Jeszcze niedawno przedstawiciele niektórych ugrupowań politycznych w Polsce sugerowali, że aby planowane referendum miało sens, należałoby poddać pod głosowanie zdecydowanie inne zagadnienia niż proponowane, zapytać wyborców o sprawy zasadnicze, np. o stosunek do aborcji. Na szczęście ani większość parlamentarna, ani rząd Zjednoczonej Prawicy tematu nie podjęli. Mam nadzieję, że uczynili tak nie dlatego, iż znając nastawienie społeczne (a może bardziej – manipulacje wokół tematu aborcji jako rzekomego „prawa kobiet”), zlękli się referendalnej porażki, lecz dlatego, że w chrześcijańskim społeczeństwie trudno sobie wyobrazić, by władza postawiła pytanie o to, czy wolno jednemu człowiekowi zabić drugiego człowieka, a zwłaszcza, czy wolno kobiecie zabić swoje nienarodzone dziecko.
Pytania referendalnego w sprawie dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych nie będzie i oby nigdy nie było. Nie łudźmy się jednak, że w trakcie kampanii nikt nie wywlecze tego tematu, grając na emocjach społecznych. Jako ludzie wierzący w Boga – wszechmocnego Stwórcę, Pana życia i śmierci – miejmy odwagę stanąć w prawdzie i twardo bronić prawdy, że nie ma żadnego „prawa do aborcji”. Nie ulegajmy podszeptom, a czasami wręcz bezceremonialnej, wulgarnej propagandzie o powszechności i „dobrodziejstwach” tego pseudoprawa. To, że świat pogrąża się w aborcyjnym szaleństwie, nie oznacza, że musi pogrążyć się w nim także Polska.
Jeżeli z jakichś powodów nie chcemy słuchać nauczania Kościoła o poszanowaniu życia ludzkiego, jeżeli zbyt już „osłuchane” (choć może lepiej powiedzieć: ciągle mało znane i słabo przemyślane) wydają nam się słowa świętych (np. św. Jana Pawła II czy św. Matki Teresy z Kalkuty, zresztą co ksiądz, nawet papież, czy zakonnica może wiedzieć o życiu? ), to posłuchajmy praktyka, amerykańskiego lekarza Bena Carsona: „Jako chirurg przeprowadziłem wiele operacji na dzieciach w łonie matki. Zapewniam, że one już żyją w pełni. Jak możecie mówić, że to jedynie zlepek komórek? Czy sobie żartujecie? ”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu