Nagromadzenie w kalendarzu świąt takich jak Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca w odstępie niecałego miesiąca przywołuje refleksję dotyczącą rodziny. Z jednej strony obserwujemy w mediach coraz więcej materiałów dotyczących przemocy w rodzinie, okrucieństwa i patologii. Media karmią się emocjami, najsilniej tymi, które budzą negatywne odczucia i reakcje. Przybliżają nam rzeczywistość dzieci śmiertelnie pobitych, katowanych, niedopilnowanych, zaniedbanych. I wstrząsają nami, ale niestety, na krótko. Z drugiej strony mamy coraz więcej materiałów dziennikarskich oraz książek na temat rodziców nadopiekuńczych, czuwających nad dziećmi jak wiecznie krążące drony, którzy śledzą każdy ruch, każdą aktywność, każde działanie; wyręczają dzieci we wszystkich obowiązkach, a nawet odrabiają za nie lekcje, by miały lepsze oceny. Rodzice, przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa, potrafią nawet instalować w telefonach aplikacje szpiegowskie do śledzenia dzieci w internecie (i chodzi nie o aplikacje geolokalizacyjne, lecz o apki włączające w ukryty sposób kamerę lub mikrofon, monitorujące dziecko lub nastolatka bez ich wiedzy).
Reklama
Z kolei dzieci rozpieszczane brakiem domowych obowiązków, wychowywane niemal w szklarniowych warunkach, przebodźcowane nadmiarem zajęć dodatkowych (judo, trzy języki obce, fortepian itp.), wyposażane w drogie gadżety, ubrania i zabawki oraz bardzo wcześnie obdarowane urządzeniami cyfrowymi coraz częściej opisywane są w literaturze jako pokolenie płatków śniegu – owszem, wyjątkowych jak 250 rodzajów śniegu, ale tak samo kruchych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Konsekwencje nadopiekuńczości rodziców są długofalowe. Młodzi nie potrafią przyjąć najmniejszej krytyki; ich konstrukcja psychiczna jest coraz bardziej krucha, emocjonalność niedojrzała, a umiejętności panowania nad własnym zachowaniem – znikome. Radzenie sobie ze stresem jest coraz większą rzadkością. Gwałtownie rośnie liczba diagnozowanych depresji, stanów depresyjnych, lękowych, problemów z samoopanowaniem i agresją, a także autoagresją, w tym samookaleczaniem.
Reklama
„Płatki śniegu”, wychowywane w cieplarnianych warunkach, mają zawyżoną samoocenę w niektórych przestrzeniach życia (wiary we własną wiedzę i umiejętności na rynku pracy oraz roszczenie wysokich wynagrodzeń) i krytycznie zaniżoną w innych (niska samoocena własnego ciała, brak wiary we własne możliwości, w sens życia, ogromny chaos pojęciowy w zakresie wartości, religijności, seksualności itp.). Akceptacja porażek dziecka i uznanie ich za szansę na samodzielne poszukiwanie dróg wyjścia, z jednoczesnym zapewnieniem go o bliskości i obecności, to umożliwienie młodemu człowiekowi poznawania świata i mierzenia się z konsekwencjami własnych wyborów. Jasno wytyczone granice i autorytet budowany latami tłumaczenia, a nie krzyku, oraz towarzyszenie w wielu przestrzeniach aktywności dziecka – to lekcja życia i możliwość osiągania większej stabilności w życiu. W tych momentach, w których dziecko najbardziej „zawala”, jako rodzice musimy się nauczyć okazywać mu niezmiennie miłość i zaufanie.
Dzieci coraz częściej czują się dziś porzucone przez rodziców, samotne, zagubione, pozbawione celu i sensu, niezaopiekowane. Żyją w presji ocen, porównywania się z idealnymi filtrami i doskonałością ukazywaną w mediach społecznościowych; żyją w agresji w grupach klasowych, w przestrzeni wiecznego hejtu, rosnących wymagań i kulturze sukcesu, dlatego często odpuszczają i stają się bierne.
Z okazji Dnia Matki, Dnia Ojca czy Dnia Dziecka największą wartością będzie nie nowy smartfon, a rodzinne wyznaczenie granic przestrzeni w domu bez telefonu i egzekwowanie tego. Czas, uwaga, wysłuchanie, zainteresowanie, docenienie w dziecku wartości, zadbanie o trwałą zmianę nawyków spędzania wspólnie czasu, oddanie szansy na zaprojektowanie wspólnego wyjazdu. Lepsze mogą się okazać wspólne przygotowanie roweru po zimie czy voucher na wspólną lekcję gotowania z dzieckiem lub naukę fotografii aniżeli kolejny drogi gadżet, który nas oddzieli od dziecka.