelki możliwy sposób najpierw w życiu o to
zabiegał.
A ten przywołany w tytule dżem? Myślę dzisiaj, że z radością bym to pytanie jeszcze raz usłyszał.
Do zobaczenia!
Pomóż w rozwoju naszego portalu