Kl. Michał Wodzicki: Panie profesorze, w ostatnich latach dużo się mówi o Polskiej Konstytucji, proszę nam powiedzieć, jaki właściwie model relacji Państwo-Kościół przyjęto w ustawie zasadniczej oraz prawie wyznaniowym?
Dr hab. Sławomir Sowiński: Istotą tego modelu jest uznanie, ze wszystkimi tego praktycznymi konsekwencjami, prawno-publicznego, a nie prywatnego z jednej strony czy państwowego z drugiej, statusu Kościoła. Mówiąc innymi słowy, państwo i Kościół, podkreślając swą wzajemną autonomię i niezależność, zobowiązują się do współpracy na rzecz dobra wspólnego wszystkich obywateli, przy poszanowaniu ich wolności. Jest to więc rozwiązanie odmienne, zarówno od modelu ostrej separacji i prywatyzacji Kościoła praktykowanego przede wszystkim od 1905 r. we Francji, jak i od – coraz rzadziej spotykanego – modelu Kościoła państwowego, który wpisany jest na przykład do Konstytucji Królestwa Danii. Zapisany w Konkordacie – i potwierdzony w Konstytucji RP z 1997 r. – kształt relacji między państwem a Kościołem katolickim, to dominujące w Europie rozwiązanie nazywane modelem „przyjaznego rozdziału” lub „autonomii i współpracy”. Wolę używać tego drugiego określenia, gdyż wprost nawiązuje ono do zapisów Konkordatu i Konstytucji, które to dokumenty – co warto zauważyć – pojęcia „rozdział” Kościoła i państwa, expressis verbis nie używają.
Reklama
W tym roku minie 30 lat od ratyfikacji Konkordatu między Polską a Stolicą Apostolską. Jak w Pana ocenie sprawdza się ta umowa?
Trzeba dziś, z perspektywy ćwierćwiecza, podkreślić wielką przenikliwość twórców polskiego Konkordatu. Dzięki jego rozwiązaniom, wolność wyznania zyskała w Polsce swój konkretny wymiar, uregulowano różne kwestie praktyczne związane choćby z zawieraniem małżeństw, katechezą czy pochówkami, a państwo i Kościół zyskały solidne ramy prawne dla swej autonomii i współdziałania dla dobra wszystkich, wierzących i niewierzących, obywateli. Podkreślając to, bardziej jako katolik niż politolog, przestrzegałbym jednak przed pokusą ograniczania się przez nas – jako wspólnotę wiernych – w życiu publicznym wyłącznie do obrony statusu i gwarancji, jakie daje nam dziś polskie prawo. Tym bardziej nie powinniśmy, jak sądzę, jako katolicy wchodzić w rolę jeszcze jednej grupy, w tym wypadku duchowego interesu, która koncentruje się na egzekwowaniu od państwa swych uprawnień. Kluczowe jest, aby wszyscy obywatele, także dziś, mogli przekonywać się za naszą sprawą, że obecność chrześcijaństwa w życiu publicznym Polski ma wymiar dobra wspólnego. Warto odnotować, że 28 lipca obchodzić będziemy 30. rocznicę podpisania Konkordatu między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, czego w 1993 r. dokonali: minister spraw zagranicznych – ustępującego już wówczas rządu Hanny Suchockiej – Krzysztof Skubiszewski oraz ówczesny Nuncjusz Apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk. Dopiero jednak w styczniu 1998 r. Sejm upoważnił prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do ratyfikacji tego dokumentu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Coraz częściej pojawiają się głosy, że Polska to państwo wyznaniowe, podległe Kościołowi. Czy zgadza się Pan z tym twierdzeniem?
Odróżniłbym tu dwie rzeczy. W sensie ustrojowym, o czym już mówiłem, Polska nie ma cech państwa wyznaniowego, które preferuje to lub inne wyznanie, co ma miejsce np. w Danii czy w Grecji. Nie widzę też przejawów popierania przez oficjalne gremia Kościoła tej czy innej partii. Trudno jednak nie dostrzec badań opinii publicznej z ostatnich lat pokazujących, że znaczna część społeczeństwa ma wrażenie bliskiego, zbyt bliskiego związku prawicowego obozu władzy z Kościołem. Taki ogląd wynika moim zdaniem z pewnych przejawów – świadomej lub nie – instrumentalizacji autorytetu Kościoła przez polityków. Jedni, zbyt łatwo i zbyt szybko wchodzą w rolę politycznych obrońców Kościoła, inni stronniczo krytykując Kościół, niejako utożsamiają go z politycznymi oponentami. Myślę, że sprawy tej nie należy lekceważyć. Jakimś remedium może być tu publiczna aktywność samego Kościoła, który zabierając głos w sprawach społecznych, będzie przekonywał, że jak podkreślają nasi hierarchowie, nie jest ani z lewicy, ani z prawicy, ani nawet z centrum, tylko ma swoją własną, Bożą stronę.
Reklama
W ostatnim czasie zapadło wiele wyroków uniewinniających sprawców zakłóceń liturgii Mszy św. Czy według Pana prawo do swobody kultu i obecności Kościoła w przestrzeni publicznej jest wystarczająco chronione?
Niezależnie od tych – w mojej ocenie – bardzo wątpliwych wyroków sądowych, nie wydaje mi się, żeby najpilniejszą potrzebą Kościoła w Polsce, także w sensie publicznym, było dziś zaostrzanie prawa w zakresie ochrony kultu religijnego. Tam gdzie naruszana jest wolność religijna mamy prawo, a nawet obowiązek bronić tych, którzy nie mogą w spokoju się modlić i przeżywać swej wiary. Ale naszym podstawowym i najskuteczniejszym orężem jest raczej chrześcijańskie świadectwo, a nie litera zaostrzającego się prawa. Historia podpowiada także, że swą wielkość i siłę czerpał Kościół ze wsparcia narodu polskiego, a nie aparatu państwa. I o to wsparcie, a nie dodatkowe prawne regulacje, cierpliwie zabiegać winniśmy także i dziś.
Państwo i Kościół współpracują na różnych polach, często tam, gdzie nie sięgają możliwości działania administracji. Jak wzmocnić efektywność wspólnych działań i stawiać czoła oceanowi kłamstw, jakie przy tej okazji zalewają media?
Co do tego współdziałania, najważniejsze rzeczy dzieją się chyba na poziomie samorządowym, gdzie jest to często oczywistość. I ten wymiar przede wszystkim warto dziś rozwijać, chronić i promować.
Co do manipulacji czy uproszczeń w przestrzeni publicznej, myślę, że to problem szerszy, dotykający nie tylko Kościoła. Nie mam też prostych recept. Pozytywnie na tym tle wyróżniają się na pewno media katolickie, ale swoją rolę w tworzeniu pozytywnych wzorców mają, czy też mieć powinny, media publiczne. Ale tak bardziej generalnie, pamiętać musimy, że nasza wiara zawsze budzić będzie sprzeciw i kontrowersje. To jest ta tajemnica ludzkiej wolności. Dlatego mniej bym się koncentrował na tym, co o nas mówią i piszą inni, ale na tym, czy nasze życie indywidualne i wspólnotowe, jest czytelnym znakiem Dobrej Nowiny.
Dr hab. Sławomir Sowiński politolog, wykładowca Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, główny prelegent konferencji „Państwo i Kościół. Współpraca, czy separacja”, która odbyła się w maju w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi