W parafii Narodzenia Pańskiego w Pajęcznie bardzo mi się podoba. Na Mszy św. czuje się skupienie wiernych i dlatego tutaj przeżywam ją naprawdę duchowo. Kiedy tylko mam możliwość, odwiedzam tutejszą świątynię – zwierza się p. Sławomira, która należy do innej parafii.
Młoda i energiczna
Ksiądz Łukasz Dybowski jest proboszczem parafii Narodzenia Pańskiego od 2019 r. – Kościół parafialny został ogłoszony Archidiecezjalnym Sanktuarium Świętych Dzieci Fatimskich. Parafia i sanktuarium powstały jako wotum, ekspiacja za grzechy przeciwko życiu. Ponadto – przez obecność relikwii Dzieci z Fatimy to miejsce stało się miejscem pielgrzymkowym dla dzieci i ich rodziców. Przy sanktuarium zorganizowaliśmy ogród Dzieci Fatimskich. Odwiedzającym przybliżamy treść i aktualność objawień fatimskich. Parafianie są bardzo otwarci, chętni do współpracy. Codziennie o godz. 20 ludzie gromadzą się na modlitwie różańcowej w intencji parafii, Kościoła, obrony życia, pokoju na świecie – opisuje charakter miejsca ksiądz proboszcz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Istniejemy prawie 23 lata. Biskup Antoni Długosz zaproponował, by tutaj powstało sanktuarium Dzieci Fatimskich, centrala, która skupiałaby ruch dzieci i młodzieży z archidiecezji częstochowskiej. Pamiętam, jak było tutaj gołe pole, pamiętam, jak przyjechał abp Stanisław Nowak i w jego obecności wbijaliśmy krzyż, a potem postawiliśmy kaplicę – wspomina starszy ministrant Andrzej Klimczak.
Reklama
W parafii działa 11 róż różańcowych rodziców modlących się za dzieci i inne koła różańcowe. Jest chór parafialny, duża schola dziecięca Fatimskie Aniołki, w której śpiewa ok. 50 dziewczynek. Funkcjonują Liturgiczna Służba Ołtarza, Wspólnota Krwi Chrystusa, parafia opiekuje się też grupą Anonimowych Alkoholików, która raz w miesiącu ma Mszę św. dziękczynną za trzeźwość swoich członków.
– Parafia liczy ok. 3,3 tys. wiernych, natomiast regularnie we Mszy św. uczestniczy ok. 900 osób. Parafia jest młoda i rozwojowa. Ludzie w okolicy budują domy, zasiedlają miejsca, przybywa potencjalnych wiernych, jest zatem nadzieja na przyszłość – cieszy się ks. Dybowski. – Dobre środowisko, uprzejmi ludzie, głęboko wierzący. Jest sporo dzieciaków i cieszymy się, że mamy dla nich również ten ogród, by się u nas dobrze czuły, żeby wiedziały, że to jest ich miejsce, a nie tylko świat dla dorosłych, gdzie mogą się odnaleźć – mówi ks. Kamil Bijata, wikariusz.
Chór
Reklama
– Śpiew w chórze jest dla nas pogłębianiem wiary – zaznacza Anna Sadowska. – Uwielbiam śpiewać, a towarzystwo chóralne jest cudowne. Jesteśmy świetną drużyną, wspieramy się, lubimy się spotykać i służyć Panu Bogu tak, jak potrafimy najlepiej – podkreśla Joanna Noremberg. – Jestem katechetką w parafii. Marzyłam o tym, żeby śpiewać w chórze. Przygotowując dzieci do Pierwszej Komunii św., poprzedni organista poprosił mnie o śpiew i tak trafiłam do parafialnego chóru – zdradza kulisy swojej obecności w grupie śpiewaczej Beata Bzdak-Fit. – W chórze dorosłych śpiewa ok. 15 kobiet, ale dowiedziałam się, że panowie też są chętni, by dołączyć do chóru. Przychodzę do kościoła z wielką chęcią. Kiedy mam dzień wolny, to w domu od razu myślę, co one tam robią, jakie pieśni śpiewają... Mamy bardzo sympatycznych parafian, od których można usłyszeć zawsze dobre słowo – dzieli się spostrzeżeniami Renata Kotynia, organistka.
Parafianie
Anna Fiszer przyszła na Mszę św. z mężem Kamilem i z dziećmi: Samuelem, Marią oraz Tymoteuszem. – Parafia to wspólnota, gdzie każdy ma swoje miejsce, każdy może się odnaleźć i dobrze czuć. Jeżeli potrzebuje pomocy, może poprosić o nią wspólnotę parafialną. Księdza proboszcza mamy otwartego na różne sprawy, angażującego się w duszpasterstwo dzieci – mówi p. Anna. – Rodzina to cel życia, Bóg prowadzi, a modlitwa w tym bardzo pomaga – zauważa Kamil Fiszer, a p. Anna dopowiada: – Były takie momenty w naszej rodzinie, kiedy czuliśmy tę pomoc z góry.
– Postanowiłyśmy z koleżanką, że razem wstąpimy do scholi Fatimskich Aniołków, bo lubimy śpiewać – śmieje się Zuzia Woźniak, i patrząc na swoją babcię, mówi: – Babcia, jak każda babcia, rozpieszcza. – Mamy dobrego proboszcza, potrafiącego przyciągnąć młodzież i dzieci. To jest bardzo ważne, bo parafia jest dla nas nieodłącznym elementem życia codziennego – podkreśla babcia Zuzi, Bogusława Fiszer.
– Od maleńkości jestem wychowany w wierze katolickiej. Ona daje mi pogodę ducha, spokój oraz pomaga w kontaktach, nie tylko z Bogiem, ale także z ludźmi – mówi uczestnik niedzielnego nabożeństwa Bogusław Pobudejski.
Niwiska Górne
Reklama
Kościół dojazdowy w Niwiskach Górnych stoi na skrzyżowaniu dróg. Miejscowi przekazują sobie tradycję tego miejsca, która podobno sięga nawet trzech stuleci, ale nie ma na to dowodów źródłowych. Mateusz Bęben, lektor studiujący historię, opowiada o jego najnowszej historii.
– Wszystko zaczęło się od peregrynacji obrazu Matki Bożej w 1979 r. Obraz peregrynował po parafiach. Myśmy nie byli parafią, w tym miejscu stała tylko kapliczka. Staraniem mieszkanki wsi Heleny Ptak obraz przybył także do Niwisk Górnych. Mieszkańcy potraktowali to jako szczególne wyróżnienie. Przed kapliczką wybudowali jakby drewnianą scenę, aby obraz mógł być tam umieszczony. Należeliśmy wtedy do parafii w Trębaczewie i przyjechał do nas ówczesny wikary ks. Bogusław Zielony, który powiedział, że jeśli mieszkańcy wybudują drewnianą kapliczkę, to w niej odprawi Pasterkę. Mieszkańcy Niwisk Górnych dotrzymali słowa, podobnie ksiądz wikariusz. Potem postanowiono wybudować dużą murowaną kaplicę, którą konsekrowano w 2006 r. Kiedy zaś erygowano parafię Narodzenia Pańskiego w Pajęcznie, kaplica bł. Honorata Koźmińskiego stała się kościołem filialnym nowej parafii. Na początku XX wieku ówczesny proboszcz ks. Szymon Gołuchowski postanowił, by w tym miejscu była odprawiana codziennie Msza św. – opowiada Mateusz.
– Wiara jest bardzo ważna, bo dzięki niej otrzymuję łaski od Pana Boga. Proszę o nie, kiedy przychodzę codziennie do naszego kościółka, który jest dla mnie najważniejszym miejscem – zwierza się Jadwiga Włodarczyk i dodaje: – Nasz kościółek systematycznie remontujemy. Mamy też własny cmentarz. Jesteśmy bardzo samodzielną społecznością. Dawniej chodziliśmy na nabożeństwa bardzo daleko, do Działoszyna, potem do Trębaczewa, a następnie do Pajęczna. Byliśmy tułaczami, a teraz mamy swój kościół i bardzo się cieszymy. – Razem z koleżanką Kasią Ziejewską od 6 lat posługujemy przy kościele. Jest on dla nas praktycznie drugim domem i cieszymy się, że go mamy. Naszą posługą dziękujemy Bogu za to – mówi Justyna Bęben.