Przypowieść z dzisiejszej Ewangelii jest opowiedziana przez Pana Jezusa w pewnym kontekście. Jej istotą nie jest odpowiedź na pytanie, czy wypełniamy deklarowane słowo, czy nie. Jej sednem jest permanentne nawrócenie, czyli pełnienie woli Ojca.
Nauczyciel z Nazaretu swoje słowa kieruje do arcykapłanów i starszych ludu. To jest kolejny krok w dyskusji z faryzeuszami, który przypomina bardziej potyczkę słowną aniżeli dialog. Ci, którzy mają wysoką pozycję religijno-społeczną, nieustannie próbują podchwytliwie podejść Jezusa. Chcą Mu wykazać sprzeczność w zachowaniu i niezgodność Jego nauki z Torą. Chrystus natomiast wypowiada się w sposób obrazowy, używając prostej przypowieści. Jego słowa nie stanowią bariery komunikacyjnej. Każdy może je zrozumieć. Czy jednak arcykapłani, pozostawiając swoje uprzedzenia, są w stanie zrozumieć zamysł Jezusa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Zachowanie dwóch synów posyłanych do pracy w winnicy to tylko część możliwych postaw względem woli ojca. Jeden z nich deklaruje, że nie chce pracować, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu być upartym i w końcu idzie do winnicy. Drugi, choć przystaje na prośbę ojca, potem lekceważy zarówno jego, jak i dane przez siebie słowo, i nie idzie do winnicy. Z ukazanych postaw lepsza jest, oczywiście, ta, którą przyjął pierwszy syn. Ale wiemy, że są też inne warianty zachowania w takiej sytuacji. Syn mógł powiedzieć, że chce pracować, i to słowo wypełnić. Wtedy wszystko byłoby takie proste i klarowne... Mógł też zadeklarować, że nigdzie nie pójdzie, i tak uczynić. Niektórzy (i w dzisiejszym relatywizmie nie brak takich) pochwaliliby go za to, że przynajmniej jest wierny danemu słowu. Tu jednak chodzi o nawrócenie – o permanentne nawrócenie, czyli przejście od przewrotności do słuszności; od bezbożności do sprawiedliwości; od grzechu do życia.
Pan Jezus tak prowadzi rozmowę ze starszymi ludu, że ci prawidłowo wskazują syna, który spełnił wolę ojca, czyli tego, który – początkowo nie chciał pracować, ale opamiętał się i poszedł do winnicy. W tej postawie, przy odrobinie wrażliwości, każdy się odnajdzie. Ileż razy nie chcemy w sobie czegoś zmienić; ileż razy nie chcemy podjąć wysiłku; ileż razy nie chcemy wypełnić woli Pana Boga... Ale zawsze jest szansa – zadeklarowane słowo to jednak nie wszystko. Finis coronat opus – Koniec wieńczy dzieło. Ważne jest to, co uczynimy, dopóki mamy ku temu sposobność. Dopóki żyjemy, możemy się nawrócić. Zmarli nie mają już tej możliwości.
W tej przypowieści padają bardzo ważne, choć trudne słowa. Zawarta jest w nich istota nauki Pana Jezusa. „Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”. Chrystus demaskuje zatwardziałość serc arcykapłanów i starszych ludu. Pokazuje nie tylko że brakuje im wiary, ale również to, że w swej niewierze trwają nadal.
Z kolei fragment Listu św. Pawła do Filipian kieruje nasz wzrok na bliźniego. We wspólnocie Kościoła, czyli sióstr i braci zmierzających do zbawienia, istotna jest jednomyślność. Chodzi o to, by mieć „tę samą miłość i wspólnego ducha”. Wtedy nawrócenie serca staje się powszednią, codzienną sprawą. Bratnia jedność chroni przed nieuznawaniem swego grzechu. Całkowita przemiana serca staje się możliwa dzięki kenozie Chrystusa, który jest wzorem pokory. On to „ogołocił” i „uniżył samego siebie”. Mesjasz stał się pokornym sługą aż po śmierć krzyżową. W Jego śmierci odkrywamy, jak wielką godnością zostaliśmy obdarzeni. Jesteśmy dziećmi Bożymi – powołanymi do pełnienia woli Boga Ojca. Dziś tą wolą jest praca w winnicy, czyli ziemski wysiłek ukierunkowany na osiągnięcie życia wiecznego.