Podobnego tytułu, pisząc o tej miejscowości użył ks. Henryk Hazik, ale bez przytaczania czwartego nazwiska (Wiadomości Brzozowskie, nr 11, 1998, s. 20.) Chociaż trzy pierwsze są tylko
nazwiskami, które w tej miejscowości występowały lub występują, to nazwisko Tischner jest w niej stosunkowo niedługo. Jest to nazwisko bratanka ks. prof. Józefa Tischnera. Pięknie
położona, malownicza miejscowość Zmiennica koło Brzozowa. Reportaż opowiada o tej miejscowości, jej ciekawej i tajemniczej historii, wierze oraz zwykłych-niezwykłych jej mieszkańcach.
"Na karczowiskach leśnych ongiś założona,
Przecięta fosami jak lotem sokoła,
«Na dole» park dworski i karczma i szkoła".
("Ścieżkami ze Zmiennicy", Kazimierz Dziedzic, Wrocław 2003)
Chociaż o historii Zmiennicy można przeczytać w kilku publikacjach i artykułach autorstwa, chociażby ks. Henryka Hazika czy J. F Adamskiego, to ciągle ta miejscowość
posiada jeszcze wiele tajemnic, które mogą być motywem dla zgłębiania jej ciekawej przeszłości.
Parafia Zmiennica należała przez wieki do wielkiej i starej parafii jasionowskiej. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z ok. 1420 r. W latach 1424-1428
właścicielem Jasionowa był Mikołaj z Jasionowa. Po jego śmierci właścicielami byli synowie: Paweł, Jan i Dobiesław Jasieńscy, którzy w owym czasie również byli właścicielami
Turzego Pola i Zmiennicy. Po ich śmierci często dochodziło do kłótni pomiędzy spadkobiercami o wioski. W roku 1455 sprawy te rozstrzygnęła przebywająca w Krośnie
królowa Zofia.
Przez wszystkie wieki mieszkańcy Zmiennicy chodzili do kościoła w Jasionowie. Pod koniec XVI w. (ok. 1590) kościół ten za sprawą jego dziedzica Błońskiego przestał istnieć. Księgi
parafialne zostały spalone, kościół zamieniono w zbór kalwiński (ariański) a ówczesny ksiądz przeniósł się do pobliskiego Trześniowa, który w owym czasie należał do parafii
Jasionów, i stamtąd administrował tą parafią. W roku 1644 ks. Sebastian Zyberowicz odzyskał dawną świątynię w Jasionowie. Stało się to za sprawą Trybunału Lubelskiego.
Konsekracja odnowionej świątyni odbyła się dwa lata później - 1 listopada 1646 r. Od tego czasu kościół w Trześniowie był świątynią filialną, aż do 1913 r., kiedy to stał się samodzielną
parafią. Dodać tutaj należy, że konsekracja nowego trześniowskiego kościoła odbyła się 24 czerwca 1909 r. Dokonał tego bp K. Fleschar a funkcję kapelana pełnił ks. August Hlond. Zgodę
na utworzenie samodzielnej parafii w Trześniowie wydał ordynariusz przemyski, bp Józef Sebastian Pelczar.
Jadąc z Brzozowa w kierunku Domu Dziecka "Caritas", przejeżdżając przez las, w każdej porze roku rozpościera się przed nami widok pięknie położonej wioski, w której
na pierwszy rzut oka widać: szkołę, stadion, piękny park podworski z pierwszej połowy XIX w., spichlerz, oraz stawy, na których od wiosny do jesieni można spotkać wędkarzy. W tej
miejscowości było kilka takich stawów, ale właśnie te trzy podworskie są tymi, których historia powstania nie jest jeszcze dokładnie znana.
Czy ten park ma około 200 lat? Możliwe, ale oglądając dąb rosnący przy drodze koło kościoła należy sądzić, że ma on ich znacznie więcej. Park z roku na rok niszczeje i nie widać
jakiegokolwiek zainteresowania ze strony konserwatora zabytków, aby chronić jego piękny lipowy drzewostan przed chorobami i powolnym niszczeniem.
Istnieje legenda mówiąca, że mieszkańcy Zmiennicy, na wzór stacji Drogi Krzyżowej wykonali 14 kapliczek. Ponieważ droga do Trześniowa była i dłuższa i trudniejsza niż do Jasionowa,
można przypuszczać, że rzeczywiście tak było. W niektórych regionach kraju taka tradycja istnieje do dnia dzisiejszego. Mieszkający w tej miejscowości Ludwik Rachwał (posiadający
duży zasób wiedzy o historii tej wioski z różnych jej dziedzin życia) mówił autorowi, że w obecnych czasach sam przeszedł całą wioskę wzdłuż i wszerz i policzył
wszystkie kapliczki - było ich dokładnie 14. Można się tutaj doszukiwać jakichś związków z tą historią sprzed prawie 4 wieków. Świadczyć to może o ogromnym szacunku do religii chrześcijańskiej
i wiary katolickiej. Wiary umacnianej właśnie długą i trudną drogą do kościoła w Jasionowie, przez tzw. Wielką Górę w osadzie Różanka. Droga ta dzisiaj jest
ciężka i trudna (obecne władze zapewne zupełnie o niej zapomniały), a co dopiero kiedyś. Być może m.in. to właśnie spowodowało, że nie znalazły tutaj podatnego gruntu
próby wprowadzenia wyznań kalwińskiego, luterańskiego i innych.
W podworskim parku stoją trzy kapliczki: piękna kolumnowa kapliczka Najświętszej Maryi Panny, kapliczka domkowa św. Jana Nepomucena, stojąca w bezpośredniej bliskości kościoła i pierwszego
stawu, oraz kapliczka św. Floriana stojąca obecnie na prywatnej posesji w bezpośredniej bliskości parku od strony południowo-wschodniej.
Znane są losy kapliczki Najświętszej Maryi Panny. Jej fundatorem był Jakub Dziedzic, wdzięczny za uratowane życie oraz ożenek w wieku 38 lat. Wszystko działo się zapewne przy
przyzwoleniu ówczesnego właściciela Zmiennicy, Franciszka Zaręby. Tę historię opisuje ks. Henryk Hazik (Wiadomości Brzozowskie, nr 5 1997, s. 35). Przy tej kapliczce śpiewano piękną pieśń maryjną,
którą dzisiaj śpiewa cała Polska Chwalcie łąki umajone, a którą najpierw śpiewano u Jezuitów w Starej Wsi, a następnie w Zmiennicy. Działo się to
w roku 1851.
Zapewne jeszcze w tym czasie nie było pozostałych dwóch kapliczek. Nie wiemy czy domkowa kapliczka św. Jana Nepomucena stojąca przy pierwszym stawie została ufundowana jako dziękczynienie
za uratowane życie czy św. Nepomucen jako patron tonących miał chronić ludzi od śmierci w wodach tych stawów? Może decydowały jeszcze inne powody? Figurka św. Jana przetrwała różne
dzieje, jakie wydarzyły się w historii tej wioski i Polski, jednak już po utworzeniu parafii w Zmiennicy (w ub. roku minęło 20 lat - lipiec 1982) po jej odnowieniu została
skradziona. Jej prawie wierną kopię odtworzył pochodzący z tej miejscowości, znany wówczas rzeźbiarz ludowy Stanisław Adamczak, zmarły w 1999 r. Pozostawił po sobie wiele rzeźb
oraz wielkie dzieło, jakim jest Szopka Bożonarodzeniowa, którą co roku można podziwiać w kościele.
Podobnie jest z kapliczką św. Floriana, która kiedyś stała przy miejscowym dworze, ale opiekujący się nią śp. Roman Rachwał, po wybudowaniu swojego domu umieścił ją na swojej posesji. Jest
to kapliczka na wydatnym czworobocznym postumencie, z daszkiem nad pokaźną figurą Świętego. Wokół tej kapliczki posadzone są cztery świerki. W bardzo starej kapliczce "Pod Lipą"
znajdowała się "od wieków" figurka Jezusa Frasobliwego. Kto ją wykonał? Dlaczego, w jakiej intencji? Została jednak również skradziona.
I chociaż wydaje się, że ząb czasu niszczy stare kapliczki, to jednak mieszkańcy bardzo o nie dbają. Wszystkie są przejawem wiary i religijności. Zapewne wznoszono je jako swoiste
wotum wdzięczności za uratowanie budynków, ocalenie życia i zdrowia. Większość z pozostałych to kapliczki przydomowe, murowane lub skrzynkowe. Kapliczki do dzisiaj pełnią
ważną rolę w życiu mieszkańców. To przy nich odbywają się piękne nabożeństwa majowe, rzadziej różańcowe, kapliczki pobudzają do pobożnych myśli i modlitwy wszystkich przechodzących.
Z parkiem związana jest kolejna legenda. Otóż stoi tam tzw. "drzewko maryjne", którego konary były kiedyś tak pogięte, że mogły tworzyć swoimi gałęziami schronienie - swoisty parasol. Legenda mówi,
że Matka Boża Starowiejska, idąc z Węgier do Polski właśnie pod tym drzewem znalazła schronienie przed burzą. Dzisiaj to drzewo już jest uschnięte, ale można jeszcze zobaczyć jego pokręcone
grube konary.
Co dalej mówi legenda. Przez kilka wieków trakt węgierski prowadził drogą z Brzozowa przez Zmiennicę, Jasionów, Rymanów i dalej w kierunku Jaślisk. Matka Boża szła
dalej ze Zmiennicy "starą drogą" przez las do Starej Wsi. Droga ta wychodziła z lasu w miejscu, gdzie obecnie skręca się na miejsce pogromu Żydów w 1942 r.,
koło przystanku PKS - Caritas (do "Caritas" często przychodzą dzieci ze Szkoły Podstawowej. Zajęcia z nimi prowadzi Maria Myćka. Bawią się, śpiewają, tańczą, nawiązują się przyjaźnie.
Dzieci upośledzone przez los czekają na te integracyjne spotkania). W tym miejscu, po przejściu tej trudnej drogi Pani Starowiejska odpoczywała. Na pamiątkę tego zdarzenia wielu mieszkańców
Zmiennicy (raczej starszych niż młodszych) robi znak krzyża. Tą drogą oraz drogą przez Góry i Łazienki, chodzili do Starej Wsi na odpust mieszkańcy Zmiennicy, okolicznych bliższych, dalszych
i dalekich miejscowości.
Prawdopodobnie bardzo ciekawa historia jest związana z rosnącymi prawie w centrum wioski świerkami (smrokami). Jest to kolejna tajemnica do poznania. Być może odkrycie tej i innych
tajemnic przyczyni się do poznania następnych ciekawych historii tej pięknej miejscowości i jej mieszkańców.
Obecnie mieszkańcy, razem z proboszczem ks. Józefem Macem włożyli i wkładają sporo pracy w upiększanie otoczenia drewnianego kościoła przeniesionego z Jasionowa.
Kościół, to zabytkowy, drewniany obiekt sakralny zbudowany w 1810 r. w Jasionowie, a nieużywany od roku 1956. Wraz z kościołem została przeniesiona płyta
nagrobna A. D. E. Wzdowskiego z 1539 r. z pięcioma herbami: Szreniawa z literami I. W. oraz w narożnikach Szreniawa, Jastrzębiec, Gozdawa i prawdopodobnie
Grzymała. Jej fundatorem był syn zmarłego Jan Wzdowski. W kościele w Jasionowie używana była jako stopień ołtarza głównego. W Zmiennicy ustawiona jest przy kościele od
strony wschodniej, stanowiąc jego istotne wzbogacenie. Jest to prawdopodobnie najstarsza płyta nagrobna w tym regionie. Przy kościele znajduje się krzyż misyjny, świadczący nie tylko o pracy
nad wyglądem zewnętrznym, ale i o bogactwie duchowym parafian.
Przenosiny kościoła nie były sprawą prostą, ale znani z cierpliwości, zaradności i uporu mieszkańcy doprowadzili do pełnego sukcesu. Jest to kościół pw. Trójcy Świętej. Bardzo
duża jest w tym zasługa bp. Ignacego Tokarczuka, który był ogromnym orędownikiem w powstawaniu i budowaniu nowych parafii, również i w Zmiennicy. Pierwsze Msze
św. odprawiał dojeżdżający z Jasionowa a znany obecnie w Radomyślu nad Sanem, ks. Józef Turoń. Z woli bp. Tokarczuka na parafię przybył ks. Józef Mac, który
jest proboszczem do dnia dzisiejszego.
Co roku, mimo zubożenia mieszkańców spowodowanego przemianami ustrojowymi w Polsce, znani ze swej ofiarności i wytrwałości parafianie "dodają" temu otoczeniu coś nowego.
Zawsze byli gotowi podjąć każde wezwanie, każdy trud. "Kto stale tylko przykłada rękę do pługa, ale nigdy nie rozpoczyna orki, ponieważ sądzi, że czasy nie są jeszcze odpowiednie, martwi się właściwie
tylko tym, że czasy nie są takie, jakie być powinny albo mogłyby być?...". Biorą się do pługa, za siebie nie oglądają, nie czekają na "właściwy czas" i nie uskarżają się na okoliczności,
a skibę odwalają na chwałę Boga i dla przyszłych pokoleń.
Tak wspomina tych mieszkańców były wieloletni dyrektor Szkoły Podstawowej, Stanisław Puzio. "Zapamiętałem mieszkańców jako bardzo chętnych do pracy społecznej. Pamiętam jak budowali drogę do Brzozowa
i Malinówki. Pracowało tam po kilkadziesiąt osób. Wiem także, że kiedy budowano kościół przychodziło niekiedy ponad 100 osób. Kiedy była wykonywana elewacja budynku szkolnego, przychodziło
wielu rodziców. Wysoko oceniam więc mieszkańców Zmiennicy i nie robię tego ze względów kurtuazyjnych, ale chcę oddać im sprawiedliwość".
Zapewne na takie zachowanie i oceny miało wpływ wiele osób oraz księży, którzy pracowali w dawnej parafii jasionowskiej. Taką osobą był wieloletni jej proboszcz ks. Jan Dziedzic.
Ks. Stanisław Rachwał podczas Mszy św. z okazji 25-lecia swojego kapłaństwa tak mówił o nim: "...słupem ognistym prowadzącym lud do Boga jest właśnie kapłan. Takim wzorem słupem
ognistym dla nas był właśnie ks. Jan Dziedzic...".
Ks. inf. Julian Pudło, w czasie przewodniczenia uroczystościom związanym z 20-leciem istnienia parafii Zmiennica mówił: "...chciałbym Wam pogratulować. Chociaż jesteście najmłodsi
ze wspólnot parafialnych z dawnej jasionowskiej parafii, podziwiam Was, że macie małżeństwa poukładane, że nie dopuszczacie fałszywych proroków, że jesteście skonsolidowani, zjednoczeni
pod sztandarem Chrystusa i pod opieką Matki Najświętsze".
Wielkie świadectwo wiary dają osoby, które rano i wieczorem uczestniczą w kościelnych nabożeństwach. Nie jest ważne czy deszcz, śnieg czy lód na drodze, idą z bliskich
i z dalekich stron, dając piękny przykład do naśladowania.
Starsi pamiętają lub słyszeli o Teofilu Tesznarze. Był człowiekiem ogromnej dobroci i uczciwości. Zmarł w opinii świętości.
Stąd pochodzili: nieżyjący już kapłan ks. Władysław Rachwał i ks. Adam Dziedzic, ojcowie michalici: bracia Stanisław i Kazimierz Rachowałowie oraz Krzysztof Pelc. Ponadto o.
Piotr Nowak (kapucyn) znany ze swojej społecznikowskiej działalności oraz najmłodszy z nich ks. Wojciech Kosztyła.
Jest wielu mieszkańców, którzy po wielu latach "bycia i życia w szerokim świecie" powracają tutaj, aby spokojnie odpocząć na zasłużonej emeryturze. Tak było również w przypadku
ks. Adama Dziedzica, który zawsze tutaj lubił wracać i zmarł tutaj w grudniu 1988 r. Jak pisze jego brat Kazimierz (żyjący we Wrocławiu): "...powracamy do tych wzgórz
porośniętych pachnącą zielenią, których kapryśna aura ani czas nie zmienią".
Pomóż w rozwoju naszego portalu