Wiatr w oczy
BEZCZELNOŚĆ
Reklama
Część pojazdów i broni ofiarowanych Ukrainie przez Zachód trafia tam w stanie niezdatnym do użytku na polu bitwy, a wiele kontraktów na dostawę sprzętu pozostaje niezrealizowanych. Kłopoty te miały opóźnić rozpoczęcie ukraińskiej kontrofensywy. Audyt przeprowadzony przez ukraiński resort obrony wykazał, że niezrealizowane lub tylko częściowo zrealizowane kontrakty na dostawy broni są warte 800 mln dol. I choć w niektórych przypadkach Ukraina otrzymała zwrot pieniędzy lub ostatecznie także brakującą broń, to ministerstwo wydało setki milionów dolarów na umowy, które nie zostały wypełnione. Dotyczy to zarówno prywatnych spółek, jak i ukraińskich państwowych firm zbrojeniowych – podał New York Times, powołując się na dokumenty i wypowiedzi ukraińskiego MON, m.in. wiceministra obrony Wołodymyra Hawryłowa. Problemy są również ze sprzętem przekazywanym Ukrainie przez zachodnie państwa z ich magazynów. Przykładem ma być dostawa 33 haubic samobieżnych M109 z Włoch. Włosi mieli przestrzec, że działa nie są gotowe do użytku, ale Kijów zdecydował się je wyremontować i wynajął amerykańską firmę Ultra Defense Corporation z Florydy. Mimo to maszyny dotarły zepsute. Ukraińcy oskarżyli firmę o oszustwo. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Pentagon. Latem ub.r. USA wysłały z bazy w Kuwejcie 29 pojazdów Humvee, jednak mimo dokonanych napraw po ich dostarczeniu do Polski okazało się, że 25 z nich ma zgniłe opony. Podobnie stało się z haubicami M777 przekazanymi z tej samej jednostki, które musiały zostać naprawione w Polsce. /w.d.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wojna potrwa
OPINIA
Richard Shirreff, były dowódca NATO w Europie, uważa, że wojna Rosji z Zachodem potrwa całe dekady. – NATO znajduje się dziś w stanie strukturalnej wojny z Rosją i nawet odzyskanie przez Ukrainę utraconych ziem nie zakończy tego konfliktu – powiedział podczas Kongresu 590 w Warszawie generał, który już w 2017 r. przewidział agresję wojsk Putina na Ukrainę. Nie szczędził rządom i społeczeństwom Zachodu gorzkich słów. Przez całe lata ignorowały one narastające zagrożenie ze strony neoimperialnej Rosji, przechodząc do porządku dziennego m.in. nad jej inwazją na Gruzję czy aneksją Krymu. – Ważniejsze były korzystanie z tanich surowców oraz redukowanie budżetów obronnych i przeznaczanie ich pieniędzy na inne cele. Gdyby nie heroiczna postawa Ukrainy i stanowcza reakcja demokratycznego świata, dziś rozmawialibyśmy o możliwej inwazji Rosji na kraje bałtyckie czy nawet Polskę – zaznaczył. Liczy na to, że przy okazji szczytu NATO w Wilnie zostaną ogłoszone pełne wsparcie całego Sojuszu dla Kijowa, czyli dostawy sprzętu, amunicji i nowych technologii, i jasna, przyspieszona ścieżka włączenia Ukrainy w struktury NATO. /w.d.
Za zamkniętymi drzwiami
ZAKATOWANY
Reklama
Anatolij Bierezikow, 40-letni aktywista i muzyk, został zakatowany – poinformowała rosyjska grupa adwokatów i obrońców praw człowieka Pierwyj Otdieł. Zatrzymano go w Rostowie n. Donem 10 maja, a powodem było rozwieszanie ulotek projektu „Chcę żyć” z informacją o poddawaniu się rosyjskich żołnierzy do niewoli. Adwokat Irina Gak na ciele swojego klienta widziała ślady tortur. Był bity, grożono mu gwałtem, a w celu wymuszenia przyznania się do wyimaginowanych win śledczy wywozili go do lasu, gdzie rażono go prądem z paralizatora – przekazała grupa Pierwyj Otdieł. Dzień przed zakończeniem kolejnego okresu tymczasowego aresztowania mec. Gak przyszła do Bierezikowa i dowiedziała się, że nie żyje. Funkcjonariusze podali, że popełnił samobójstwo. „Coraz więcej spraw w Rosji jest rozpatrywanych za zamkniętymi drzwiami. Funkcjonariusze służb robią tam, co chcą: fałszują dowody, zastraszają oskarżonych, utajniają każdą kartkę, mając nadzieję, że nikt się nie dowie” – napisali aktywiści grupy Pierwyj Otdieł. /w.d.
Bunt (nie)bunt
Rosyjska ruletka
Świat wstrzymał oddech, gdy 24 czerwca pupil Putina – Jewgienij Prigożyn – właściciel armii najemników zwanej Grupą Wagnera, zbuntował się wobec Kremla i zagroził marszem na Moskwę. Podjął nawet próbę tego – pokonał ok. 1 tys. km autostradą z Woroneża w kierunku stolicy Rosji, żądając przy tym natychmiastowego spotkania z głównodowodzącymi armią rosyjską, a najlepiej ich dymisji. Putin wpadł w szał i w publicznej telewizji nazwał Prigożyna zdrajcą, a jego nielojalność – wbijaniem noża w plecy Rosji. Do tej awantury wmieszał się, w roli mediatora, Alaksandr Łukaszenka, dyktator z Białorusi. Jak się okazało – skutecznego, bo watażka Prigożyn zmienił zdanie, odwołał całe przedsięwzięcie i zniknął. O co chodziło, nikt chyba nie wie. Przy okazji zobaczyliśmy, jak „ojciec Rosji” uciekał z Moskwy. /k.w.
Na co liczą
POLSKA – NIEMCY
Reklama
Minister kultury RFN Claudia Roth (na zdjęciu) powiedziała w czasie spotkania ze swoim polskim odpowiednikiem – min. Piotrem Glińskim, że jest gotowa do podjęcia rozmów dotyczących zwrotu dzieł sztuki z Niemiec do Polski i... z Polski do Niemiec. – Dla polskiego ministra kultury nie do przyjęcia jest stosowanie jakiejkolwiek symetrii w tej kwestii, to byłoby zrównanie sprawcy z ofiarą – powiedział min. Gliński. Jak ocenia, w kwestii odszkodowań za straty wojenne Niemcy liczą przede wszystkim na zmianę rządu w Polsce. To oczywiste, że gdyby do władzy doszła obecna opozycja, to skończyłoby się upominanie o odszkodowania. /j.k.
Najwyższy czas
MUZEUM
Minister kultury Piotr Gliński i arcybiskup warmiński Józef Górzyński podpisali list intencyjny ws. utworzenia Muzeum Biskupa Ignacego Krasickiego w dawnym pałacu letnim biskupów warmińskich w Smolajnach. W zbiorach archidiecezji są cenne rękopisy Krasickiego. – Aż trudno uwierzyć, że dotychczas Polska nie miała muzeum poświęconego najbardziej znanemu i wciąż współczesnemu polskiemu bajkopisarzowi, a jednocześnie wielkiej postaci polskiej kultury i historii – powiedział min. Gliński. Biskup, nazywany księciem poetów, rezydował na zamku w niedalekim Lidzbarku Warmińskim. Pałac w Smolajnach był jego ulubionym miejscem wypoczynku i pracy literackiej. /j.k.
Kłopoty z identyfikacją
POSTĘPY POSTĘPU
Reklama
Przyzwolenie na kwestionowanie własnej tożsamości, w tym płci biologicznej, powoduje, że coraz częściej dzieci w brytyjskich szkołach identyfikują się jako zwierzęta, a placówki nie radzą sobie w takich sytuacjach. W szkole średniej w Rye na południu Anglii nauczycielka ostro upomniała dwie 13-letnie uczennice za to, że kwestionowały samoidentyfikację swojej koleżanki z klasy, która twierdziła, iż jest kotem. Jak relacjonuje dziennik Daily Telegraph, nauczycielka podczas lekcji mówiła, że istnieje wiele płci, w tym są ludzie agenderowi, którzy w ogóle nie uważają, iż mają jakąkolwiek płeć. Gdy uczennice zakwestionowały tę opinię, mówiąc, że „to proste, bo jeśli ktoś ma pochwę, jest dziewczyną, a jeśli ma penisa, jest chłopcem”, nauczycielka określiła to jako podłe i zagroziła zgłoszeniem tego do dyrekcji. Daily Telegraph pisze, że to nie był odosobniony incydent. /w.d.
Dzieci dwóch matek
WŁOSKA SZAJBA
W Padwie, na północy Włoch, prokuratura nakazała anulowanie i korektę aktów urodzenia trzydzieściorga trojga dzieci, w których jako ich rodzice występują dwie matki. Takich rejestracji dokonują miejscowe władze od 2017 r. Akty te prokuratura uznała za sprzeczne z prawem i wniosła o ich zmianę. W marcu włoskie MSW zaleciło lokalnym władzom, by nie rejestrowały w urzędach stanu cywilnego dzieci rodziców par homoseksualnych. Robią to niektórzy burmistrzowie; ostatnio – centrolewicowy burmistrz Rzymu Roberto Gualtieri. /j.k.
Praca ze stresem
BADANIE
Dla trzech czwartych polskich pracowników stres w pracy jest przyczyną problemów psychicznych – wynika z badania Smartscope „Dobrostan psychiczny w pracy”. Stres związany z wykonywaniem zawodu pociąga za sobą wypalenie zawodowe; rzadziej zauważają to pracujący stacjonarnie, a częściej – pracujący hybrydowo i zdalnie. Dla 21% pracowników na komfort psychiczny pozytywnie wpływają dobre warunki do wykonywania zawodu, dla 14% – atmosfera, a dla 9% – stabilność zatrudnienia i szacunek. Co trzeci zatrudniony wskazał wysokość wynagrodzenia. Co czwarty ankietowany przyznaje, że kiedy myśli o pracy, odczuwa negatywne emocje. /j.k.
Róbta, co chceta
ZMIANY
Parlament Estonii uchwalił legalizację związków jednopłciowych. Nowelizacja ustawy przewiduje zmianę definicji małżeństwa, które będzie odtąd rozumiane jako związek dwóch pełnoletnich osób, niezależnie od ich płci. Dzięki temu pary jednopłciowe uzyskają m.in. prawo do adopcji dzieci. Zmienione prawo wejdzie w życie w 2024 r. Obok małżeństwa nadal istnieje możliwość zawarcia zarejestrowanej umowy partnerskiej; zarejestrowani już partnerzy mogą zawrzeć „małżeństwo” w trybie uproszczonym. Estonia została drugim państwem w Europie Środkowo-Wschodniej, po Słowenii, które zezwala na „małżeństwa” jednopłciowe. /j.k.